Rozdział 8. " Jeden zły ruch."
Pov. Katori
Szłam, przez rezydencje gdy zaczepił mnie ayato.
- Chichamashi! - krzyknął ayato poszedł do mnie.
- Idziesz że mną! - rozkazał ruszyłam za czerwono - włosym. Przyznam byłam ciekawa gdzie idziemy. Doszliśmy pod czarne drzwi ayato otworzył je zamykają je gdy oboje weszliśmy. Zdziwiłam się. Znajdował się tam kosz, do piłki ręcznej. Czyli to sala do piłki ręcznej. Ściany koloru, niebieskiego. Ta rezydencja dużo mnie jeszcze zdiwi
-Ej! Chichamashi! - z moich rozmyślem wyrwał mnie ayato.
- masz patrzeć jak gram i liczę ile walne w kosz! - rozkazał.
- No dobrze. - Odparłam po chwili namysłu ayato rozpoczął grę. Rozglądałam jeszcze trochę się po sali spore okna. Wszystko mi się to kojarzyło z taką morską atmosferą ale przyjemną.
- ile na liczyłaś - rozległ się głos wampira. Nie liczyłam nawet się nie patrzyłam tam
- Czy ty tym milczeniem próbujesz mi przekazać że ignorowałaś ten cały czas oreo - same! - krzyknął ayato
- Oreo - Sam'y się nie ignoruje!! - krzycał. Po paru sekundach zjawił się tu kanato wraz z laito. Podeszli do mnie i ayato.
- Masz szczęście oreo - sama, daruje ci! - krzyknął.
- To znaczy że mogę już sobie z stąd iść? - pytam po chwili
- Oczywiście że nie. - Odparł zaraz po chwili na twarz ayato wparował uśmiech
- chichamashi grasz ze mną! - wypowiedział ayato brzmiało to jak rozkaz.
Ja mam z nim grać nie.
Schowałam się za laito tak wiem mało kreatywne ale zawszę coś
- O, nie bitch - chan ty grasz ja chętnie popatrzę - uśmiechnął się laito i zaczą mnie tam ciągnąć. A ja ciągle się zatrzymuję
- chyba ciebie nie da się zmusić do tej gry - mówi laito i puszcza, mnie.
Kanato, patrzy wzrokiem jakby miał zaraz zabić laito i ayato. Nie rozumiem go trochę. Nadal w głowie mam wczorajszą rozmowę z kanato.
- Ja muszę iść - mówię nagle, pozwolili mi wyjść mimo tego że mogli mnie zatrzymać.
Oni chcą się do mnie zbliżyć a ja nie potrafię się otworzyć. Szłam tak przez dłuższą chwile. Wyszłam z rezydencji, wiał przyjemny zimny wiatr słońce już zachodziło. A ja stawiałam powoli kroki jakby nigdzie mi się nie spieszyło. Przyjemne uczucie. Weszłam do ogrodu subaru, białe róże wydają się takie piękne zapach jest taki ładny, mogłaby się tym rozkoszować cały czas. Ten zapach jest cudowny. Moją ciszę przerwał głos wampira. Nie był jednak to subaru, a fioletowo - włosy. Kanato.
Spojrzałam, na niego
- Katori - san, szukałem cię - rozległ się głos fioletowo - włosego. Zaczęłam iść z, kanato, wampir próbował nawiązać rozmowę ale nie udawało mu się to.
Weszłam do holu z kanato. Lecz tam czekał już reji.
- Katori - chan, chodź do mojego gabinetu - poprosił reji. Chcąc czy nie chcąc i tak kiedyś bym musiała iść tak więc ruszyłam za reji'm.
****
Weszłam do gabinetu reji'a. Pomieszczenie wydawało się na swój sposób ciemne, tajemnice. Dziwne, trochę?
- usiądź - poprosił do chwili wahania zrobiłam to
- Napijesz się herbaty? - spytał.
- Nie. - odparłam gdy to powiedziałam jakbym się zdiwił
- A może chcesz inną? - zaproponował
- Nie dzięki - mówię. On coś knuje.
Mimo iż nie chciałam zaparzył mi owocową herbatę. Bo jak to powiedział reji : " Nie ładnie jest odmawiać. Gdy ktoś się bardzo starał. " Choć ja wątpię żeby się nad tym starał. Ale cóż niech mu będzie. I tak nie tknełam tej herbaty widziałam irytuje go to. Wkurzył się wziął podszedł i ugryzł mnie mimo wszystko nie bolało tak jak w przypadku laito czy kanato. Do dłuższej chwili przestał mogłam wreszcie wyjść z jego gabinetu. Co zrobiłam, od razu udałam się do mojego pokoju. Nie mogłam jednak w pokoju wytrzymać z tym wszystkim. Wszystkie emocje uderzały we mnie jak tornado. Nie mogłam z tego się uwolnić.Może to dziwne, ale cały dzień mam przy sobie sztylet subaru. Wybiegłam z mojego pokoju na moje szczęście znalazłam go szybko. Siedział na parapecie w części rezydencji był zapatrzony w okno. Połozyłam obok niego ten sztylet. Spojrzał zdziwiony
- Po co mi to oddajesz? - spytał
- Bo muszę. - Odparłam
- Kurwa! - krzyknął subaru wkurzył się wstał i walnął w ścianę.
- powiedz mi dlaczego? - spytał
- Nie mogę powiedzieć. - Odparłam
- W takim razie musisz to zatrzymać - powiedział stanowczo subaru. Nie powiem mu że by mi nie uwierzył gdybym mu powiedziała
- Czemu? - pytam ale już subaru nie było. No tak zniknął. Ruszyłam po raz kolejny do mojego pokoju schowałam do szafki sztylet.. Spojrzałam na telefon była 17:20 . Muszę się szykować do szkoły. Szybko ubrałam się w mundurek szkolny. Spakowałam potrzebne mi rzeczy. Usiadłam na łóżku spojrzałam na godzinę 17:55. Szybko zabrałam że sobą potrzebne rzeczy następnie wyszłam z pokoju.
Spóźniłam się okularnikiem spojrzał z poirytowany moim zachowaniem. Po nie długiej chwili siedziałam w limuzynie obok kanato. Patrzyłam jak zwykle w okno gdy nagle zaczęło mi się robić ciemno.
Pov. Kanato
Limuzyna się zatrzymała. A ja poczułem przyjemne ciepło. Katori usneła i się do mnie przytuliła przez sen. Przyznam miłe uczucie.
- O bitch - chan usnęła - odezwał się zbok.
- Niech ktoś ją obudzi. - Odezwał się okularnik
- Ja to zrobię - powiedziałem po chwili
Po chwili po reszcie nie było śladu no tylko po laito jak wychodził to się dziwnie uśmiechnął ale jak to on.
Spojrzałem na nią wyglądała tak słodko, gdy spała. Słodziak.
Nie miałem serca, jej budzić. Dłuższy czas tak patrzyłem.
****
- Kanato wstawaj! - usłyszałem przetarłem oczy zobaczyłem okularnika usnołem nawet nie zauważyłem kiedy.
- Zostało wam 2 lekcje raz dwa, budź ją i na lekcje! - rozkazał okularnik.
- Ale my chcemy spać - odparłem zaspanym głosem.
- To już, ostatni dzień. - Odparł i zniknął reji.
- Eh. - Westchnołem
Obudziłem ją szkoda mi było ze musze ją obudzić ale cóż. Spojrzała na mnie zdiwiona. Powiedziałem jej ze zasnęła w limuzynie i się do mnie przytuliła. Gdy wspomniałem do przytuleniu się do mnie dostrzegłem jej rumieńce. Słodka. Wyszedłem z nią z limuzyny okularnik wspomniał ze 2 lekcje zostały a dziś 6 lekcji. To teraz fizyka pewnie.
- kanato - kun, w której sali mamy? - spytała biało - włosa.
- "107" Sala - mówię po chwili i ją ciagne za rękę. Widzę dziwne spojrzenia tych ludzi nie obchodzą mnie. Po niedługim czasie gdy doszliśmy pod salę puściłem ją. Ona nie chcę z nami rozmawiać przebywać ja to widzę. Jeśli zrobię jeden zły ruch ona bardziej się zamknię..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro