Rozdzial 45
Per Karol
Udało się, zostaje tu gdzie właśnie chce. Jestem szczęśliwy z tego powody, spróbuję ich nie zawieść i aby wszystko było jak najlepiej. Po rozmowie każdy znów rozmawiał w najlepsze a ja z Hubertem jedynie patrzyliśmy na siebie. Coś jest nie tak z nim, naprawdę muszę z nim pogadać bo mi się to nie podoba. Wstałem od stołu i zacząłem pomagać cioci która powoli sprzątała z obiadu. Muszę pokazać że jestem inny więc teraz cały wieczór muszę być grzeczny. Wziąłem talerze od wszystkich i poszedłem do kuchni. Włożyłem talerze do zlewu i oparłem się o szafkę kiedy do pomieszczenia weszła mama z ciocia
- smakowało? - spytał ciocia mamę
- tak, robisz świetne dania ale następnym razem nie dawaj tyle soli kochana - skomentowała kobieta
-będę pamiętać - przywróciła oczami ciocia i podeszła do zlewu
-mam pytanie - spojrzała na mnie mama - co cię łączy z Hubertem? Napewno to tylko przyjaźń? Wiesz ja...
- przyjaźń, nie jestem gejem - przerwałem jej
-no okej ale jak coś to mow jak się zmieni bo będę chciała wiedzieć
-nie zmieni się to nigdy, lubię Huberta jako przyjaciela - odpowiedziałem
- pójdę do swojego domu, głowa mnie boli - oznajmił Hubert wchodząc do kuchni
-pójdę z tobą, jeszcze coś Ci się stanie i co wtedy? - podszedłem do chłopaka
-nie musisz, posiedz sobie z rodzicami dawno ich nie widziałeś
-widziałem ich całe życie a ciebie nie więc idę z tobą - oznajmiłem
-no dobrze, dziękuję Amelka za obiad był pyszny i bardzo dziękuję że Karol może zostać - podziękował chłopak
-na zdrowie Hubert - uśmiechnęła się ciocia
- nie masz za co dziękować, jeśli coś wywinie to go zabierzemy - skomentowała mama
-napewno nic nie zrobię - powiedziałem
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyszliśmy z mieszkania. Emocje trochę zaczęły odpuszczać ale i tak dalej się cieszę że tu zostaje. Szybko poszliśmy naprzeciwko i Hubert otworzył drzwi do mieszkania. Weszliśmy do środka i zdjelismy oczywiście buty.
-mogę zapalić u ciebie? - spytałem
-okej ale nie podchodź do okna aby cię nie zauważyli i otwórz okno - odpowiedział chłopak
-masz to jak w banku - poklepałem go po ramieniu
Zacząłem iść ale przez przypadek potknąłem się przez buty Huberta co spowodowało to że straciłem równowagę i upadłem na chłopaka. Nasze twarze były bardzo blisko siebie a nasze usta prawie się dotknęły. Połknąłem głośno ślinę i szybko odsunąłem się od niego
-emm... sorry przez przypadek - powiedziałem i poczułem że się czerwienie
-idź już zapal
-okej... I 'm not homo
- tak homogenizowany nie jesteś wiem o tym doskonale Karol - chłopak lekko się zaśmiał
Nie odpowiedziałem tylko poszedłem do pokoju Huberta. Gdy byłem w innym pomieszczeniu otworzyłem okno i wyjąłem paczkę papierów która była w kieszeni. Wyjąłem papierosa i podpaliłem go
- że chce Ci się tak niszczyć zdrowie - powiedział sarkastycznie chłopak wchodząc do pokoju
-na coś trzeba umrzeć - odpowiedziałem i zacząłem palić
Chłopak nie odpowiedział i usiadł na swoim łóżku. Usiadłem obok niego i tak przez chwilę ciszy siedzieliśmy. Jak dobrze zapalić i poczuć dym w płucach. To jest dobre jeśli chce się odstresować albo uspokoić. Innego sposobu na to nie ma, nic na mnie nie działa jak to.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro