33
Niezbyt uważnie pakuję swoje walizki. Nie martwię się, że czegoś mi zabraknie, bo w razie czego dokupię to sobie na miejsce. Uwielbiam ten dom i to miejsce, ale ostatnio zbyt wiele złego mnie tu spotkało. A skoro ojciec nie chce mi wyznać prawdy to nie widzę sensu by dalej tu być.
— Szkoda twojej pracy — dociera do mnie głos Fabiana. Kurwa nawet nie zauważyłam jak wszedł. — Ojciec gada ze starym już z dwadzieścia minut, ale temu się nie podoba możliwość twojego wyjazdu.
Podchodzi do mojego łóżka i na nim siada. Mógł sobie wybrać fotel.
— Wytłumaczysz mi co się stało? Ojciec mnie zbywa, a z Peterem nie są się porozumieć — mam ochotę podzielić się z kimś tym wszystkim. Zrzucić to z sobie, lecz wiem, że jeśli opowiem mu o kłamstwach ojca to złamie mu serce.
— To Peter kazał pociąć mi twarz — nie patrzę na jego twarz, ale jestem pewna, że jest w szoku. Od zawsze ja i Peter byliśmy uważani za rodzeństwo idealne. On był moim słodkim starszym bratem, który zawsze o mnie dbał.
— Nie możliwe.
— Niestety tak jest. Ubzdurał sobie, że po tym wszystkim Harry straci mną zainteresowanie i będę wreszcie wolna.
— Jak się teraz nad tym zastanawiam to powinniśmy się domyśleć, że to ktoś ci bliski skoro cięcie było tak płytkie. Oczywiście go nie usprawiedliwiam i możesz być pewna, że jak go zobaczę to dam mu w mordę. Jeśli chcesz to mogę też naznaczyć tę jego buźkę.
— Nie — odpowiadam szybko. — Myślisz, że jak pogadam z Donem to on pozwoli mi wyjechać?
— Nie ma szans, Petera z pewnością by puścił, ale ciebie na pewno nie.
— Kurwa — odpowiadam i do niego podchodzę. Zajmuje miejsce obok.
— Nie martw się jednak, ojciec zmusi Petera do wyjazdu..
Nie mam okazji mu odpowiedzieć, bo do pokoju wchodzi drugi z moich braci.
— Przyszedłem ci powiedzieć, że nigdzie nie pojedziesz — nawet nie ukrywa uśmiechu, który widnieje na jego twarzy.
— Ale ty tak — odpowiada Fabian, podrywa się z łóżka zbliża do Petera i wali go w twarz. Tego drugiego odrzuca na bok, ale nie upada. — Jak mogłeś jej to zrobić?!
— O czym on wie? — pyta, a ja dyskretnie wskazuje na policzek.
— Jeśli jest coś czego mi nie powiedziałaś to masz to zrobić w tej chwili. Jestem waszym starszym bratem i mam prawo wiedzieć co się między wami dzieje!
Oboje milczymy, nie mam zamiaru nikomu opowiadać o tym co zaszło między mną, a Peterem. Nadal jest to dla mnie straszne mimo, że teraz wiem, że nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni.
— Jak tam chcecie.
— To i tak nie ma znaczenia, bo Peter wyjedzie — brunet patrzy na mnie z większym bólem w oczach niż po tym jak oberwał od Fabiana.
— Ty nigdy nie docieniałaś tego jak ciebie kochałem, ale ja nie zamierzam się usuwać, nigdzie się stąd nie pojadę! — krzyczy, a następnie wychodzi trzaskając głośno drzwiami.
***
Podczas kolacji nikt nie wymawia ani jednego słowa. Siedzimy w czwórkę, bo Peter gdzieś wyszedł. Nie mam pojęcia ile wie Valentina, ale na szczęście nie stara się o nic wypytywać.
Tę niezręczną ciszę przerywa dźwięk komórki taty. Wstaje od stołu i odbiera.
— Ostatnio wszyscy dużo pracujecie — wtrąca Val by rozluźnić atmosferę.
— Ja się staram obijać jak tylko mogę — odpowiada Fabian przez co wszyscy się uśmiechamy, lecz jak wraca tata to już wiem, że zaraz usłyszę coś złego.
— Trzeba pojechać do szpitala, Peter miał wypadek i jest w złym stanie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro