Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11


Siedziałam z chłopcami w salonie dopóki do domu nie wpadł Bradley. Sięgnął po telefon i wybrał numer.
-Brad, co się stało?- zapytałam.
-Ten nowy kopnął Toma. Będę musiał zadzwonić do twojego ojca, bo z tego konia nic nie będzie- westchnął i wybiegł z domu.
-Myślisz, że ma rację?- zapytał Leo.
-Nie wiem, nie znam jego historii, nie wiem co mu się stało, że tak się zachowuje- wyruszyłam ramionami.
-Żartujecie? Ten koń jest niebezpieczny- powiedział Charlie.
-Dobra chłopaki, idę do siebie- oznajmiłam.
Włączyłam laptopa i wpisałam w wyszukiwarce: 'Never- koń wyścigowy' od razu wyświetliło mi się kilka artykułów.  Jeden z nagłówków szczególnie mnie zaciekawił 'TRAGICZNA ŚMIERĆ DŻOKEJA'
-Co robisz, księżniczko?- do pokoju wszedł Leo.
-Próbuję dowiedzieć się czegoś o przeszłości Nevera.
-Chcesz mu pomóc?
-Nie wiem Leo, to trudne.
-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Wiem, dzięki.
-Kocham cię- cmoknął mnie w policzek i wyszedł.
Z artykułów dowiedziałam się, że od początku swojej kariery, Never miał tylko jednego jeźdzca- syna swojego  właściciela.  Podczas ostatniego wyścigu, który odbył się rok wcześniej zginął dżokej, a koń miał lekką kontuzję, po trzech miesiącach mógł wracać do treningów. Ale od czasu wypadku stał się agresywny i nieobliczalny.  Został sprzedany kilka razy zanim dotarł do nas. Po przeczytaniu tych informacji zrozumiałam, że mam wiele wspólnego z Neverem i tylko mogę mu pomóc, bo sama przeżyłam coś podobnego.  I teraz Never potrzebuje mnie, tak jak, ja potrzebuję Leo. Jednak pierwsze co musiałam zrobić, to zdobyć zaufanie Nevera. Zastosowałam się do terapii join-up Monty'ego Robertsa.  Wypuściłam kasztana na padok i zmusiłam go do biegu naprzód. Cały czas patrzyłam mu w oczy. Popędzałam go lonżą. W końcu zauważyłam trzy sygnały: ucho skierowane w moją stronę, charakterystyczne poruszanie pyskiem i nisko opuszczona głowa. Położyłam lonżę na ziemi i odwróciłam się tyłem do kasztana. Po chwili usłyszałam stąpanie konia i jego ciepłe chrapy na moim karku. Odwróciłam się i pogłaskałam go po pysku. Chodziłam w różnych kierunkach pastwiska, a Never podążał za mną potulnie niczym baranek.

Dziękuję za przeczytanie<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro