#9..?
- Rozumiem. Nie chcesz współpracować? Przecież wiesz, czym to grozi. - Mruknął Suga. Bądźmy szczerzy, bałem się go...
- N-nie, to nie tak. Po prostu.. Emm...
- Wyduś to! - Krzyknął Suga i wstał, patrząc na mnie ze złością, pokazał mi zegarek i pokazał - Czas mija, tik tak, gadaj szybciej - Syknął i wsadził go do kieszeni.
- Uważam, że to co robisz.. Przepraszam, to co szef robi nie jest w porządku... - Powiedziałem i spuściłem głowę.
-Ach tak? Od kiedy ty masz serce? Tae jest nie pierwszy i nie ostatni, jego uczucia się tutaj nie liczą. Ważne że zarabiasz... Pamiętaj że to mój kuzyn, i jego szczęście jest dla mnie najważniejsze a ty...
- Dopiero mówiłeś że jego uczucia się nie liczą! - Wstałem i krzyknąłem, czego szybko pożałowałem. Dostałem mocno w policzek, pewnie został ślad. Zaraz poczułem łzy w oczach - D-dlaczego? Dlaczego to robisz?
- Weźcie go - Powiedział do swoich ludzi - Nie jest mi już potrzebny - Powiedział na odchodne. Już się ucieszyłem, że zaraz stąd wyjdę i zerwę z nim... Wiem że złamię mu sercę, ale lepsze to niż nieodwzajemniona miłość. Złapali mnie, i pociągnęli. Kiedy zobaczyłem że nie idziemy do wyjścia, zacząłem się szarpać. Wrzucili mnie do ciemnego pomieszczenia i zaczęli kopać w brzuch i plecy...
~~Perspektif Of Kosmita~~
Było po 9:30, właśnie wyszedłem z pociągu. Tylko gdzie jest Hobi? No cóż, napiszę do niego...
Tae_Tae01: Hobi? Gdzie jesteś?
Ale nie odpisał. Nagle usłyszałem głos krzyczący moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem Hobiego z kartonem na którym pisało moje imię. Ucieszyłem się i pobiegłem do niego. Kiedy stanąłem przed nim, położył to, i się do mnie przytulił. Ja tylko odwzajemniłem i się zaśmiałem. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, powiedział:
- No cóż... Nareszcie możemy się spotkać! - krzyknął szczęśliwy
- Nie mogłem się doczekać.. Idziemy do ciebie? - Popatrzył na mój plecak, i się uśmiechnął
- Już, chodź - Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Ludzie się na nas patrzyli, ale zignorowaliśmy to. Ważne jest to, że jest szczęśliwy. Ciekawe czy ma już czas...
- Czekaj - Powiedziałem i zatrzymałem się przy wyjściu - Zadzwonię do Jeona.
- Okej - wsadził ręcę w kieszenie i usiadł na ławce.
Wziąłem telefon i wybrałem numer do Kookiego. Pierwszy sygnał- nic. Drugi sygnał- nic. Trzeci- też nic. I czwarty też. Nie odebrał. Smutno mi się zrobiło, że nawet nie ma czasu ode mnie odebrać.
- Idziemy? Nie odbiera... - Powiedziałem ze smutkiem, ale zaraz potem się uśmiechnąłem.
- Jasne, chodź do auta - Powiedział i podszedł do samochodu. Stał dosyć blisko. Wsadziłem plecak do bagażnika, wszedłem na miejsce pasażera, i pojechaliśmy.
Kiedy jechaliśmy, nikt się nie odzywał. Nie zręcznie się czułem, bo lubiłem dużo mówić, ale cóż...
~~Perspektif Of Hobiasz~~
Siedzi obok mnie, chłopak, którego kocham... No i co mam robić? No nic, jechaliśmy w ciszy.
- Um, jak się jechało? - Spytałem kiedy wjeżdżaliśmy na podwórko
- Dobrze hyung- Powiedział Taeś.
- Mam pomysł, może pójdziemy na lody i się poznamy? - Spytałem z uśmiechem, a Tae tylko przytaknął. - Zaniosę ci ten plecak do domu.
- Nie trzeba, mam ręcę! - Krzyknął i zaczął machał rękami, uroczo to wyglądało. Tylko się zaśmiałem. - Ale jeśli chcesz to możesz mnie wyręczyć - Powiedział i się wyszczerzył
Kiedy dojechaliśmy, wyszedliśmy z auta. Poszliśmy do bagażnika, wyciągnąłem mimo sprzeciwów jego plecak. Zamknąłem bagażnik i wszedliśmy do domu.
W domu przywitał nas Mickey, a Tae zaczął go głaskać. Pies się cieszył, bo bardzo lubił kiedy ludzie go głaskali. Zanieśliśmy plecak do salonu, potem się coś z nim zrobi.
- To jak, idziemy? - Spytał się mnie, a ja tylko pokiwałem głową
- Możemy iść. - Powiedziałem i wyszliśmy z domu. Poszliśmy w stronę lodziarni, najlepszej w okolicy. Należy do państwa Lee.
- Um, Hobi, mogę o coś spytać? - spytał nie pewnie
- Oczywiście - Powiedziałem pewnie.
- Mogę zostać na noc? Miałem wrócić, ale pociąg rano jest tańszy - Powiedział i się znowu wyszczerzył. Ja tylko się zaśmiałem
- Jasne, ale śpisz na kanapie.
~~Perspektif Of Alienek~~
Kiedy byliśmy obok budki, powiedziałem że chcę smerfowe. Z polewą czekoladową, moje ulubione. Hobi wziął o smaku nutelli z polewą jabłkową. Też w sumię dobre, Kookie zawsze takie brał... Ale no nic, nie mogę tyle o nim myśleć. Zapłaciliśmy po połowie i poszliśmy. Nagle poczułem wibrację w telefonie, ale tak że ktoś dzwonił. Kiedy popatrzyłem kto to, zobaczyłem numer Kookiego
- Um, wybacz. Kookie dzwoni - Przeprosiłem i odebrałem.
- Halo?
~~Bayo! I hope u like it! <3 Pracuję nad prologiem do Jikooka, jakbyś chciała wiedzieć, tak tylko piszę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro