Rozdzial 60
Per Hubi
Po jakieś godzinę - dwóch w końcu trafiłem na swoją ulice. Musiałem iść na pieszo o 3 w nocy do domu. Przecież to jest jakiś porobany sen, moje nogi umierają a mój umysł już dawno chyba zasnął. Ciekawy jestem jak Karol się świetnie bawi samemu, znając go to poszedł pewnie do baru opijać wygrana w kłótni albo i przegrana. Narazie mam go gdzieś i nie chce z nim gadać, kurde prawie zginąłem miałem mu jeszcze raz zaufać abyśmy zginęli? Nie na tym miało polegać ten cały wyjazd.
Wszedłem w końcu do mieszkania. Cieszyłem się że zaraz będę u siebie w pokoju i pójdę spać. Zdjąłem buty i po cichu zacząłem iść w stronę pokoju. Na moje nie szczęście w kuchni była mama
-Hubert? - usłyszałem zdziwienie w jej głosie
-kurde... - powiedziałem pod nosem
-gdzie ty byłeś? - spytała
-byłem się przewietrzyć dlatego że nie mogłem zasnąć i duszno mi było - odwróciłem się do niej
-ale jest już dobrze?
-tak, nie martw się
-okej, idź spać
Nie odpowiedziałem tylko powędrowałem do swojego pokoju. Myślałem że mama będzie wkurzona na mnie czy coś a jednak nie. Czyli ze strony moich rodziców nie będę mieć kłótni ani nic z tych rzeczy, chociaż tyle dobrze. Gdy zobaczyłem łóżko odrazu się na nie rzuciłem, w końcu u siebie. Nawet nie wiem kiedy poszedłem w krainę snu
Per Karol
Super, taki z niego przyjaciel i tak mnie kocha że zostawił mnie samego. Oczywiście musiał wyolbrzymiać i gadać że mogliśmy umrzeć, przecież ogarnąłem samochód to jaki on ma problem? Jeździłem sobie po mieście bez celu i myślałem o tej całej sytuacji. Jestem wkurzony na niego bo to miało inaczej wyglądać a on se tak o poszedł. Pewnie będzie czekał kiedy ja się odezwę ale podziękuję, niech spada na drzewo. Plusy tego są jedynie takie że jeżdżę sobie sam po ciemnym mieście i mega to wygląda. Przejeżdżać ulicami które świeca tylko latarnie albo jakieś światełka w sklepie. Cisza i spokój, kurde miało to inaczej wyglądać. Dobra, nie ważne później będę się martwić jeśli chłopak naprawdę ostro się na mnie obrazi. Znając życie to on nie umie żyć bez zemnie i powiem jedynie "przepraszam" a on odrazu rzuci mi się w ramiona i zacznie całować. Pewnie tak będę i już jutro będzie wszystko dobrze. Zobaczyłem że powoli zaczyna kończyć się paliwo więc dobrym pomysłem jest powrót do domu albo zatankowanie. Jeśli pojadę na stację i ogarnę paliwo to rodzice się skapną że ktoś ogarnął, jeśli nie zrobię tego to też ogarną że jest za mało i coś nie pasuje. Jedynie co to mogę podjechać i trochę zatankować żeby było w miarę git. Pytanie następujące, gdzie tu jest stacja paliw? Będę musiał po drodze pewnie poszukać i mam nadzieję że znajdę w miarę szybko. Trochę czuję się śpiący i to mi się nie podoba, jeśli zasnę podczas prowadzenia to napewno skończy się to wypadkiem. Kupię sobie kawę na stacji albo energetyka, może to w jakimś stopniu mnie obudzi. Zawróciłem i zacząłem jechać w stronę wsi gdzie tymczasowo mieszkam. Mam też nadzieję że naprawdę rodzice się nie skapną że wziąłem ich samochód bo naprawdę wtedy to będę mieć ostro kłopoty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro