Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#9..?

- Rozumiem. Nie chcesz współpracować? Przecież wiesz, czym to grozi. - Mruknął Suga. Bądźmy szczerzy, bałem się go...

- N-nie, to nie tak. Po prostu.. Emm...

- Wyduś to! - Krzyknął Suga i wstał, patrząc na mnie ze złością, pokazał mi zegarek i pokazał - Czas mija, tik tak, gadaj szybciej - Syknął i wsadził go do kieszeni.

- Uważam, że to co robisz.. Przepraszam, to co szef robi nie jest w porządku... - Powiedziałem i spuściłem głowę.

-Ach tak? Od kiedy ty masz serce? Tae jest nie pierwszy i nie ostatni, jego uczucia się tutaj nie liczą. Ważne że zarabiasz... Pamiętaj że to mój kuzyn, i jego szczęście jest dla mnie najważniejsze a ty...

- Dopiero mówiłeś że jego uczucia się nie liczą! - Wstałem i krzyknąłem, czego szybko pożałowałem. Dostałem mocno w policzek, pewnie został ślad. Zaraz poczułem łzy w oczach - D-dlaczego? Dlaczego to robisz?

- Weźcie go - Powiedział do swoich ludzi - Nie jest mi już potrzebny - Powiedział na odchodne. Już się ucieszyłem, że zaraz stąd wyjdę i zerwę z nim... Wiem że złamię mu sercę, ale lepsze to niż nieodwzajemniona miłość. Złapali mnie, i pociągnęli. Kiedy zobaczyłem że nie idziemy do wyjścia, zacząłem się szarpać. Wrzucili mnie do ciemnego pomieszczenia i zaczęli kopać w brzuch i plecy...


~~Perspektif Of Kosmita~~

Było po 9:30, właśnie wyszedłem z pociągu. Tylko gdzie jest Hobi? No cóż, napiszę do niego...

Tae_Tae01: Hobi? Gdzie jesteś?

Ale nie odpisał. Nagle usłyszałem głos krzyczący moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem Hobiego z kartonem na którym pisało moje imię. Ucieszyłem się i pobiegłem do niego. Kiedy stanąłem przed nim, położył to, i się do mnie przytulił. Ja tylko odwzajemniłem i się zaśmiałem. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, powiedział:

- No cóż... Nareszcie możemy się spotkać! - krzyknął szczęśliwy

- Nie mogłem się doczekać.. Idziemy do ciebie? - Popatrzył na mój plecak, i się uśmiechnął

- Już, chodź - Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Ludzie się na nas patrzyli, ale zignorowaliśmy to. Ważne jest to, że jest szczęśliwy. Ciekawe czy ma już czas...

- Czekaj - Powiedziałem i zatrzymałem się przy wyjściu - Zadzwonię do Jeona.

- Okej - wsadził ręcę w kieszenie i usiadł na ławce.

Wziąłem telefon i wybrałem numer do Kookiego. Pierwszy sygnał- nic. Drugi sygnał- nic. Trzeci- też nic. I czwarty też. Nie odebrał. Smutno mi się zrobiło, że nawet nie ma czasu ode mnie odebrać.

- Idziemy? Nie odbiera... - Powiedziałem ze smutkiem, ale zaraz potem się uśmiechnąłem.

- Jasne, chodź do auta - Powiedział i podszedł do samochodu. Stał dosyć blisko. Wsadziłem plecak do bagażnika, wszedłem na miejsce pasażera, i pojechaliśmy.

Kiedy jechaliśmy, nikt się nie odzywał. Nie zręcznie się czułem, bo lubiłem dużo mówić, ale cóż...


~~Perspektif Of Hobiasz~~

Siedzi obok mnie, chłopak, którego kocham... No i co mam robić? No nic, jechaliśmy w ciszy.

- Um, jak się jechało? - Spytałem kiedy wjeżdżaliśmy na podwórko

- Dobrze hyung- Powiedział Taeś.

- Mam pomysł, może pójdziemy na lody i się poznamy? - Spytałem z uśmiechem, a Tae tylko przytaknął. - Zaniosę ci ten plecak do domu.

- Nie trzeba, mam ręcę! - Krzyknął i zaczął machał rękami, uroczo to wyglądało. Tylko się zaśmiałem. - Ale jeśli chcesz to możesz mnie wyręczyć - Powiedział i się wyszczerzył

Kiedy dojechaliśmy, wyszedliśmy z auta. Poszliśmy do bagażnika, wyciągnąłem mimo sprzeciwów jego plecak. Zamknąłem bagażnik i wszedliśmy do domu.

W domu przywitał nas Mickey, a Tae zaczął go głaskać. Pies się cieszył, bo bardzo lubił kiedy ludzie go głaskali. Zanieśliśmy plecak do salonu, potem się coś z nim zrobi.

- To jak, idziemy? - Spytał się mnie, a ja tylko pokiwałem głową

- Możemy iść. - Powiedziałem i wyszliśmy z domu. Poszliśmy w stronę lodziarni, najlepszej w okolicy. Należy do państwa Lee.

- Um, Hobi, mogę o coś spytać? - spytał nie pewnie

- Oczywiście - Powiedziałem pewnie.

- Mogę zostać na noc? Miałem wrócić, ale pociąg rano jest tańszy - Powiedział i się znowu wyszczerzył. Ja tylko się zaśmiałem

- Jasne, ale śpisz na kanapie.

~~Perspektif Of Alienek~~

Kiedy byliśmy obok budki, powiedziałem że chcę smerfowe. Z polewą czekoladową, moje ulubione. Hobi wziął o smaku nutelli z polewą jabłkową. Też w sumię dobre, Kookie zawsze takie brał... Ale no nic, nie mogę tyle o nim myśleć. Zapłaciliśmy po połowie i poszliśmy. Nagle poczułem wibrację w telefonie, ale tak że ktoś dzwonił. Kiedy popatrzyłem kto to, zobaczyłem numer Kookiego

- Um, wybacz. Kookie dzwoni - Przeprosiłem i odebrałem.

- Halo?




~~Bayo! I hope u like it! <3 Pracuję nad prologiem do Jikooka, jakbyś chciała wiedzieć, tak tylko piszę...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro