6. To pomyłka, prawda?
Minęły dobre ponad dwa tygodnie po urodzinach Tony'ego, jak Harry rzeczywiście wrócił do Melanie z tematem wizyty u ginekologa i relacji z alfami. Dziewczyna na szczęście zgodziła się na wizytę, wiedząc że to bardzo dobry pomysł i powinna się akurat w tym temacie posłuchać Harry'ego.
Do tego ten obiecał jej, że ta sprawa będzie na razie tylko między nimi, a tata dowie się w swoim czasie. Rozumiał jej obawy i chciał, by ta czuła się najbardziej komfortowo jak tylko jest w stanie. Louisowi oficjalnie mieli powiedzieć, że we dwoje po prostu pójdą na zakupy i wrócą sami do domu, zamiast jak normalnie po zajęciach dzieci.
I tak właśnie się stało. Louis oczywiście dopytywał czy nie zaczekać na nich albo nie iść na zakupy z nimi, jednak Harry zapewnił, że to ma być czas córki i matki, a ojciec nie jest ani trochę w tym potrzebny.
- Spokojnie Mel - zielonooki dłonią potarł udo nastolatki - Zaraz będzie twoja kolej, a pani doktor jest bardzo profesjonalna.
- Tak, rozumiem - wypuściła powietrze, spoglądając na drzwi gabinetu - To po prostu nowe.
- Pierwszy raz jest zawsze najgorszy - spokojna aura Harry'ego, otulała zdenerwowaną dziewczynę.
Melanie tylko skinęła i wzięła głębszy oddech, nie lubiąc czekać w takich momentach na swoją kolej, to tylko wzmagało nerwy. Po piętnastu minutach przyszedł czas na ich kolej i Harry wszedł z córką do środka. Pani doktor od razu przeszła na mały wywiad, chcąc wybadać sytuację.
- Masz już pierwszy raz za sobą? - dopytała, po tym jak szykowała się do zwykłego usg.
- Umm to konieczne pytanie? - spoglądała to na lekarkę to na mamę z czerwonymi policzkami, po czym uświadomiła sobie, że w zasadzie i tak się wydała - Tak, mam.
Dziewczyna momentalnie poczuła palący wzrok matki na sobie.
- Dobrze, ale myślę że przy pierwszym razie i tak wystarczy zwykłe usg, aby zobaczyć twoje jajniki - uśmiechnęła się delikatnie.
- W porządku - zdawała się na lekarkę, mając już i tak zbyt dużo emocji oraz wiedząc, że czeka ją rozmowa z mamą.
Przy badaniu starała się nie być spięta, choć na początku wszystko wydawało się dziwne.
- Och. Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży? - ciemnooka nacisnęła kilka razy na coś na maszynie - Masz tutaj naprawdę zdrowego i sporego maluszka.
- Ciąży? - sapnęła i momentalnie zbladła - Duszno mi...
- Melanie - Harry sapnął, jednak widząc stan córki, mimo drżących rąk, jako pierwszy doskoczył po butelkę wody, kiedy lekarka sama uchyliła okno.
Nastolatka starała się oddychać głęboko, jednak nie mogła uspokoić swojego oddechu. Kolory nie chciały wrócić na jej twarz uparcie. Ta informacja i dla niej była nie małym zaskoczeniem.
- Mel, Mel. Spokojenie - Harry złapał mocno dłoń córki w swoją, mimo mocno bijącego serca, ogarnął się wewnętrznie, wiedząc że szczeniak mocno go w tym momencie go potrzebuje - Będzie dobrze kochanie, nie zostawimy cię samej. Pomożemy ci, ja, tata i twój brat. Oddychaj, nie jestem zły, byłbym głupi patrząc że w twoim wieku nosiłem ciebie pod sercem.
- Ja... Nie chciałam - pierwsze łzy poleciały z jej oczu - To pomyłka, prawda? To nieprawda... Nie mogę być teraz w ciąży.
- Jesteś w ciąży i to już chwilę - lekarka uśmiechała się przepraszająco - Nie ma tu żadnej pomyłki.
Melanie rozpłakała się na dobre, nie mogąc opanować emocji w sobie. Lekarka jednak nie pierwszy raz miała do czynienia z taką sytuacją i nie pospieszała ich wizyty. Harry starał się wspierać córkę w tym momencie, sam mając ogromny mętlik w głowie. Jego córeczka jakby powtarzała historię jego i Louisa. A przecież starali się być lepszymi rodzicami, przecież on nawet nie wiedział że Mel ma chłopaka....
🐾🐾🐾🐾🐾
- Melanie - Harry zawołał w głos, jednak w odpowiedzi uzyskał trzask drzwi od pokoju nastolatki - Cholera jasna - przetarł swoje loki i spojrzał smutnymi oczyma na męża.
Cała droga powrotna do domu była bardzo spiętna i pełna ciszy, Harry chciał dać trochę czasu córce, ale ta najwidoczniej wciąż przeżywała to, czego się dowiedziala u ginekologa.
- Chyba niezbyt udane popołudnie matki z córką? - Louis zbliżył się do męża - Wyczuwam od ciebie ogromne spięcie i coś dziwnego...
- Chodźmy do sypialni, musimy porozmawiać - powiedział bez emocji w głosie, co jeszcze mocniej zaalarmowało Louisa.
- To nie brzmi dobrze - powiedział krótko alfa i skierował się za mężem do wskazanego pomieszczenia.
Wilk Louisa otwarcie się denerwował, czując te wszystkie sprzeczne emocje pochodzące od partnera. Rzadko kiedy, Harry się w ten sposób zachowywał.
- No dalej Harry, twoje emocje sprawiają, że mój alfa wariuje. Mel ma jakieś problemy ze szkołą? Wpadła w dziwne towarzystwo? - wymieniał to co przychodziło mu na myśl.
- Usiądź lepiej - poprosił męża, samemu siadając na miękkim materacu i zaraz przecierając twarz dłońmi.
- Okej - nie spuszczał wzroku z omegi i zajął miejsce tuż koło niej.
Brunet po wzięciu głębokiego oddechu, sięgnął po swój portfel i wyciągnął z niego zdjęcie usg.
- Nie denerwuj się - powiedział powoli - Ale... Byłem u ginekologa z Mel i, i wyszło na to że zostaniemy dziadkami - podał fotografię szatynowi.
- Co? Ty i Mel mnie wkręcacie... To twoje usg, prawda? - niebieskie oczy nie były pewne w tamtym momencie niczego.
- Chciałbym cię wkręcać, uwierz mi - Louis przejął od niego zdjęcie - Pół godziny zajęło mi uspokajanie jej w gabinecie.
- Co to za chłopak? - nastawnie Louisa momentalnie się zmieniło, kiedy zobaczył że Harry nie ma humoru na żarty.
- Nie wiem, nie wiedziałem że ma chłopaka, że jest po swoim pierwszym razie - zacisnął dłonie na udach - A wyszedłem z inicjatywą, przez to żeby właśnie nie zaszło do takiej sytuacji...
- Więc takie były zakupy - powiedział z wyraźnym niezadowoleniem - Musi nam powiedzieć kto jest ojcem.
- Wiedziałem, jak byś się denerwował, wiedząc gdzie naprawdę mamy iść - spojrzał na starszego - Nasza córka jest w ciąży Louis.
- Gdzie do cholery popełniliśmy błąd - podniósł głos, podnosząc się dość dynamicznie ze swojego miejsca - Ona ma ledwie szesnaście lat.
- Louis - Harry poderwał się i złapał zaraz dłoń męża, a drugą zabrał fotografię, aby ten jej nie zgniótł - Uspokój się, sami nie byliśmy lepsi. Miałem tyle samo lat będąc w ciąży z Mel.
- Ale ona miała nie popełnić tych błędów, miała cieszyć się z bycia nastolatką, skończyć spokojnie szkołę i iść na studia... - wymieniał po kolei - Tyle razy mówiłem jej, że żadnego alfy do ukończenia studiów.
- Wciąż będzie mogła to zrobić, jak ty. Ja. Damy radę, pomożemy jej, będziemy oparciem - wymieniał, pełen sił i optymizmu - Musimy być dla niej, bardziej niż nasi rodzice.
- Przysięgam, że wiem czemu Des mnie uderzył wtedy - prychnął na wspomnienie, które mu się pojawiło.
- Tego ci nie zabronię, kiedy go poznamy - powiedział ze spokojem - Zwłaszcza, że obaj nie wiemy kto to jest i czy weźmie odpowiedzialność.
- Ja już mu wbije odpowiedzialność do głowy. Skoro był na tyle dorosły, żeby zrobić dziecko naszej córce to choćby sądownie weźmie odpowiedzialność za szczeniaka - alfa był uparty w tym.
- Oczywiście, ale zero zmuszania do ślubu - dodał, nim po prostu wtulił się w ciało męża - Będziemy mieli wnuka lub wnuczkę, które będzie starsze od wujka lub cioci w przyszłości. To szalone.
- Nie zmusił bym jej do ślubu - objął Harry'ego, czując że właśnie tego potrzebował - A było tak spokojnie w naszym życiu, wszystkiego mógłbym się spodziewać, ale nie tego.
- Przecież nie zachowywała się inaczej, nie znikała, sprawdzaliśmy jej znajomych - Harry cicho wymieniał - Dopiero teraz mogę to przeżywać, bo przez wizytę musiałem wziąć się w garść i być najlepszą mamą.
- Jesteś najlepszą mamą Harry - pocałował skroń partnera - Pomożemy Mel, to oczywiste. Po prostu się o nią martwię.
Harry zacisnął dłoń na bluzie alfy i po prostu się rozpłakał otwarcie, czując się bardzo źle sam ze sobą, jakby nawalił.
- Wyrzucanie z siebie emocji jest dobre - zapewniał Louis - Każdy tego potrzebuje. Ale pamiętaj, tak jak powiedziałem jesteś najlepszą mamą.
- To prawie trzeci miesiąc Lou, po-po drodze kupiłem niezbędne witaminy - mamrotał w materiał.
- Prawie trzeci... To naprawdę dość daleko - był jeszcze mocniej zaskoczony - Jakie jest nastawienie Melanie?
- Mocno to przeżywa, sam widziałeś jak pobiegła na górę - odsunął się lekko od partnera i zaczerwienione oczy wylądowały na tych niebieskich.
- Mam tylko nadzieję, że nie będzie chciała zrobić nic głupiego - sięgnął dłońmi do twarzy męża i kciukami otarł jego policzki.
- Nie zrobi, czuję to na swoim sercu - szepnął - Potrzebuje chwili czasu, tak jak ja. Pamiętasz w jakim stanie do ciebie przybiegłem?
- Pamiętam jakby to było wczoraj - potwierdził Louis - Ale ona jest sama w pokoju, a nie pobiegła nigdzie... Myślisz, że to może być ktoś z Doncaster?
- Nie wiem, nie mam kompletnie pomysłu - wziął głęboki oddech - Pójdę do niej, czuję że muszę przy niej niej być.
- Okej, ja też chciałbym ją wesprzeć, ale wiem że to twoje zdanie i doświadczenie może być kluczowe tu - skinął i połączył na dosłownie chwilę ich usta - Kocham cię.
- Kocham cię - powtórzył młodszy, po chwili uciekając z ich sypialni. Doskonale sobie zdawali sprawę, że kolejne dni będą bardzo kluczowe.
🐾🐾🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro