Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18. Tylko my, we dwoje




- Mamo, tato... Mogę wejść? - Harry wieczorem zapukał do sypialni rodziców, chcąc z nimi porozmawiać w cztery oczy.

- Jasne Harry, śmiało - Desmond leżał na łóżku, trzymając w dłoniach książkę, jednak odłożył ją na bok.

- Coś się stało synku? - Anne zamknęła tubkę z kremem i spojrzała na swojego szczeniaka.

- Ja... Chciałbym zabrać Louisa na jakąś wycieczkę na kilka dni, abyśmy obaj odpoczęli - podszedł bliżej - Ale potrzebowałbym waszej pomocy. Wiem, że Caleb chętnie przyjedzie i pomoże, ale bez waszej pomocy nie damy radę pojechać na kilka dni.

- Należy wam się odpoczynek, nie byliście na żadnych wakacjach wieki - zauważył Des - Przy pomocy Caleba i może trochę Tony'ego damy radę z rancho.

- Mogę jeszcze porozmawiać z Jay i Markiem - zaoferował, czując że należy się mu i Louisowi coś wyjątkowego.

- Jeśli będą mieli czas to nie odmówimy wsparcia - od razu zgodziła się Anne, wiedząc że oni również nie mogą się przepracowywać.

- Dziś to jeszcze załatwię - przyłożył dłoń na do brzucha, a uśmiech zawitał na jego wargach, czując że plan może wypalić - Chcecie wyczuć Matiego?

- Matiego? - Des uniósł brew.

- Och. Nie powiedzieliśmy wam jeszcze, ale Tony wymyślił imię. I noszę Matiasa, Matiego - powiedział z dumą.

- Piękne imię - uśmiechnęła się Anne - Nie mamy nikogo z takim w rodzinie, będzie to jeszcze bardziej wyjątkowe.

- Więc... Chcecie poczuć jak się wierci? - szczeniak ostatnio przechodził samego siebie.

- Pokaż nam tego rozrabiakę - Anne zawsze była chętna na interakcje z wnukami, nawet w taki sposób.

Zielonooki podszedł do rodziców i zaraz czuł ich dłonie na swojej skórze. Oboje mogli dobrze poczuć Matiasa, który nie chciał pójść spać.

- Też miałeś taki okres, że wierciłeś się okropnie, spanie było ciężkim tematem - zaśmiała się Anne - Jakby to było wczoraj...

- A tu już trzeci wnuk - Harry'emu oddawały się wszystkie emocje - Czas szybko ucieka.

- I prawnuczka w drodze - otarła policzek - Dzieci za szybko rosną. To szalone.

- Spokojnie mamo, bo sam się rozkleję - Harry przytulił na tyle ile mógł kobietę.

Chwilę jeszcze pobył w sypialni rodziców, nim poszedł zadzwonić do teściów, którzy bardzo chętnie zgodzili się na przyjazd. Harry'emu pozostało więc wymyślić idealny pięciodniowy wyjazd dla niego i męża. To musiało być coś wyjątkowego, Louis musiał wypocząć, on sam również, ale tu chodziło o jego męża. Brał pod uwagę naprawdę wiele różnych opcji.

W końcu przypomniał sobie, o czym tak bardzo jego partner marzył. Nie zastanawiając się dłużej, wykupił bilety w pierwszej klasie i zabukował hotel. W sumie ich wyjazd miał trwać całe siedem dni, patrząc na dzień wylotu i powrotu. Ale w końcu odpoczną na pierwszych prawdziwych wakacjach od kilku lat. Tego właśnie potrzebowali, prywatności i odpoczynku.

- Cześć skarbie - zielonooki pierwszy raz od dawna, jako drugi przyszedł do głównej sypialni na wypoczynek.

- Już miałem cię szukać - spojrzał na omegę znad telefonu - Gdzie się podziewałeś?

- Byłem u rodziców, rozmawiałem z teściami i jakoś tak zleciało - przeszedł do ich łóżka i z jękiem usiadł, aby zaraz siłować się ze swoimi leginsami.

- Pomóc ci? - usiadł na łóżku - Co u mojej mamy? Odwiedzi nas jakoś z tatą?

- Proszę? - uśmiechnął się na troskę starszego - Przyjadą w niedzielę i zostaną do świąt - pochwalił się dość tajemniczo.

- To świetnie, szczeniaki się ucieszą, my oczywiście też, ale Tony się ostatnio dopytywał - odparł niczego się nie domyślając.

- A my musimy się zacząć pakować - dodał powoli - Ponieważ w tą niedzielę, o dwudziestej drugiej mamy samolot z Doncaster.

- Samolot? Gdzie samolot? - spojrzał zaskoczony, kiedy akurat schylił się, aby pomoc z leginsami bruneta.

- Co powiesz na całe pięć dni, na słonecznych Hawajach? Tylko my, we dwoje - jego mąż od dawna uwielbiał takie miejsca i sami mieli za sobą wycieczkę na Dominikanę oraz pobliskie wyspy.

- Żartujesz sobie teraz ze mnie? Hawaje? - uchylił usta - Nie wyglądasz jakbyś żartował sobie ze mnie.

- Bo nie żartuję, załatwiłem wszystko z rodzicami - zaśmiał się lekko i odetchnął, kiedy jego nogi finalnie były wolne - Wcześniej myślałem nad Dominikaną, ale tam teraz jeszcze jest pora deszczowa i ponad trzydzieści stopni w dzień i dwadzieścia nocą. Nie dla osoby w ciąży - nacisnął dłonią na brzuch - Za to na Hawajach czeka na nas całe dwadzieścia-dwadzieścia pięć stopni i około piętnastu nocą.

- Najlepszy mąż na świecie - sapnął, po czym odrzucił na bok materiał i wstał do bruneta, by połączyć prędko ich usta w jedność.

Omega jęknęła, zarzucając dłonie na kark partnera i mocniej oddając pieszczotę z całą swoją miłością.

- Czas na trochę odpoczynku dla ciebie, zasłużyłeś na to. To taki, prezent przed urodzinowy - szepnął w drugie wargi

- Najlpszy jaki mogłem dostać - emocje z niego nie schodziły - Moje wymarzone Hawaje, nie mogę się doczekać. Zwariuje jeszcze zanim w ogóle ruszymy.

- Lepiej nie wariuj - ścisnął większą dłoń - Będę mimo wszystko potrzebował twojej pracującej głowy. Bo ja nie mam orientacji w terenie.

- Postaram się, ale najchętniej już bym się wziął za pakowanie - zaśmiał się sam z siebie - Zaraz mi przejdzie, tak myślę.

- Kocham widzieć te iskierki w twoich oczach - Harry ponownie połączył ich wargi - W końcu odpoczniesz od pracy.

- Będzie dziwnie bez rancha, ale wiem że to dobrze mi zrobi. Czasem martwię się zbyt mocno o to co tu się dzieje - był tego doskonale świadomy.

- Mały reset ci się przyda - potarł kciukiem policzek partnera - Tyle spadło na twoją głowę. Czas wypocząć w raju.

- Jeszcze raz dziękuje skarbie - pocałował jeszcze raz męża i dopiero się odsunął, a następnie wyprostował.

- Nie masz za co, zabieram się z tobą, więc całkowicie nie odpoczniesz - lekko się droczył, zabierając się za zdejmowanie swetra.m

- Dla ciebie zawsze zrobię wszystko - powiedział spokojnie - Będziemy mieli przyjemny czas razem, tylko we dwoje, przez tydzień.

- Właśnie tak - potwierdził, odnajdując z sukcesem za dużą koszulkę Louisa i zakładając ją na swoje nagie ciało.

🐾🐾🐾🐾

Kola 💙💚💙💚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro