Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17


— To zwyczajne marnotrawstwo czasu. Siedzę tu już ponad dwie godziny, przez ten czas mogłabym zrobić sporo innych rzeczy — narzekam siedząc na kanapie w gabinecie Harry'ego. Rozumiem, że on jako doradca Dona ma wiele spraw do załatwienia na miejscu, ale nie mam pojęcia po cholerę ja mu tu jestem potrzebna.

— Idź sobie zrób kolejną kawę lub zamów sobie pizzę, ale przestań gadać, bo mnie zaczynasz irytować.

— Nie musisz mnie tu trzymać, jeśli tak bardzo działań ci na nerwy to mnie odeślij albo załatw mi nowego partnera. Mogę zająć się ustaleniem lokalizacji tych diamentów.

— W dupie mam te cholerne kamienie. Nie zrobię nic żeby one się odnalazły, tego do możesz być pewna. A skoro się tak bardzo nudzisz to chodź — odsuwa krzesło. Szczerze to ostatnie na co teraz mam ochotę to siadać mu na kolanach.

— Mam siedzieć na tobie i patrzeć co robisz?

— Nie. Potrzebuję się rozluźnić, więc będziemy się pieprzyć. Od razu opuść spodnie, bo nie mam zamiaru przedłużać — komunikuje i rozpina swoje spodnie. Szczerze przyznaję, że się tego nie spodziewałam.

— To ja chyba pójdę po to drugą kawę — wstaję, ale nie dochodzę do drzwi, bo on mnie zatrzymuje dość ostrym tonem swojego głosu.

— Iliana! Dobrze ci radzę chodź do mnie, bo nie mam zamiaru się powtarzać. I nie chcesz chyba by nasze relacje znowu się pogorszyły — odwracam się i dość niechętnie do niego podchodzę. — Ostatnio bardzo dobrze się dogadujemy, szkoda to psuć.

— A jak będę robiła to co będziesz chciał to sprawisz bym znowu mogła współpracować z Niall'em — niektórzy twierdzą, że wykorzystywanie swojego ciała do uzyskania korzyści ja jednak jestem zupełnie odmiennego zdania. Trzeba sobie radzić.

— Nie, ale może czasem pozwolę wam coś załatwić — wymijająca odpowiedź całkowicie pozbawiona szczegółów. Dobrze wiem, że to oznacza nie.

— Nie jestem na tyle głupia by się na to nabrać.

— Obyś była na tyle inteligentna by mi nie odmawiać — przewracam oczami na jego słowa. Rozpinam swoje czarne jeansy i siadam na nim okrakiem tak by nasze twarze praktycznie się ze sobą stykały.

— To jest mobbing, ale nie czepiajmy się już szczegółow, przecież robiłeś już dużo gorsze rzeczy — jego dłoń wędruje do mojej cipki i bardzo szybko odnajduje łechtaczkę. Po masażu chociaż tego nie chcę to z moich ust wydobywa się jęk. Nie jest to dobre i choć tego nie chcę to zaczyna mi być przyjemnie.

Pieprzone ciało, które w ogóle mnie nie słucha.

— I od razu robi się przyjemniej — bawienie się mną tak go podnieciło, że czuję jego erekcję. A, że Harry nie wygląda na cierpliwą osobę to dość szybko się we mnie wbija. Jego ruchy są dość mocne i płynne. Nagle jego dłoń przenosi się na moją szyję przez co zapala się czerwona lampka.

Kręcę głową próbując się od niego uwolnić, on jednak na chwilę zaprzestaję swoich ruchów i dotyka mojego policzka.

— Jeśli mi się oddajesz to nie musisz się mnie bać. Wtedy jesteś całkowicie bezpieczna. Nie skrzywdzę swojej kobiety — jego głos jest taki miły, uspokajający. Aż się nie chce wierzyć, że on chciał mnie zamordować bez żadnego powodu.

— Czemu mam ci wierzyć? — pytam, a on znowu zaczyna się we mnie poruszać.

— Nie masz innego wyjścia skarbie — jego usta lądują na moich. Całuję mnie prosząc bym rozszerzyła wargi. Pod wpływem impulsu to robię. Pozwalam mu się całować. I ku mojej rozpaczy jest to cholernie przyjemne. Czuję się zupełnie tak jak nie powinnam.

Nagle jednak głośne trzaśnięcie drzewami sprawia, że praktycznie od niego odskakuje.

— Co to ma być do cholery?!

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro