Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30


Po krzykach, które dobiegają do moich uszu od razu się domyślam, że przyszedł ktoś z mojej rodziny. Wychodzę, więc z sypialni i idę w stronę drzwi.

— Szkoda, że nie zdechłeś, moja córka wreszcie by miała spokój. Traktujesz nią jak swoją zabawkę — tata przeważnie stara się zachowywać spokój. Teraz jednak wygląda na bardzo wzburzonego. To dla mnie nowość, bo jeszcze nigdy nie widziałam go w akcji. Odmawiał gdy prosiłam by mnie czegoś nauczył i kazał znaleźć kogoś innego do tego.

— Prędko to się tego nie doczekasz, a teraz wypierdalaj, bo nie chcę na ciebie patrzeć.

— Tato — odzywam się by zwrócić ich obu uwagę na siebie. Tatuś uśmiecha się na mój widok.

— Cudownie wyglądasz skarbie. Już wszystko się prawie całkowicie wygoiło — prawda to, to nie jest, ale kłócić się z nim nie będę. — Leć po kurtkę i jedziemy do domu

— Pojedziesz sam. Potrzebuję jej dzisiaj i jutro też, sądzę, że najlepiej będzie jeśli na stałe się do mnie przeprowadzi — Harry przyciąga mnie do siebie, a następnie owija swoje ramiona wokół mojego pasa. — W końcu ty i tak nie potrafisz jej dopilnować — przeciąga palcem po mojej ranie.

On uwielbia dręczyć innych psychicznie.

— To nie twoja sprawa i puszczaj moją córkę. Ona nawet nie może na ciebie patrzeć, a ty ciągle jej się narzucasz. Pogódź się wreszcie z faktem, że nie będziesz miał mojej córki.

— Nie ty o tym decydujesz — wyrywam się z objęć Harry'ego, bo mam już dość takiego przedmiotowego traktowania. Tyle lat walczyłam o to by być wolną, więc teraz nie zaprzepaszczę tego przez zachcianki Stylesa. Byłabym niewyobrażalną kretynką jakbym się na to zgodziła.

— Chcę już wrócić do domu — komunikuje, a następnie kieruję się do w stronę sypialni.

— Naprawdę chcesz być tak blisko tego, który pociął ci twarz? A co jeśli jeszcze bardziej mu odbije i zabije cię — nie powinien tego mówić. Nie przy ojcu, ta sprawa chociaż bolesna dla mnie nie powinna wyjść na światło dzienne.

— Co ty wygadujesz? — pyta tata ze złością w głosie. Nie dziwię się, że nic nie rozumie. Mi samej ciężko w to uwierzyć.

— Czyli nie wiesz, że Peter'owi odbiło i kazał na nią napaść — wracam do nich, bo boję się, że to się dobrze nie skończy. — Sądził, że z blizną nie będzie mi się już podobała, bardzo się jednak pomylił.

— Przestań — mówię jednak nic nawet nie zwraca na mnie uwagi.

— To nie może być prawdą — ojciec jest zaszokowany.

— Jednak jest. Ten kretyn się w niej zakochał i postanowił się pozbyć konkurencji, ale,  wiedział, że mi nie może zagrozić, więc postanowił zaatakować ją by później móc się bez żadnych podejrzeń ją zajmować. Nie znam się na tym, ale to chyba podpada pod jakąś chorobę psychiczną.

— Iliano musimy szybko jechać do domu i wyjaśnić kilka spraw.

To dziwne, ale Harry już więcej nic nie mówi szybko, więc biegnę po moje futerko i torebkę. Zakładam też buty. Na razie nie będę brała żadnych innych rzeczy.

— Na początku zmusiłem ich by się ze sobą przespali — mówi gdy już wychodzimy. Tata gwałtownie odwraca się w jego stronę. — Nie mogłem jej tknąć, ale cholernie chciałem ją ukarać, a do Petera mam jakąś automatyczną niechęć. Chociaż to nie było wcale takie straszne biorąc pod uwagę to, że nie łączą ich żadne więzy krwi.

Co takiego?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro