Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Nie chcę ślubu, jestem za młoda

Krótki już dziś 💙 chcecie jutro jeszcze jeden?

Harry doglądał Louisa, który w kuchni odgrzewał w garnku duży słoik sosu, który kiedyś sam zrobił, a obok gotował się spokojnie makaron. Przynajmniej nie musiał kiwnąć nawet palcem w kierunku obiadu.

Obaj obejrzeli się w kierunku wyjścia z kuchni, kiedy rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi.

- Ja otworzę! - krzyknął Tony, który był wcześniej w salonie.

- Spodziewamy się kogoś? - zielonooki dopytał męża, trzymając leniwie dłoń na swoim brzuchu, a drugą sięgając po sok, który wcześniej przygotował mu Louis.

- Nie przypominam sobie żeby miał ktoś przyjść. Nie o tej porze na pewno - spojrzał na zegarek i skierował wzrok do przejścia, czekając na informacje od Tony'ego lub na gościa.

- Dzień dobry - jak się okazało to był Caleb, który najwyraźniej przyszedł do Mel.

- Och, Caleb. Dzień dobry. Jeszcze nie wróciłeś na uczelnię? - Harry pierwszy zagadał mężczyznę, widząc że Louis nie za bardzo się kwapał do przywitania się.

- Wracam w kolejnym tygodniu już, dlatego chciałem spędzić jeszcze trochę czasu z Melanie, jest u siebie? - wskazał palcem w górę, widać było że lekko się denerwował.

- Tak, jest po zajęciach i odpoczywa - potwierdził - Zjesz z nami obiad? - brunet posłał ostrzegawcze spojrzenie Louisowi.

- Nie chcę robić kłopotu - bawił się swoimi palcami i nawet nie myślał spojrzeć bezpośrednio na Louisa.

- Mój mąż ma rację, musimy się lepiej poznać - szatyn powiedział dość niechętnie, wiedząc że jego partner miał rację.

- W takim razie w porządku - uśmiechnął się lekko do Harry'ego i zaraz wycofał się z pomieszczenia, by dostać się do Melanie.

- Skarbie, to prawdopodobnie nasz przyszły zięć. Musisz dać mu szansę - pogroził palcem partnerowi, a Tony postanowił zostawić ich samych, nie chcąc się mieszać w nie swoje sprawy. Wolał już pograć na konsoli.

- Przecież powiedziałem, że musimy się poznać, a on zgodził się zostać - tłumaczył się alfa - Nie byłem niemiły.

- A twój wzrok wcale nie mówił niewypowiedzianych słów - prychnął, wstając na nogi - Zadzwonię do rodziców, dawno z nimi nie rozmawiałem.

- To silniejsze ode mnie - mruknął pod nosem, wracając do sosu, który na jego szczęście nie przypalił się jeszcze.

Louis słyszał w tle rozmowę partnera, a Clifford leniwie podszedł do niego i zaczął go zaczepiać nosem, patrząc prosząco o coś dobrego do zjedzenia.

- Psie ciastko, nic innego nie mam tu dla ciebie - sięgnął do słoika w którym były smakołyki dla Clifforda - Siad, daj łapę - zawsze dawał przy tym komendy.

Zwierzak najpierw dwa razy dał głos, nim wykonał dość szybko wypowiedziane przez Louisa komendy.

- Pięknie, dobry pies - szatyn dał mu przysmak i wyprostował się energicznie na dźwięk kipiącego makaronu.

Prędko podszedł naprawić sytuację, nie chcąc niczego zniszczyć. Harry zaraz wrócił do kuchni i wtulił się od tyłu do męża.

- Co u Anne i Desa? - spytał, udając że wszystko cały czas było pod kontrolą.

- Przyjadą za tydzień, bo oboje idą na urlop i chcą ten czas spędzić z nami - odparł - Będziesz miał mniej roboty skarbie, tata ci dużo pomoże. Mama z resztą chętnie zajmie się kuchnią.

- Zawsze są tu mile widziani - potwierdził szatyn - Będziemy mogli im przekazać dobre wiadomości. Może zaproszę moich rodziców? Moglibyśmy zrobić większego grilla znowu.

- Mogliby przyjechać też na kilka dni, dzieci się ucieszą - byli bardzo rodzinni i nikt nie mógł im tego odebrać.

- Zadzwonię po obiedzie - zdecydował - Chyba już makaron się ugotował. Niech Tony zawoła Mel i Caleba.

- Pójdę do niego - ucałował męża w kark - Kocham cię - dodał cicho do jego ucha i wyszedł z pomieszczenia.

Louis uśmiechnął się tylko na to, nie mając nawet momentu na odpowiedź mężowi. Wziął się za to za odlanie makaronu i zaczął nakładać porcje na talerze, pamiętając o jednym dodatkowym.

🐾🐾🐾🐾

Informacja o ciąży Harry'ego, ucieszyła ich rodziców. Ci od razu obiecali, że narobią im zapasu jedzenia do słoików i pudełek, aby jakoś sobie poradzili na końcowym etapie oraz po porodzie.

W końcu, tak naprawdę Mel i Harry mogli w tym samym albo podobnym czasie urodzić, patrząc jak mała różnica była między nimi.

Melanie również przy dziadkach pokazała się pierwszy raz bez bluzy Louisa, ponieważ było już momentami na nie zbyt ciepło szczególnie w ciągu dnia.

- Trochę to szalone, ale w równi cudowne - brunetowi nie schodził uśmiech z twarzy - Byliście młodo dziadkami, zostaniecie młodo pradziadkami.

- Ja jestem zachwycona, to oznacza że nasza rodzina będzie jeszcze większa, a takie rzeczy trzeba doceniać - Jay z błyszczącymi oczami patrzyła to na Harry'ego to na Melanie.

- Cóż, ja na pewno nie spodziewałem się powtórki z historii, ale teraz rozumiem czemu tata Des tyle lat temu mi przywalił - spojrzał na teścia.

- Wtedy byłem wściekły, ale z perspektywy czasu, nie powinienem był tego robić - przyznał się - To nie było do końca przemyślane.

- Louis o tym myślał, ale tego nie zrobił bo Caleb jest synem Zayna i Liama - Harry ścisnął bok partnera.

- No i Mel zabijała mnie wzrokiem, choć miałem idealne miejsce by to zrobić. Chłopak siedział koło mnie - przewrócił oczami szatyn.

- Ale dobrze, że do tego nie doszło tato - Melanie skierowała swój wzrok na ojca - Bo byłabym zła na ciebie.

- Wiem, dlatego właśnie do tego nie doszło - westchnął - Grunt, że nie uciekł przed odpowiedzialnością.

- Akurat pod tym względem wybraliśmy sobie dobre alfy - Harry nie mógł nie skomentować, z małym uśmiechem - Ale tutaj nie ma zmuszania do ślubu - dodał, wskazując na swoich rodziców i rodziców Louisa.

-  Nie lepiej by było sprawić ten związek oficjalnym? - Anne nie mogła powstrzymać się przed komentarzem.

- Nie chcę ślubu, jestem za młoda. Powinno się liczyć to, że jestem z ojcem malucha i myślimy o sobie poważnie - to były pierwsze potwierdzające słowa od Melanie, co do statusu swojego związku.

- Nie ma co pchać młodych na siłę - odezwał się Mark - Potem z tego są rozwody, nasze dzieciaki miały trochę inną sytuację.

- Popieram w tym swojego męża, Harry i Lou nawet chcieli sformalizować swój związek, mimo że Harry był wtedy tak bardzo młody - Jay pamiętała tamten czas i to, jak ci deklarowali swoje uczucie.

- Po prostu zrobiliśmy to szybciej niż było założone - dodał od siebie Louis - Ale stałoby się to prędzej czy później.

- Właśnie tak, ja bardzo chciałem zamieszkać od razu z Lou w mieście - omega była zdecydowana do poważnych kroków.

- Czasem nie mogę uwierzyć, że minęło tyle lat - westchnęła Jay - Trzeci wnuk w drodze i do tego prawnuk.

- Mama już kupiła troszkę ciuszków, aż się popłakałam ze wzruszenia - Mel wspomniała, sięgając po kolejny kawałek ciasta.

- Nie mogłem się powstrzymać, kiedy zobaczyłem te ciuszki - zielone oczy momentalnie zabłyszczały - Do tego malutkie vansy, podobne do tych co zawsze lubił Lou.

- Już czekają na to maleństwo - Louis ułożył wygodnie dłoń na brzuchu partnera.

Naprawdę było czuć tę rodzinną atmosferę wśród nich, bez spięć i bycia miłym na siłę. Obie rodziny się lubiły i to było uspokajające dla każdego z nich.

🐾🐾🐾🐾

Kola 💙💚💙💚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro