Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

BAEKHYUN

Od minionej kolacji minęło kilka dni, a ja z mężczyzną właściwie to się jedynie mijałem. Było mi niesamowicie przykro, sam do końca nie wiem dlaczego. Być może przez fakt, że chciałbym wiedzieć co dokładnie, go tak przeraziło w dniu naszego spotkania, że aż wyszedł bez jedzenia? Miałem do niego naprawdę wiele pytań, ale z każdym kolejnym po prostu się bałem. Może był na mnie zły, że go okłamałem i od razu nie powiedziałem mu o swoim wieku? A może po prostu miał wtedy zły dzień? Starałem się nie zawracać sobie zbytnio tym głowy, po prostu skupiłem się na nauce. Egzaminy za pasem, a ja chciałem zdać i wynieść się z tego liceum jak najdalej się da, a przede wszystkim zniknąć i nigdy nie musieć się pokazywać przed rodzicami, nigdy nawet mi nie pogratulowali wysokich wyników w nauce, czy dobrze wyróżnionego świadectwa na koniec ostatniej klasy.

Nigdy nie byli przy mnie.

Nigdy mnie nie kochali.

Byłem tylko towarem, który łatwo sprzedać i bardzo szybko udawało im się na tym zarabiać. Potrzebowałem kogoś, kto by się mną zaopiekował i pokazał, czym jest prawdziwa miłość. Westchnąłem ciężko i potarłem delikatnie kark dłonią i zmarszczyłem lekko nos, słysząc zaraz pukanie do drzwi, na co zdezorientowany oderwałem wzrok od notatek i powędrował on na drzwi.

— Proszę. — odezwałem się po chwili i wyczekująco wpatrywałem się w drewno, zastanawiając się, kto to mógłby być i dlaczego właściwie mi przerywał? Nie miałem zbytnio humoru na żadne interakcje z innymi, ale widząc, kto stoi po drugiej stronie mój słaby humor, dość szybko się poprawił, a na twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.

— Pomyślałem, że może chciałbyś spędzić ten wieczór we dwójkę? Przy dobrym jedzeniu i dla ciebie soku? Nasz początek nie był zbyt powalający, więc chciałbym to naprawić, o ile oczywiście ty będziesz chciał, Baekhyun. — odparł mężczyzna, a ja cicho się zaśmiałem. Przed chwilą o nim myślałem, a teraz nagle pojawił się w moich drzwiach jak gdyby nigdy nic. Czytał mi w myślach? Cholera miałem cichą nadzieję, że nie bo nie skończyłoby się to zbytnio ciekawie...

— Właściwie to, czemu nie? Miałem i tak zrobić sobie przerwę od nauki, bo dostaje powoli oczopląsu i nie ukrywam, że potrzebuje się oderwać. — westchnąłem cicho i potarłem kark dłonią, przeciągając się i zaraz podniosłem się z krzesła, cicho wzdychając po czym, ruszyłem zaraz za starszym do salonu, gdzie już mogłem dostrzec na stole talerze z jedzeniem i przy okazji dla niego szklanka z whiskey, a dla mnie z sokiem. Wyglądało to trochę jak randka, ale nie zamierzałem nic na ten temat mówić. Przecież to zwykły wieczór we wspólnym towarzystwie, jak mógłbym w ogóle pomyśleć, że chciałby mnie zaprosić na randkę? Matko, znamy się tak krótko, a mi już odwala... Zdecydowanie to czas, na odpoczynek.

— W tym roku piszesz ostatnie egzaminy, prawda? A później studia, jak mniemam? — spytał, zerkając na mnie z ukosa, kiedy ja zajmowałem miejsce przy stole i sięgałem zaraz po sztućce. Byłem niesamowicie głodny, przez tę naukę zapomniałem zjeść dzisiaj cokolwiek, a jak na zawołanie zaraz zaburczało mi, w brzuchu, przez co na mojej twarzy pojawił się delikatny rumieniec, na co odchrząknąłem i kiwnąłem głową w jego odpowiedzi.

— Będę również pomagał mojemu przyjacielowi, Luhanowi w nauce. Bo wiem, że jemu również zależy na znalezieniu normalnej pracy, no i przydałby mu się ten status studenta. Śmiem również stwierdzić, że nadawałby się do papierkowej roboty, jakiś księgowy czy coś w tym stylu on totalnie nadaje się do tej fuchy. — odparłem z uznaniem, przypominając sobie, że mój przyjaciel nie miał żadnych większych problemów z matematyką, więc sprawy księgowych przychodziły mu z taką łatwością, że mu zazdrościłem... Ja kompletnie nie wiedziałem, co było do czego, więc zdecydowanie trzymałem się bliżej medycyny, to był mój konik.

Starszy pokiwał głową z uśmiechem i cicho się zaśmiał, najprawdopodobniej również usłyszał mój brzuch i jego ciche wołanie o jedzenie, na co kiwnął w stronę pełnych talerzy i życząc mi smacznego, wzięliśmy się zaraz za posiłek, co jakiś czas rozmawiając o fabule filmu, który leciał nam w tle. To był naprawdę ten moment, gdzie mogłem mu zadać wiele pytań, a na pewno on by mi odpowiedział na każde. Przecież on nie gryzł, a wręcz przeciwnie, dodatkowo miałem wrażenie, że coś ukrywa, ale na razie nie chciałby o tym mówić, a ja nie miałem zamiaru zmuszać go do mówienia. Miałem jeszcze dużo czasu, aby go bliżej poznać. To kwestia czasu, która na pewno z dnia na dzień nadejdzie.

— Widzę, że coś cię trapi, Baekkie. Nie krępuj się pytać, po prostu zadawaj pytania, które najbardziej cię nurtują. — puścił mi oczko, a ja się zakrztusiłem, bo właśnie zdałem sobie sprawę, że zbyt długo się w niego wpatrywałem. Cholera czy ten człowiek musi być tak przystojny? Przecież to nienormalne i skąd miał w ogóle pewność, że na pewno miałem do niego jakieś pytania? — Wyglądasz jak srający kot na pustyni, więc nie bądź zdziwiony, że oto zapytałem. Widzę twoją minę, więc jestem ciekaw, co masz do powiedzenia. — wzruszył ramionami, a ja westchnąłem cicho i skinąłem głową, odkładając zaraz pałeczki na bok i odwróciłem się w jego stronę, opierając głowę na ręce, przy okazji stopując film. Był ciekawy, więc miałem zamiar go później skończyć.

— Po pierwsze co powiedziałem nie tak, że cię to odstraszyło, kiedy się przedstawiałem, czy to mój wiek jest problemem? — podrapałem się delikatnie po karku, patrząc na niego w skupieniu i zmarszczyłem delikatnie nos, przechylając głowę w bok. — A po drugie mam wrażenie, że wiesz coś, czego, ja nie wiem i mnie to trochę martwi, bo nie ukrywam, że też chciałbym być zagłębiony w tę historię. — odchrząknąłem, a na jego twarzy mogłem dostrzec, jak kilka emocji naraz mu na niej przeskakuje.

— Do tej kwestii przejdziemy raczej innym razem, nie chce ci wszystkiego zdradzać ot, tak, mamy jeszcze trochę czasu, więc na razie zjedz, a później porozmawiamy, dobrze? — uśmiechnął się, po czym jak gdyby nigdy nic kontynuował swoje jedzenie i włączył z powrotem film, a ja już całkowicie zamilkłem, właściwie nie wiedząc, co jeszcze mógłbym powiedzieć, więc cicho westchnąłem i zaraz znów skupiłem swój wzrok na filmie.

— Jeśli ty masz jakieś pytania, to również nie krępuj się, by je zadać. Na pewno jesteś czegoś ciekaw. — wzruszyłem ramionami i przeniosłem na niego wzrok w tym samym czasie, co starszy, na co uniosłem badawczo brew do góry, gdy cichy chichot opuścił jego usta.

— Mam jedno zasadnicze pytanie w sumie. — zrobił dzióbek z ust i delikatnie postukał się po nich palcem, po czym wymierzył go w moją stronę, na co delikatnie się spiąłem, nie wiedząc czego mam się spodziewać, patrząc, chociażby na jego reakcje. Delikatnie się nade mną pochylił i kciukiem pogładził mój policzek, a ja jeszcze bardziej się niecierpliwiłem. — Podobało ci się zwiedzanie mojego mieszkania, a przede wszystkim wszystkich zakątków mojego biura? — uniósł brew do góry, a ja nie wiedziałem, o czym on mówi, dopóki sobie nie przypomniałem. Zamarłem, zaciskając usta w wąską linię i cicho westchnąłem, spuszczając głowę w dół. Było mi w tym momencie cholernie wstyd, szczególnie że nie spodziewałem się tego, że się dowie, a z drugiej strony byłem zbyt ciekaw, jak się dowiedział, o całej tej sytuacji.

— Nie mam nic na swoją obronę... A ty skąd niby wiesz o tym, co dokładnie znalazłem? Podglądasz mnie? — uniosłem brew do góry i zadarłem podbródek, by móc zaraz spojrzeć w jego oczy, które były tak cholernie hipnotyzujące, że ciężko było mi oderwać od niego wzrok. Jak tak dalej pójdzie, to się w nim zakocham i to wcale nie jest żart...

— Mam kamery rozstawione po całym apartamencie, nigdy nie wiadomo kto postanowi mnie napaść lub — co gorsza — okraść. — mruknął, cicho odsuwając się ode mnie, a mi zrobiło się nagle chłodno. Zdecydowanie potrzebowałem mieć go blisko siebie, był jak narkotyk, którym z dnia na dzień się uzależniałem.

— Nie zaprzeczyłeś, że mnie podglądasz, a teraz wszystko nabiera większego sensu... W moim pokoju i w łazience też są kamery?

— Tak, ale z nich nie korzystam. Szanuje twoją prywatność, ale przydadzą się w razie jakiejkolwiek innej sprawy. Na przykład jakby miał ktoś mnie albo ciebie zabić, nigdy nie wiadomo ilu mamy wrogów i czy przypadkiem nas nie pomylą, jeśli przyjdą zamordować jednego? Lepiej być zabezpieczonym. — powiedział to na tyle swobodnie, że naprawdę przestałem się przejmować tym, że mimo wszystko mógłby mnie podglądać, ale wciąż sprawa z jego tajemniczym pokojem, mnie delikatnie dystansuje do niego. Skąd mogę wiedzieć, czy przypadkiem jakiegoś dnia się na mnie nie rzuci? Nie, żeby to był jakiś problem dla mnie czy coś w tym stylu, ale mimo wszystko zaczął mnie delikatnie przerażać. 

— Uznajmy, że ci wierzę w twoje "co złego to nie ja". — wywróciłem delikatnie oczami i zaraz podniosłem się z kanapy, delikatnie przeciągając i gdy chciałem pozbierać brudne naczynia, poczułem jak, Park łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie, przez co wylądowałem na jego kolanach i zmarszczyłem zdezorientowany brwi, marszcząc nos. — Przykro mi, ale nie jestem chętny na pana podboje i trochę mi nie wygodnie. — wymamrotałem, próbując mu się wyrwać, ale jak na złość wzmocnił uścisk, przez co wziąłem głęboki wdech, próbując mu nie przywalić.

— Matko jesteś strasznie niecierpliwy i mógłbyś przestać się wiercić. Mam jeszcze do ciebie jedno pytanie, a ty nie wiem, gdzie się w ogóle wybierasz. — mruknął niezadowolony, mocniej mnie przyciskając do swoich ud, przez co aktualnie kompletnie nie miałem jak się poruszyć i przestałem walczyć, bo byłem ciekaw jego kolejnego pytania. — Widziałem na jednym z nagrań, że zrobiłeś sobie i swojemu przyjacielowi drinka i wcale nie wyglądało to, jak amatorka, pracowałeś kiedyś w jakimś barze? — spytał po chwili kiedy przestałem się wierzgać i zmarszczyłem nos, kręcąc głową.

— Nie, ale kiedyś o tym myślałem, żeby znaleźć sobie jakąś dorywczą pracę w barze, bo nie ukrywam, że jest to coś, co naprawdę lubię robić, ale też nie wiążę z tym żadne przyszłości ze względu na kierunek studiów. — posłałem mu uśmiech i teraz wygodniej się rozsiadłem na jego kolanach, spoglądając na jego spokojną twarz, przez co również jego uścisk nieco zelżał, więc mogłem czuć się znacznie bardziej komfortowo, niż przed chwilą. — Ale z drugiej strony też nie chce brać się żadnej dorywczej pracy, chociażby dlatego, że zależy mi na dobrze zdanym egzaminie i dostaniu się na studia. — wzruszyłem ramionami, a on pokiwał głową z uznaniem, głaszcząc mnie po włosach. Nigdy nie sądziłem, że takie uczucie może być naprawdę przyjemne.

— Jeśli uda ci się zaliczyć egzamin, na wakacje załatwię ci dorywczą pracę, w dosyć popularnym barze i możesz mi wierzyć, ale znam tam właściciela, który naprawdę o ciebie zadba, a oprócz tego wynagrodzenie wcale małe nie będzie. Nie to wcale nie ze względu na moje znajomości, a na wzgląd na twoje umiejętności. Czasem fajnie jest mieć różne znajomości, ale również trzeba brać pod uwagę, że nie zawsze będą one dla nas dobre. — potarł kark dłonią, a ja pokiwałem zrozumiale głową, słuchając go w skupieniu. Szczerze? Cieszyło mnie to, że poznałem tego faceta, dodatkowo zaczynałem rozumieć, że przy nim zdecydowanie będę czuł się bezpieczniejszy i na pewno da mi wszystko, czego moi rodzice, nie byli w stanie dać mi przez całe moje dzieciństwo i moje życie. Zaczynałem coraz bardziej być mu wdzięczny, mimo że nie zrobił jeszcze niczego, ale już chciałem zacząć mu dziękować za to, że po prostu był.

— Sam nie wiem nawet jak mam zacząć ci dziękować, dopiero co się tutaj wprowadziłem, a ty już robisz dla mnie tyle rzeczy i cholera, nawet nie zdążyłem ci się za samo mieszkanie odwdzięczyć, bo niestety ostatnia kolacja była kompletnym niewypałem. — westchnąłem cicho i wywróciłem oczami, wystawiając mu delikatnie język. On na moment zamarł, ale po chwili poczułem jego palce na swoim ciele, co oznaczało jedno. Zaczął mnie do cholery łaskotać! Nie wiem, skąd wiedział, że mam łaskotki, ale wybuchłem dość głośnym śmiechem, rzucając się na jego kolanach i próbowałem go od siebie odsunąć, jednak on był dużo i masywniejszy, przez co niestety, nie miałem z nim zbytnio szans.

Miałem ochotę go udusić, ale jednocześnie przytulić, bo po prostu dawał mi radość, której nigdy nie zaznałem. Miałem ochotę się po prostu rozpłakać, ale jeszcze nie chciałem pokazywać mu przy nim swoich słabości.

— Wystarczy mi twój szczery uśmiech i śmiech, a niczego, więcej nie będę od ciebie wymagał. To jest wdzięczność, której od ciebie po prostu oczekuje. — uśmiechnął się, kiedy przestał mnie łaskotać i objął mnie szczelnie ramionami, zaraz wtulając w swój tors, a ja po prostu wtuliłem twarz w jego szyję i pozwoliłem łzom mimowolnie spływać po moich policzkach.

Najzwyczajniej w świecie byłem szczęśliwy i nie chciałem tego zmieniać.


****

Dzień dobry, stokroteczki!! Dawno mnie tutaj nie było, za co bardzo przepraszam, ale miałam dość ciężki czas, a oprócz tego byłam również na Targach Książki w Poznaniu!! Oprócz tego, po nich się rozchorowałam, przez co aktualnie się leczę i miałam okazje napisać wam rozdział <3

Mam do was kilka pytań:

* Czy chcielibyście przeczytać jakieś fanatasy z mojej ręki?

* Jakiś ciekawy kryminał z wątkiem romantycznym?

* Ciekawy horror?

* A może cukierkowy romans?

Mam kilka ciekawych pomysłów, ale chciałabym przeczytać opinie innych by stwierdzić czy warto zacząć coś nowego!!! Ściskam, wasza Chanminax <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro