Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

2 października 2022

Rankiem z całej czwórki pierwszy obudził się Erwin. Gdy poczuł i zobaczył, że Dante się do niego przytula, uśmiechnął się i rozczulił, po czym zaczął głaskać go po tyle głowy, w nagrodę słyszał jedynie mruczenie chłopaka.

Po pewnym czasie w końcu i Dante zaczął się budzić. Czuł ciepło, a gdy zdał sobie sprawę, że tuli się do kogoś sparaliżowało go to i zrobił się czerwony.

Dante po chwili chciał się odsunąć, ale Erwin zdawał się go przytulać do siebie bardziej.

- Dokąd uciekasz? - spytał Siwowłosy, a Dante zaciął się w sobie.

- J-ja przepraszam. - powiedział zestresowany Dante.

- Spokojnie Dantuś. Nic złego nie robimy przecież. - Erwin sam się odsunął lekko i spoglądając w jego niewinne oczy uśmiechnął się. Na co chłopak znów zrobił się czerwony.

- Tak... Nic złego się nie dzieje. - powiedział lekko drążącym głosem czarnowłosy. - Jesteś głodny?

- Może trochę, ale nie musimy się spieszyć. Jest miło... - powiedział Erwin.

- O-okey...

Leżeli około pół godziny obserwując się wzajemnie. Erwina uśmiech onieśmielała Dante, co tego pierwszego rozczulało. W końcu w ich żołądkach zaczęło burczeć z głodu. Wtedy zeszli na dół, tam zastali Alberta i Vasqueza robiących śniadanie. Vasquez miał na sobie ubrania Alberta przez nieplanowane nocowanie po treningu chłopaka.

- Dzień dobry... - powiedział Dante.

- Hej... Siadajcie. Zaraz będzie gotowe. - powiedział Albert. - Jak się spało?

- Mi na pewno świetnie. - powiedział Vaski chwytając Alberts za tyłek.

- Vasquez, do cholery... - rzekł lekko poirytowany Albert.

- Ja pierdole. - powiedział załamany Erwin łapiąc się za czoło, Dante z kolei spojrzał gdzieś na bok, akurat to była pusta ściana.

Albert i Vasquez na śniadanie zrobili jajka na bekonie, tosty, a także dla Erwina oraz Vasqueza po kubku kawy, natomiast dla pozostałej dwójki dwie czarne herbaty bez cukru. Amar z kolei dostał swoją karmę.

Po śniadaniu Erwin i Vasquez wspólnie się ulotnili. Domownicy z kolei będą musieli sobie porozmawiać o pewnych istotnych sprawach, ale to dopiero po powrocie Dante ze spaceru z Amarem.

3 października 2022

Albert ponownie zobaczył się z Vaskim dopiero w szkole, kiedy ten drugi przyszedł do sali języka hiszpańskiego, gdzie był aktualnie Białowłosy.

- Hej Vaski. - mężczyzna uśmiechnął się na widok chłopaka.

- Hej.... - Sindacco pochylił się i pocałował ukochanego w usta na powitanie. 

- Widzimy się dziś?

- A możemy u mnie? Wiesz, gdzie mieszkam?

- Nie specjalnie to wiem.... Miałem się tyllo postarać byście zdali... - Vaski pogłaskał go po policzku. - Poza tym.... Ty się poprawiłeś od razu. - chłopak pocałował znów Białowłosego. Starszy zarumienił się trochę na to. - Nie miałem powodu by szukać twojego adresu. A skoro jesteśmy razem nie chciałem być wścibski. Zależy mi na tobie.

- Chciałbym dać ci prezent, ale boję trochę....

- Nie musisz mi nic dawać. Największym prezentem od ciebie jest to, że jesteśmy razem.

- Jesteś słodki. Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham.

- Dam ci prezent na urodziny. I tego mi nie odmówisz. - powiedział chłopak i znów go pocałował, a Albert odwzajemnił.

- Nie jestem za prezentami, ale nie mogę ci zabronić.

- Na pewno ci się spodoba. - Vaski pocałował Białowłosego w czoło. - Muszę iść na zajęcia. Widzimy się na hiszpańskim i po lekcjach?

- Tak... - Albert ostatni raz przytulił chłopaka, nim ten wyszedł.

Na następnej przerwie poprosił Dante by przyszedł do jego sali. Kuzyn zjawił się od razu.

- Coś się stało? - spytał Dante.

- Tak trochę.... Vasquez zaprosił mnie do siebie po zajęciach.... Chciałbym wiedzieć czy odwieźć cię czy poradzisz sobie? - Dante jedynie przytulił Alberta.

- Dam sobie radę. Vasquez powiedział o tym znajomym, a mi powiedział Erwin. Pojadę jego samochodem i zostanie u nas. Amar się ucieszy.

- Tylko Amar? - spytał Albert, gdy lekko się odsunęli. Dante jedynie lekko się zarumienił.

- Spierdalaj. - Albert przyciągnął go i przytulił do siebie.

- Żartuję.

Po lekcjach musieli to w miarę ogarnąć. Mimo wszystko wchodzenie ucznia do samochodu nauczyciela lub na odwrót mogłoby wywołać kontrowersje.

Vasquez pojechał do siebie, a potem wysłał swoją lokalizację Albertowi. Mężczyzna wjeżdżając na wzgórza Vinewood poczuł się niepewnie. Bogate dzielnice. Trochę zaczął się obawiać co to za prezent i czy Vasquez na pewno go lubi czy to wszystko to jedna wielka gra. W końcu ten związek to mezalians.

Sindacco mieszka w Richman Glen w posiadłości w stylu kolonialnej Hiszpanii. Rodziców chłopaka prawie nie ma, dlatego jest pod opieką służących.

Gdy Albert dojechał do celu napisał sms do Vasqueza. Ten otworzył mu bramę wjazdową. Mężczyzna zaparkował swój samochód pod jednym z wejść garażowych. Niestety Vaski zapomniał zamknąć garaż przez co Albert zobaczył Czerwone R8. O takim marzył i o tym wiedzieli tylko Vaski i Dante.

- Nie miałeś tego teraz zobaczyć. - Vaski podbiegł do niego i tuląc Alberta zasłonił mu widok, ale ten odsunął. - Co jest?

- Chyba wrócę do domu.... - powiedział lekko złamanym tonem.

- Dopiero przyjechałeś...  Myślałem że spędzimy razem czas. - chłopak nie rozumiał w czym problem.

Problem polega na tym, że dla Alberta to dosyć znaczące. Vasquez kupując mu to auto daje mu pewnego rodzaju poczucie, że nigdy nie spełni oczekiwań chłopaka. W przeciwieństwie do niego nie może pozwolić na wszystko czego chce i tak jest teraz.

- Przepraszam. - Albert wsiadł z powrotem do swojego samochodu i odjechał.

- Co zrobiłem nie tak? - spytał sam siebie Vasquez, gdy Albert odjechał.

Chłopak wrócił do domu smutny.

Albert by nie wzbudzać podejrzeń u Dante przedłużył swój powrót do domu. Nie chciał martwić kuzyna swoimi problemami. Układało mu się z Erwinem i nie chciał im teraz psuć chwili sam na sam.

Kiedy Albert odczekał czas Dante i Erwin leżeli naprzeciw siebie na łóżku czarnowłosego. Między nimi spał Amar. Oboje tak trochę wykorzystali szczeniaka, bo obaj chcieli się pocałować, ale myśleli że ten drugi nie chce. W końcu Amar obudził się, przeciągnął i szturnął Erwina.

Siwowłosy pomógł pieskowi zejść. Amar wybiegł z pokoju.

- Zostaliśmy sami... - zaczął niepewnie Erwin, a Dante jedynie się zarumienił.

- Wiem... - odpowiedział nieśmiało czarnowłosy.

Obaj przysunęli się do siebie bliżej. Erwin położył dłoń na policzku Dante. Młodszy zrobił się bardziej czerwony na twarzy, ale wezbrał w sobie odwagę i zmienił ich pozycję tak, że Dante siedział na biodrach Erwina wisząc nad nim chwilę i spoglądając mu w jego piękne złote oczy.

Po chwili Dante przysunął się bliżej i pocałował Erwina. Ten drugi odwzajemnił pocałunek. Całowali się dosyć długo, a gdy się od siebie odsunęli patrzyli na siebie i znów była niezręczna cisza, którą przerwało szczekanie Amara.

Piesek siedział w drzwiach ze smyczą w pyszczku. Zajęło to głowy chłopaków na pewien czas, ale w końcu będą musieli o tym pogadać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro