Rozdzial 50
Per Karol
Jest słabo i to ostro słabo, znaleźli mnie i odczuli odemnie alko. Miałem nie pić ale to było silniejsze odemnie i chciałem odpocząć i sie uspokoić a papierosy tak średnio działały. Jadę z rodzicami do domu. Mówili że wszyscy się martwili i nawet miło się zrobiło. Zależy im tylko dlaczego jak kiedyś wychodziłeś bez mówienia to na luzie byli a teraz się bali o mnie? Trochę dziwne ale no okej, niech będzie. Minus jest jedynie też taki że głowa mnie boli i tak średnio chce mi się rozmawiać z kimkolwiek i mam nadzieję że dadzą mi czas abym się ogarnął a później porozmawiają. Wjeżdżaliśmy już w nasza miejscowość więc za chwilę będziemy na miejscu. Tata Hubiego i moja ciocia o czymś gadali a ja kompletnie ich nie słuchałem. Patrzyłem przez okno i spróbowałem opanować myśli. Dotarliśmy na miejsce, mężczyzna zaparkowal samochód a ja zobaczyłem jak Hubert podchodzi do pojazdu.
- Karol gdzie byłeś? Co się stało? - zaczął zadawać pytania chłopak gdy wysiadłem z samochodu
-ciszej i wolniej - odpowiedziałem jedynie
-Hubert, Karola boli głowa i nie jest w stanie teraz rozmawiać, daj mi czas i będzie dobrze - poinformowała ciocia
- no okej - posmutniał chłopak
Każdy zaczął ze sobą rozmawiać o mnie a ja wszedłem do mieszkania. Teraz główny temat rozmów to będzie o mnie, wspaniale. Zdjąłem buty i poszedłem na górze. Jedynie o czym marzę to położyć się w łóżku i pójść spać. Wszedłem do swojego pokoju, zdjąłem bluzę i rzuciłem ją na biurko. Położyłem się na łóżku, przykryłem kołdra i zamknąłem oczy. Gdyby moja głowa przestała boleć byłoby idealnie. Po chwili usłyszałem że ktoś wszedł do pokoju. No i spanie już mam za sobą coś czuję. Otworzyłem lekko oczy aby zobaczyć kto to.
- Hubert możemy pogadać kiedy indziej? - zaproponowałem gdy ujrzałem chłopaka
- co się stało? chce wiedzieć -powiedział zmartwionym głosem i podszedł do łóżka
- byłem w barze, napiłem się i chodziłem po mieście, czy tyle ci starczy? - usiadłem
- nie - odpowiedział krótko i usiadł obok mnie - opowiedz mi co się stało
- wczoraj twoja mama opowiedziała wszystkim to co robiliśmy i no, zaczęli wszyscy gadać więc wkurzyłem się i wyszedłem z mieszkania. Poszedłem do miasta na piechotę, potem do baru, myśląc piłem i potem wyszedłem i resztę nocy i dnia spędziłem na mieście chodząc w jakieś uliczki - opowiedziałem
- jak zareagowali wszyscy? - dalej drążył temat
- zdziwnie byli ale mówiłem im że jesteśmy tylko przyjaciółmi a oni swoje dalej
- rozumiem, wywalone ich zdanie, my wiemy lepiej - chłopak spojrzał na mnie
-tak, ale wiesz teraz może się dużo stać
-co może się stać? - chłopak zaczął jesc ręka po mojej klacie
- co ty robisz? - spytałem
-przestań już gadać głupku
Po chwili chłopak wpił się w moje usta. Zaczęliśmy się całować jak wczoraj. Nasze języki tańczyły ze sobą a ślina zaczęła lecieć po naszych ustach. Z jednej strony chciałbym przerwać ale z drugiej chce więcej i więcej. Chłopak jeździł rękami po moim ciele a żebym ja nie był gorszy zacząłem pod jego koszulka także jeździć rękami. Czułem jak znów świat się zatrzymał i jakby ta chwila trwała wieki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro