Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

(W mediach macie jaką piosenkę gra główna bohaterka)

Jak zwykle muzyka mnie pochłonęła, gdy grałam na jakimś instrumencie siedząc w swoim pokoju znajdującym się na poddaszu.
(Pokój Karen)

(Łazienka)

*Pukanie w drzwi*
Karen - Proszę! - drzwi do mojego pokoju się otworzyły
Nelly "mama" - Judith, idziesz ze mną na zakupy?
Karen - Nie, nie idę i nie mam na to ochoty.
Nelly - *westchnęła i siada na łóżku obok patrząc na mnie troskliwym spojrzeniem* Judith ja wiem że tęsknisz za twoimi biologicznymi rodzicami i jest ci smutno. Ale ja i Mark staramy się stać twoją drugą rodziną i być przy tobie.
Karen - *Odwracając wzrok na okno powiedziałam cicho* Tak wiem o tym bardzo dobrze...tylko że...
Nelly - Boisz się że znów zostaniesz całkowicie sama, że ja i Mark opuścimy ciebie tak jak twoi rodzice w jakimś wypadku?
Karen - *Opuszczając wzrok kiwnęłam smutno głową*
Nelly - Słonko *Odwracając mnie w swoją stronę objęła mnie ramionami, a ja wtuliłam się bardziej* wiedz że ja, Mark, twoi przyjaciele, prawdziwi rodzice i nawet Legendarna Jedenastka, wszyscy których kochasz pozostaną tu *wskazała palcem na moją głowę* i tu *i na moje serce* nigdy nie wątp że to co miałaś wcześniej i co masz dziś, zniknie tak szybko. Nie bój się próbować nowych rzeczy, nie poddawaj się tylko wstań i krocz dalej z całej siły. Gdy upadniesz wiedz że twoi bliscy staną za tobą murem i będą z tobą do końca. Wiesz co mam na myśli?
Karen - *Mogłam jedynie kiwnąć głową z moich oczu lały się łzy*
Nelly - To jak idziemy na zakupy? Jeśli chcesz możemy po nich pójść na boisko niedaleko twojej nowej szkoły i zobaczyć trening Marka z jego drużyną.
Karen - Tak, chodźmy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

2 h później

Tak jak powiedziała "mama" tak zrobiłyśmy. Stałyśmy na moście z którego było widać boisko a na nim drużynę gimnazjum raimona trenujących jak na moje oko strzały do bramki i techniki hissatsu.Pomimo mojej zmiany po tragicznym wypadku w którym zginęli moi biologiczni rodzice, to moje "dawne ja" nie zniknęło i wciąż we mnie pozostało. Moja miłość do piłki nożnej nie zniknęła tak jak do innego rodzaju sportu. Kiedy jeszcze mieszkałam w sierocincu a Mark mój "tata" mnie jeszcze nie adoptował to zabierał mnie wtedy na wycieczki w rożne miejsca, a na nich spotykaliśmy się z graczami z Legendarnej Jedenastki i w ten sposób zaczęłam trenować pod okiem Legendarnej Jedenastki ich techniki hissatsu które wychodziły mi wręcz perfekcyjnie a na jakich pozycjach gram: mogę grać na każdej nawet jako bramkarz. Przez moje zamyślenie nie zauważyłam pędzącej ze świstem piłki. - UWAGA!! - zwróciłam wzrok w stronę lecącej piłki a chwilę potem w stronę małej dziewczynki i zrozumiałam że za chwilę ta piłka dotrze do niej! Zaczęłam biec tak szybko że za mną pozostawał podmuch wiatru. Kiedy dotarłam na miejsce, wyprostowałam się i zatrzymałam piłkę lewą nogą ta straciła swoją moc, opadła na ziemię a ja tę samą nogę postawiłam na piłce skrzyżowałam ramiona i odwracając głowę w stronę dziewczynki zapytałam się z ciepłym uśmiechem - Nic ci się nie stało? - a dziewczynka z uśmiechem pokiwała głową na "nie" - To dobrze a teraz zmykaj do rodziców pewnie się o ciebie martwią. - Jak powiedziałam tak ta dziewczynka zrobiła i już jej nie było. Podrzuciłam piłkę lewą nogą złapałam ją w obie ręce, skierowałam spojrzenie w stronę trenerów siedzących na ławce z menadżerkami i poszłam w ich kierunku a wszyscy na boisku skierowali na mnie swój wzrok.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chwilę później

Gdy dotarłam na miejsce, zauważyłam że tymi trenerami są mój "Ojciec" Mark Evans i jego przyjaciel a mój były trener Jude Sharp. Kiedy oni mnie zobaczyli postanowiłam zacząć z nimi rozmowę.
Karen - C-cze-cześć tato. Witaj tr-trenerze. - Zaczęłam cicho i nieśmiało
Mark - Cześć młoda!*potargał mnie po głowie*
Jude - Witaj Karen*poprawił moje potargane włosy i delikatnie poklepał mnie po głowie* Masz do nas jakąś sprawę, mam rację?
Karen - *Ledwo zauważalnie kiwnęłam głową*
Mark - O co chodzi?
Karen - *Powiedziałam im cicho mój pomysł i kiedy skończyłam mówić to Jude i Mark spojrzeli na siebie porozumiewawczo z powrotem na mnie patrząc kiwnęli głową*

Ciąg dalszy nastąpi.....

Zapomniałam wspomnieć że Mark, Nelly, Legendarna Jedenastka i sama główna bohaterka ustalili że gdy ktoś inny jest w pobliżu zwracają się do dziewczyny z Judith na Karen a gdy nikogo innego nie ma w pobliżu to do dziewczyny, zwracają się do niej jako Judith. I że czasem będę używała japońskich jak i angielskich imion w mojej opowieści.

Karen poznaje drużynę gimnazjum raimona.
Czy zawodnicy zaakceptują dziewczynę w swojej drużynie jako nową napastniczkę?
Czy Karen pokaże swoje umiejętności w swojej nowej drużynie?
Jeśli jesteście ciekawi jaka będzie decyzja Karen w sprawie piłki nożnej, o tym dowiecie się w następnej części.
Do zobaczenia w następnej części książki Inazuma Eleven GO||Niezwykła Napastniczka.

Życzę wam moi drodzy miłego dnia!
Bayo!! ;-) :-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro