Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3


Po wyjściu od Don idę prosto do swojego auta, wsiadam do niego i jadę do domu. Jestem wykończona po dzisiejszym dniu. I chociaż to nie ja zostałam zdegradowana to czuję się najbardziej ukarana. Dużo bardziej wolałbym działać sama. I chociaż nasz szef zapewnił mi pewnego rodzaju immunitet to najbardziej mnie martwi, że przez niego nie będę już taka skuteczna. Pewnie ciągle będzie mi rzucał kłody pod nogi by pokazać jaka to jestem beznadzieja.

Docieram do domu i zostawiam samochód na podjeździe. Wychodzę i idę prosto do naszej rezydencji. Mam nadzieję, że przemknę niezauważona i zakopie się w swoim łóżku. Niestety po kilku krokach natykam się na Fabiana. Jednego z moich braci.

— Ja pierdole, ale miałaś ostre rżnięcie, ale uważaj, bo w takich przypadkach przypadkach łatwo można przesadzić — kurwa czyli zostały mi jakieś ślady na szyi. Chociaż jakby się zastanowić to wcale to nie jest takie dziwne. Ściskał przecież moje gardło z całych sił. — Louis czy szef? — A ten znowu szuka tylko sposobu żeby wypomnieć mi, że kilka razy przespałam się z Donem, ale do innego miałam zrobić. Szefowi się nie odmawia.

— Spieprzaj — mówię i próbuję go wyminąć, ale on chwyta mnie za ramię.

— No weź powiedz, bo jestem bardzo ciekaw. W razie czego pogadam z Louis'em — czyżby wyłączył mu się tryb opiekuńczego brata? Dziwne zawsze bliżej byłam z Peterem. W końcu był ode mnie tylko trzy lata starszy, a Fabian pięć.

— To nie Louis — nie mam zamiaru składać wszystkiego na mojego chłopaka. Owszem on lubi ostry seks, ale nie posunąłby się rak daleko.

— Nie daj się tak traktować temu staremu — już sobie wyobrażam minę ojca jakby usłyszał jak Fabian nazwa Dona. — Powinien uważać na takie młode laski.

— To nie od seksu — mam już dość tego jego dochodzenia. A on jak już się uprze to nie ma przepuść. Jego uścisk na moje ramię się zwiększa i już wiem, że nie wypuści mnie dopóki mu nie wytłumaczę.

— Czyli od czego. To wygląda jakby ktoś próbował cię udusić i był dość blisko osiągnięcia celu. Mam nadzieję, że to nie Horan, bo jeśli to on to zrobię z nim to samo — mówi dość poważnym tonem. — Ili kto zrobił ci krzywdę?

— Mój nowy partner drugi doradca Dona jakiś Harry. Wiem o nim tylko to, że jest nadętym bufonem i nie docenia kobiet — zabiera rękę, a ja wreszcie mogę iść na górę do siebie. Naprawdę potrzebuje odpoczynku.

Ze snu wyrywa mnie głaskanie po policzku, uchylam powieki i widzę Louisa. Parzy na mnie z czułością i po chwili składa pocałunek na moich ustach. Wiem, że wpatruje się w moje sine ślady na szyi. Jak przejrzałam się w lustrze to sama oniemiałam. Nie jestem pewna czy sam podkład i puder mi na to pomogą. Pewnie będę musiała coś założyć na szyję.

— Fabian mi o wszystkim opowiedział — A jakże by mogło być inaczej. Często mi przeszkadza to, że mój brat i chłopak to dobrzy koledzy.

— Nie ma po co dalej roztrząsać tej sprawy. To była jednorazowa sytuacja i ja nie mam zamiaru tego rozpamiętywać — i nawet nie mogę tego robić. Harry ma wyższe ode mnie stanowisko. Ja jestem cała tylko dlatego, że Don wziął mnie w obronę. W innym wypadku byłoby po mnie.

— Jesteś w dość dobrych relacjach z szefem poproś żeby przydzielił cię do mnie.

— Dobrze wiesz, że nie jest to dobry pomysł. A teraz daj mi kolejnego buziak, bo potrzebuje sobie poprawić humor — uśmiecha się, a jego rękę zaczyna błądzić po mojej tali. Jego usta znowu lądują na moich, ale tym razem jest to dużo głębszy pocałunek, przesuwa się jeszcze bardziej w moją stronę aż całkowicie ląduje na mnie.

Po chwili jednak nasze czułości zostają przerwane przez sygnał mojego telefonu. Zupełnie nie w porę.

Z wielką niechęcią odrywam się od Louisa i biorę do ręki swój telefon. Dzwoni numer nieznany, więc go odbieram.

— Słucham.

— Masz piętnaście minut żeby znaleźć się w domu szefa, bo chcę jak najszybciej wziąć się do roboty — po tonie jakim do mnie mówi domyślam się, że to ten Harry.

— Dziś mam wolne — oznajmiam hardo.

— Nie wydaje mi się. To ja jestem twoim szefem, więc masz natychmiast przyjechać. To rozkaz — komunikuje i się rozłącza.

To wszystko będzie jeszcze trudniejsze niż się spodziewałam.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro