Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33


Niezbyt uważnie  pakuję swoje walizki. Nie martwię się, że czegoś mi zabraknie, bo w razie czego dokupię to sobie na miejsce. Uwielbiam ten dom i to miejsce, ale ostatnio zbyt wiele złego mnie tu spotkało. A skoro ojciec nie chce mi wyznać prawdy to nie widzę sensu by dalej tu być.

— Szkoda twojej pracy — dociera do mnie głos Fabiana. Kurwa nawet nie zauważyłam jak wszedł. — Ojciec gada ze starym już z dwadzieścia minut, ale temu się nie podoba możliwość twojego wyjazdu.

Podchodzi do mojego łóżka i na nim siada. Mógł sobie wybrać fotel.

— Wytłumaczysz mi co się stało? Ojciec mnie zbywa, a z Peterem nie są się porozumieć — mam ochotę podzielić się z kimś tym wszystkim. Zrzucić to z sobie, lecz wiem, że jeśli opowiem mu o kłamstwach ojca to złamie mu serce.

— To Peter kazał pociąć mi twarz — nie patrzę na jego twarz, ale jestem pewna, że jest w szoku. Od zawsze ja i Peter byliśmy uważani za rodzeństwo idealne. On był moim słodkim starszym bratem, który zawsze o mnie dbał.

— Nie możliwe.

— Niestety tak jest. Ubzdurał sobie, że po tym wszystkim Harry straci mną zainteresowanie i będę wreszcie wolna.

— Jak się teraz nad tym zastanawiam to powinniśmy się domyśleć, że to ktoś ci bliski skoro cięcie było tak płytkie. Oczywiście go nie usprawiedliwiam i możesz być pewna, że jak go zobaczę to dam mu w mordę. Jeśli chcesz to mogę też naznaczyć tę jego buźkę.

— Nie — odpowiadam szybko. — Myślisz, że jak pogadam z Donem to on pozwoli mi wyjechać?

— Nie ma szans, Petera z pewnością by puścił, ale ciebie na pewno nie.

— Kurwa — odpowiadam i do niego podchodzę. Zajmuje miejsce obok.

— Nie martw się jednak, ojciec zmusi Petera do wyjazdu..

Nie mam okazji mu odpowiedzieć, bo do pokoju wchodzi drugi z moich braci.

— Przyszedłem ci powiedzieć, że nigdzie nie pojedziesz — nawet nie ukrywa uśmiechu, który widnieje na jego twarzy.

— Ale ty tak — odpowiada Fabian, podrywa się z łóżka zbliża do Petera i wali go w twarz. Tego drugiego odrzuca na bok, ale nie upada. — Jak mogłeś jej to zrobić?!

— O czym on wie? — pyta, a ja dyskretnie wskazuje na policzek.

— Jeśli jest coś czego mi nie powiedziałaś to masz to zrobić w tej chwili. Jestem waszym starszym bratem i mam prawo wiedzieć co się między wami dzieje!

Oboje milczymy, nie mam zamiaru nikomu opowiadać o tym co zaszło między mną, a Peterem. Nadal jest to dla mnie straszne mimo, że teraz wiem, że nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni.

— Jak tam chcecie.

— To i tak nie ma znaczenia, bo Peter wyjedzie — brunet patrzy na mnie z większym bólem w oczach niż po tym jak oberwał od Fabiana.

— Ty nigdy nie docieniałaś tego jak ciebie kochałem, ale ja nie zamierzam się usuwać, nigdzie się stąd nie pojadę! — krzyczy, a następnie wychodzi trzaskając głośno drzwiami.

***
Podczas kolacji nikt nie wymawia ani jednego słowa. Siedzimy w czwórkę, bo Peter gdzieś wyszedł. Nie mam pojęcia ile wie Valentina, ale na szczęście nie stara się o nic wypytywać.

Tę niezręczną ciszę przerywa dźwięk komórki taty. Wstaje od stołu i odbiera.

— Ostatnio wszyscy dużo pracujecie — wtrąca Val by rozluźnić atmosferę.

— Ja się staram obijać jak tylko mogę — odpowiada Fabian przez co wszyscy się uśmiechamy, lecz jak wraca tata to już wiem, że zaraz usłyszę coś złego.

— Trzeba pojechać do szpitala, Peter miał wypadek i jest w złym stanie.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro