Rozdzial 27
Per Karol
Spałem do momentu gdy ktoś zaczął na mnie krzyczeć i szarpać. Ten dzień widzę że ani trochę nie będzie dobry jak już tak się zaczyna.
- do cholery wstawaj! - usłyszałem
- daj mi spać - powiedziałem lekko wkurzonym głosem
- mogłeś nie wracać po 3 w nocy to byś się wyspał!
- zamknij się i wyjdź z mojego pokoju wkoncu
- za godzinę wyjeżdżasz!
Po chwili kobieta wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami. Niech już ten dzień się skończy, nie chce go. Położyłem rękę na czole i otworzyłem oczy. Już za godzinę mnie tu nie będzie i moje życie przez około miesiąc będzie nie do przeżycia, czy jestem na to gotowy? Kompletnie nie. Weschnąłem i rozciągnąłem się. Chcę spać ale oczywiście nie mogę bo po co mam się wyspać? Lepiej już mnie z tego domu wygonić i mieć odemnie spokój na całe wakacje, wspaniale poprostu. Wziąłem telefon do ręki i sprawdziłem godzinę, wow jest już po 12, czuję jakby była dopiero 8 rano. Wstałem leniwie z łóżka i wyszedłem z pokoju. Powędrowałem odrazu do łazienki bo jakoś nie jestem głodny i nie chce z nimi jeść śniadania "rodzinnie". Wszedłem do pomieszczenia i zamknąłem drzwi na zamek jak to zawsze robię. Szkoda, przez godzinę będę siedzieć w łazience bo przecież muszę ładnym być u cioci, racja? Kurde trochę mi to zajmie ale mi szkoda.
Per Hubi
Po zjedzeniu śniadania, pomogłem rodzica posprzątać po nim. Umylem talerze i schowałem do górnej szafki. Po ogarnięciu wszystkiego zakręciłem kran i powędrowałem do swojego pokoju. Muszę się jakoś spoko ubrać jeśli mam pomagać sąsiadce. Przecież tak średnio iść w piżamie racja? Wszedlem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi. Wyjąłem bluzę i czarne jeansy z szafy i przebrałem się. Chyba schudłem bo miesiąc temu te spodnie na luzie mogłem nosić bez paska a teraz mi spadają. Dobra teraz gdzie jest pasek? Zacząłem szukać po szafie i szafkach. Po jakiś 5 minutach wkoncu znalazłem. Cieszę się bo tak to bym musiał prosić tate a wiem że on napewno by mi nie dał. Popsikałem się na koniec perfumami i już gotowy wyszedłem z pokoju. Powędrowałem do przedpokoju i zacząłem zakładać buty.
- lecisz już? - spytała mama wchodząc do przedpokoju
-tak, może poczekam u niej na tego chłopaka? - zacząłem wiązać buty
-jeśli Ci pozwoli to okej ale też nie siedź długo u niej - odpowiedziała
- no dobrze, to wrócę do domu zjem obiad i jak przyjedzie to wyjdę i pomogę nim z walizkami dobrze?
- no dobrze tylko najpierw uzgodnij to z sąsiadka
-no dobrze, na spokojnie - uśmiechnąłem się - to lecę, pa!
-pa synku
Wyszedłem z mieszkania i zamknąłem za sobą drzwi. Poszedłem na drugą stronę ulicy gdzie mieszkała Amelia. Zapukałem do drzwi i czekałem aż kobieta mi otworzy.
-dzień dobry Hubert! - przywitała się gdy otworzyła mi drzwi
- dzień dobry - uśmiechnąłem się
- co tam?
-chciałem spytać czy może Pani pomóc z sprzątaniem domu albo coś? - spytałem
-wiesz co? W sumie mógłbyś bo jesteś wysoki i byś wszedł na drabinę i zdjął pewne pudełka z góry
-chętnie pomogę - uśmiechnąłem się
-dziękuję chłopcze
Kobieta wpuściła mnie do środka. Ja odrazu zjadłem buty i zacząłem iść za nią. Bardzo przytulny ma to mieszkania muszę powiedzieć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro