Rozdzial 65
Per Karol
Wróciłem do mieszkania. Zdjąłem buty i odrazu poszedłem do swojego pokoju. Jest mi bardzo smutno a moje myśli cały czas krążą przy Hubercie. Zamknąłem za sobą drzwi i stałem przez chwilę nieruchomo. Próbowałem się uspokoić abym zaraz nie przestał płakać. Smutne to jest gdy masz kogoś i z nim spędziłeś prawie każdy dzień, był dla ciebie bardzo ważny a jeden dzień to skreślił. Nie 2, nie 3 a jeden cholerny pechowy dzień. Potrzebuję odpoczynku od tego wszystkiego i od Huberta. Jeśli nie będę mieć z nim kontaktu to mniej będzie boleć. Gdy lekko się uspokoiłem usiadłem na parapecie okna. Zacząłem patrzeć na pusta ulice i wspominać. O tej godzinie to bym dawno z chłopakiem był w innym mieście albo nad wodą. Karol skończ nie możesz już o tym myśleć, musisz przestać. Oparłem głowę o okno i lekko zaczęły lecieć mi łzy. Kto by w takiej akcji nie był smutny? Nie chce widzieć Huberta i spróbuję się odizolować od niego. Napewno będzie to ciężkie ale narazie musimy odpocząć i przerwa dobrze nam zrobi. Po chwili nie wstrzymałem i zacząłem płakać. To tak boli, uświadomiłem sobie że już nie wrócą czasy z nim. Wakacje już dla mnie się skończyły. Ciężko mi będzie to tak zaakceptować. Przestałem patrzeć na okno i przytulilem się do swoich nóg. Karol który jest taki silny właśnie płacze. Jeszcze kilka miesięcy temu byłem inny, odpychałem wszystkich, piłem, paliłem i było dobrze. Może stary Karol powinien wrócić? Nie wiem, to jest pewnie zły pomysł jak każde inne. Po chwili ktoś wszedł do mojego pokoju. Lekko podniosłem głowę i zobaczyłem chłopaka.
-wyjdź - powiedziałem cicho i znów oparłem głowę o okno
- nie, chce walczyć o Ciebie! Dobra ty jak i ja zrobiliśmy błąd. Oboje jesteśmy winni tego co właśnie tego się dzieje. Rozjebałem wiem, przyznaje się i zaraz powiem prawdę rodzica. Nie chcę żyć bez Ciebie a ty pewnie bez zemnie. Patrząc na ciebie jak płaczesz to boli i to w chuj a wiedzac że to z mojej własnej winy to kompletnie inny wymiar bólu - usłyszałem jak podchodzi do mnie bliżej - byliśmy prawie związkiem, było zajebiscie a jeden nasz błąd skreślił wszystko. Dalej boli mnie to jak mnie wyzywales ale też nie byłem lepszy. Skłamałem bo byłem wkurzony na ciebie i chciałem się odryzc na Tobie... kurwa Karol ty mnie dalej kochasz a ja Ciebie, naprawdę jeden błąd ma nas zniszczyć? Zepsujmy mur który stoi między nami a nie nas związek
-nie wiem co powiedzieć... chcę cię przy tobie ale mnie skrzywdziłeś jak ja ciebie - odpowiedziałem i spojrzałem na niego
- wiem ale chce to uratować, wyjaśnijmy to sobie i spróbujmy od nowa
-nie lepiej dać przerwy a później zacząć od nowa? - spytałem
-chcesz przerwy gdzie to nie będzie przerwa bo będziesz myślał o mnie i dostaniemy depresji albo wrócimy do starych siebie, to nie jest dobry pomysł - skomentował chłopak
-masz rację... - powiedziałem cicho
-chodźmy na łóżko i pogadamy na spokojnie od początku
Uśmiechnąłem się lekko do niego. Mu na mnie zależy i to bardzo. Hubert ma rację lepiej wyjaśnić sobie wszystko niż czekać na to do nikt nie wie kiedy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro