Rozdział 2." Ja nie chce rozmawiać!"
Pov. Katori.
Budzę się w tym pokoju.
Czyli to nie sen...
Myślę. Strach wraca boje się..
Mimo strachu podnoszę się z łóżka.
Biorę ubrania następnie kieruje się do łazienki załatwić poranną toaletę.
****
Reji, powiedział, żebym przysła na co miesięczną kolację, i żebym się nie spóźniła.
Wyszłam, z pokoju, następnie zaczęłam szukać kuchni.
Po dłuższej, chwili usłyszałam kilka głosów.
Chyba, laito i ayato?
Zaczęłam iść, po chwili udało mi się tam dojść rzeczywiście, była to kuchnia.
- Nie spóźniłaś się, ale czy zamierzasz wreszcie wejść? - słyszę chłodny głos.
-Tak - mówię cicho, następnie pomału, wchodzę.
Zajmuję, miejsce obok kanato, jego wzrok jest jakiś dziwny, dziwnie się na mnie patrzy.
Patrzę, na jedzenie, które, każdy ma jeść. Chwytam, za widelec i zaczynam jeść. Lecz po krótkiej chwili przestaje.
- Mogę.. - mówię ale zatrzymuje się nie mam znowu odwagi się odezwać. Nienawidzę tego chciałabym być bardziej odważna, ale nic nie poradzę ze taka jestem.
- Czy coś chciałaś? - słyszę głos reji'ego, on mi wydaje się trochę, straszny.
- N - nie.. - odpowiadam. Znowu, boję się rozmawiać, to przez moją "przeszłość.. " Patrzę na wampira, reji'ego, który ma mroźny, wzrok. Być może jego, wzrok mógłby zabić? Kto wie. Przestaje już się zastanawiać, wracam do wcześniejszego jedzenia.
- Czemu mnie i teddy'ego ignorujesz?! - Rozbrzmiał krzyk kanato, który trzymał misia.
- przepraszam.. - szepcze
Wampir zaczyna się śmiać niczym psychopata.
- Czemu ciągle przepraszasz?! - krzykną a może zadał pytanie? W sumie jest mi to obojętne.
Nic nie odpowiadam na słowa wampira.
Patrzę chwilę na jego tęczówki pełni energii i nadziei, też bym chciała na wszystko patrzeć pełnią i nadzieją.
-Lepiej wróć do jedzenia albo cię odpowiednio ukaże - mówi reji, coś czuje ze jego kary mogą być srogie wracam do jedzenia kanato, miażdży widelcem ciastka.
Czemu ciągle przepraszasz?
Te słowa tkwią w mojej głowie..
****
Jestem przyparta do murku one się śmieją..
Szarpią za włosy boli..
- PRZEPROŚ SUKO!! - krzyczy Lisa.
- Nie zrobiłam nic złego.. - tłumacze.
- NIE ZROBIŁAŚ?! ZABAWNE!
- JAK ŚMIAŁAŚ TAM SIEDZIEĆ OBOK AKIO!! - krzyczy następnie uderza mnie w twarz..
Kim jest akio? Cóż, Lisa jest w nim zakochana na zabój.
-przeproś! - ciągnie moje włosy.
Nie wytrzymuje kolana, odmawiają mi posłuszeństwa.
Klęczę przed nią..
- przepraszam.. - Się ostatkami sił.
Ona uśmiecha się.
- Nie masz prawa do niego się zbliżać! - mówi stanowczo i odchodzi ze swoimi "przyjaciółeczkami." Choć, każda, każdą obgaduje, za plecami.
Przepraszam.. - szepcze wycierając łzy z oczu.
****
Patrzę, na talerz z jedzeniem.. Nie wchodzi mi to.
- Kurwa, jak nie możesz jeść to nie jedz na siłę! - warknął subaru.
- okej - odpowiadam cicho.
Patrzę chwilę na moje ręce. W pomieszczeniu panuję, dziwna cisza normalnie lubię ciszę, ale ta jest zbyt dziwna. Powinnam spróbować, ją jakość przerwać, ale nie umiem..
Mogłabym, zacząć rozmowę, ale jak?
Może jednak daruję sobie to wszytko, moje próbuj zawsze, idą na marne..
Podnoszę głowę, gdy słyszę jak krzesła się osuwają, czyli już po tej całej kolacji dziwne taka nie z ręczna cisza u nich zawsze panuje na kolacji? Jest dość dziwna.
Kotori-słyszę swoje imię na te słowa aż się wzdrygam dziwne zimno przechodzi po moim ciele.
- będziesz w klasie z subaru - kun. - Mówi czarno włosy.
Oddycham cicho z ulgą.
- Szkoda ze nie, że mną-mówi chyba laito i puszcza mi oczko.
- A może chcesz być, że mną w klasie? - uśmiecha się dziwnie.
- nie-odpowiadam patrząc na podłogę.
- no wiesz ty co - patrzy z zdziwiony rudo włosy.
- Widzisz ciebie nikt nie chcę !! - śmieje się czerwono włosy.
****
Siedzę, w moim pokoju kładę się na moje łóżko spoglądam na sufit może to dziwne, ale wygląda jakby skrywała jakąś tajemnice. W sumie całe te pomieszczenie jak i rezydencja, wydaje się spowita jakaś tajemnicą. Ale cóż, nie będę się mieszać w nie swoje sprawy.
Spoglądam na zegarek w telefonie jest 16:05 a mam być gotowa na 18:00 zdążę.
****
Siedzę w limuzynie spóźniłam się reji po powrocie ma mnie ukarać. Boje się
W limuzynie panuje cisza, ale nagle to przerywa laito.
- Opowiedzieć ci opowieść? - pyta.
- Tak - mówię
- Była, sobie dziewczyna. Miała wszystko. Posiadała wspaniałych przyjaciół chłopaka. Jej oczy lśniły niczym gwiazdy w lśniącą noc.
Lecz, powoli zaczęła tracić przyjaciół, na końcu została sama... Aż, pewnego dnia napisała list, i zniknęła raz na zawszę.. - laito skończył i spojrzał na mnie.
Czekał, aż coś powiem, ale ja tylko czuję pustkę, ta opowieść jest smutna jak ludzie są okropni, do jakiego stopnia mogą zniszczyć..
Patrzę, na ręce nic się nie odzywam.
- może, być coś powiedziała-mówi reji.
Widać, w nim nienawiść do mojej osoby. Ale, co mam powiedzieć ?
- Ale, co? - mówię po chwili zdaje sobie sprawę, że wypowiedziałam na głos moją myśl.
Słyszę śmiech laito.
- Czy nie jest to smutne ? - zadaje pytanie laito.
- jest-odpowiadam
Miałam, nadzieję, że szybko dojedziemy do szkoły nie chciałam rozmawiać z nimi. Być może to dziwne, ale gdy jestem sama jest „okej." Można, się do tego przyzwyczaić, nie przepadam za rozmową, kiedyś było innaczej, ale wszystko się zmieniło..
Z moich myśli wyrwało otwieranie drzwi. Dojechaliśmy.
Wyszłam jako ostania budynek niczym się nie różnił szkoła to szkoła no chyba, że wielkością i wystrojem i ludźmi a tak to niczym szkoła w końcu to szkoła.
Chodź! - warknął subaru, od razu ruszyłam za nim.
Weszłam za subaru-kun do klasy usiadł na samym końcu były dwa miejsca wolne obok subaru i jakiejś dziewczyny, ale nie umiała bym do niej podejść mówiąc „hej, jestem tu nowa mogę tu usiąść? „ Nie miałabym odwagi. Podeszłam do subaru.
- Mogę, - szepnęłam cicho.
Siadaj-fuknął choć było widać, że jest tym zdziwiony, że usiadłam obok jego.
Patrzył, w okno. Niego wszedł nauczyciel była Matematyka na szczęście nie musiałam się przedstawiać, co za cud.
Omawiali temat, który miałam 2 dni temu. Więc nie musiałam nic robić zaczęłam po prostu rysować.
- ładnie-powiedział subaru.
- dzięki - odparłam Szeptem, Lecz ta rozmowa nie umknęła nauczycielowi i uwaga u mnie za rysowanie podczas lekcji, oraz za brak tematu.
Subaru dostał też za brak tematu.
To już rysować nie można? Nienawidzę już tego nauczyciela. Biało włosy szepnął, że to najgorszy nauczyciel to już wiadomo, dlaczego taki okropny.
Na reszcie lekcji także siedziałam z subaru. Przynajmniej nikt na mnie uwagi nie zwracał było dobrze.
Lekcje ciągnęły się długo jakby to było "wieczność." Na szczęście ostania lekcja dobiegła końca, był to japoński. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy, następnie skierowałam się do wyjścia ze szkoły. Miałam wyjść ze szkoły, ale zobaczyłam wysokiego chłopaka o brązowych krótkich włosach ułożony chce dobrze niebieskich oczach. Rozpoznałam tę posturę..
Był to Ashton mój gnębiciel przeprowadził się 2 lata temu. Nogi zaczęły mi się trzęś drzałam.
- Kogo my tu mamy-zaśmiał się.
Rozpoznał mnie nie dobrze, boję się.
- Katori. - wypowiedział moje imię.
- Katori, to dziwacka -Zaśmiał się.
- Co dziś wymyśliłaś ?! - rzekł z kpiną.. Po czym do mnie podszedł
bardzo blisko zacząć rozpinać, marynarkę. Próbuje się wyrwać, lecz to na nic... Nie dam rady z oczu lecą łzy..
Nagle ashton, został powalony widzę kanato.
- Moich zabawek, się nie rusza!! -
- uciekaj puki ci życie miłe po zaraz będziesz mieć oczy z guzików ciało lalki-zaśmiał się kanato, przeraziłam się.
Puścił go, a ten pobiegł jakby zaraz miało zabraknąć mu tchu.
Za pięłam guziki, które zdążył, już odpiąć...
Krzyczy
Kanato zaciągną mnie do limuzyny.
- Co się stało? - zapytał laito.
- Ashton- wypowiedział jego imię. Same jego imię, przyprawia mnie o ciarki..
Rozmawiają nie słucham ich. Zamykam na chwilę oczy czuje spokój, przez chwile nie ma strachu, lecz to szybko się kończy, bo słyszę krzyki i otwieram oczy.
-Oddajcie teddy'ego! - słyszę głos fioletowo-włosego.
Reji ich uciszył, oddali misia kanato.
Patrzyłam przez resztę drogi w okno.
Limuzyna wjechała na teren rezydencji. Następnie zatrzymała się
Wyszłam z limuzyny i udałam się do środka rezydencji.
****
Nie chcę dziś spotkać "ashtona" Mam nadzieję, że dziś go nie zobaczę.
Wstałam z łóżka zrobiłam poranną toaletę nie czułam się głodna zresztą dziś nie mają co miesięcznej kolacji więc nie muszę być punktualnie. Wyszłam z rezydencji, spacerowałam dłuższego chwile aż zobaczyłam jakiś budynej. Zobaczyłam pełno nietoperzy
Usiadlam patrząc na nietopetrze. Ale fajnie tu
- Co tu robisz? - usłyszałam pytanie fioletowo-włosego. Zobaczyłam kanato.
- Widziałam budynek to weszłam-odparłam
Kanato na tą odpowiedź zacząć się śmiać
-Te nietoperze są moje - oznajmił
Czyli to nietoperze kanato.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro