14
— Nie zgadzam się! — wykrzykuje Peter.
— Przymknij się do cholery, bo ją zabiję i całą winę zrzucę na ciebie! — wrzeszczy Harry. — Jesteś tak popierdolony, że zakochałeś się we własnej siostrze, więc każdy uwierzy, że pod wpływem impulsu ją zabiłeś. A ja wtedy będę mógł wreszcie się ciebie pozbyć — jego dłoń wręcz wżyna się w moje ramię i ciągnie mnie do sypialni, która kojarzy mi się obecnie z najgorszym. — Rusz się! Teraz to ty będziesz obserwował.
Na miejscu popycha mnie na łóżko i rozpina spodnie. Mój wzrok jednak jest utkwiony w Peterze. Nie podoba mi się to, że obserwuje mnie w takiej sytuacji.
— Pobij mnie, możesz nawet zastrzelić, ale oszczędź moją siostrę. Iliana naprawdę nie zasłużyła na takie traktowanie. Jest najlepsza i nie mam pojęcia czemu się tak na nią uwziąłeś.
— To bardzo słodkie, że bronisz swojej siostrzyczki, ale jak już pewnie zauważyłeś to życie jest brutalne, więc siedź cicho, bo zamierzam się właśnie zabawić — jego spojrzenie znowu zostaje skierowane na mnie. — A ty na coś czekasz? Rozbieraj się.
Powoli ściągam że siebie ubrania. Staram się zachować kamienną twarz, nie mogę mu pozwolić jakie to dla mnie jest ciężkie, że tak bawi się moim ciałem. Zupełnie tak jakbym była nic nie wartą rzeczą.
Tak jednak nie jest. Nikt nie może zabrać ani nadać sensu mojemu życiu. To mogę jedynie ja.
— Zrób to szybko, bo chcę mieć to za sobą — praktycznie wypluwam ten słowa.
— Jeszcze będziesz mnie błagała o więcej. Ale najpierw mi obciągnij — stoi dokładnie przy brzegu łóżka.
— Nienawidzę cię — mówię, a następnie klękam przed nim. Nie chcę tego robić. Chwytam jednak jego przyrodzenie i zaczynam je masować. On bardzo szybko robi się podniecony, więc nie przedłużam i zaczynam lizać jego członek. Wyobrażam sobie, że kleczę przed Louis'em i biorę jego kutasa do ust.
Nie podtrzymuje on mojej głowy, więc bez problemu jak tylko wyczuwam, że jest na skraju to wyciągam go z ust i on się spuszcza na koc, a ja po wszystkim zrzucam go na podłogę
— Powinnaś to połknąć — komunikuje, a następnie jedynym ruchem rozszerza moje nogi i przez żadnego przygotowania ani stymulacji się we mnie wbija. Owszem nie jestem sucha, ale i nie dość podniecona. Boli, ale nie pozwalam sobie na żadne grymasy. Jestem silna. Wytrzymam.
Usta Harry'ego spadają na moją szyję i zaczyna ją całować, nie jest to przyjemne, bo to miejsce jest nadal dla mnie tkliwe.
Wyłączam, więc swój umysł i staram się to przetrwać.
Po wszystkim Harry sobie po prostu wychodzi, a ja zostaję sama z Peterem, a ten nawet na moment nie spuszcza mnie ze swojego wzroku.
A po jakimś czasie podchodzi do mnie i siada na brzegu łóżka. Jego prawa dłoń wędruje na moim policzek i zaczyna na nim kreślić kciukiem jakieś wzroki.
— Sam nie mam pojęcia dlaczego ty tak musisz cierpieć. Moja śliczna — zabieram jego dłoń z mojej twarzy. To nie jest dobry pomysł żeby on był tak blisko mnie.
— Nie powinieneś mnie dotykać i patrzeć teraz na mnie. Nasze relacje też powinny się odrobinę ochłodzić — to co on do mnie czuję zaczyna mnie przerażać. To jest złe. I szybko to trzeba uciąć w zarodku.
— Do tej pory bardzo dobrze się z tym wszystkim kryłem, ale przez Tomlinsona raz mocno się upiłem i wygadałem przed Travisem. A to podobno człowiek Stylesa. I tak oto w pędziłem nas oboje w poważne kłopoty. Wiem, że to czego pragnę jest złe i nie żądam od ciebie niczego. Pragnę jednak byś dalej była mi tak bliska jak wcześniej. Potrzebuję cię i nie zniosę odtrącenia.
Kurwa czemu to wszystko spotyka mnie i to jeszcze w tym samym czasie?
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro