Rozdzial 14
Per Hubi
Gdy promienie słońca zaczęły na mnie świeci ogarnąłem że jest już zachód słońca. Wróciłem po chwili do świata i przypomniałem ze miałem iść na spotkanie z sąsiadka!
- halo? Hubi jesteś? - spytał chłopak
-kuźwa spóźniłem się na spotkanie z sąsiadka
- i co z tego? - spytał z spokojem
-rodzice mnie zabija-powiedziałem lekko spanikowany
-Oj tam nie będzie tak źle, spokojnie Hubert powiesz ze szedłeś i sie zamyslililes czy coś albo spotkałeś kolegę z klasy i zapomniałeś o spotkaniu
-nie mam przyjaciół bo się przeprowadziłem... - powiedziałem smutny
-Oj... przepraszam
- na luzie ehh... muszę kończyć Oki?
- sponio jak coś to napisz jak rodzice zaragowali ale na spokojnie będzie dobrze
-dzięki... do usłyszenia Karol
-trzymam kciuki że będzie dobrze,, trzymaj się
-ty też - powiedziałem lekko x uśmiechem
- nio to pa
-pa
Chłopak rozłączył się a ja zacząłem patrzeć na zachód słońca. Naprawdę ten czas tak szybko minął? Jak to się stało? Spojrzałem na telefon i zobaczyłem milion wiadomości od rodziców z pytaniami gdzie jestem, co się dzieje i ogóle. Jak wrócę do domu to mnie zabija. Napisałem im wiadomość i wstałem z ławki. Zacząłem powoli kierować się w stronę domu. Jestem w strasznej sytuacji pewnie tata pomyśli że znalazłem se kolejnych znajomych i ćpałem a mama będzie zła. Wszystko zepsułem znowu. Gdy dotarłem do domu wszedłem do niego. Zdjąłem buty i powędrowałem odrazu do salonu gdzie byli moi rodzice. Jak mnie zobaczyli widać było że nie są zadowoleni ani nic.
- znów cpales? - spytał tata nie patrząc na mnie
- nie, gadałem z kolegami...
- umówiłeś się na kolejne cpanie? Bo po mi się przeprowadziliśmy?! - spytał wkurzony i wstał patrząc na mnie - nie mam na ciebie słów! Jesteś nikim! Zejdź mi z oczu!!
Popatrzyłem na nich i poszedłem szybko do przedpokoju, założyłem buty i wybiegłem z domu z płaczem. Zabolało mnie to i bardzo, rodzice mi nie ufają, jestem nikim. Szedłem nie patrząc na nic i płakałem. Obraz powoli mi się rozmazywał a ja miałem to gdzieś. Nie wrócę do domu dziś, wrócę jutro wezmę swoje rzeczy i zniknę z ich życia. Będą mieszkać bez problemów i mieć w końcu szczęśliwe życie. Ktoś zaczął do mnie dzwonić ale miałem to gdzieś. Wszedłem do jakiegoś lasu i usiadłem przy jakimś drzewie. Przytuliłem się do nóg i płakałem. Dlaczego musiałem taki być? Obiecałem rodzica że tego nie zrobie a oni mi nie wierzą i dalej myślą że cpie. Telefon cały czas dzwonił , wyjąłem go w końcu i myśląc że to rodzice wyrzuciłem telefon przed siebie. Spojrzałem po chwili na ekran i zobaczyłem napis "Karol". Popatrzyłem na ten napis i nie wiem co mam zrobić, odebrać i udawać że wszystko jest okej? Moze tez urwę z nim kontakt aby on miał też lepsze życie? Nie wiem. Chłopak cały czas dzownil bez przerw. Wziąłem po chwili telefon i odebrałem
-Hubert wkoncu! Myślałem że coś Ci zrobili, jak tam? Wszystko Oki?
-n-nie - powiedziałem przez płacz
-płaczesz? Hubi na spokojnie co ci powiedzieli?
- byli źli na mnie, wyzywali mnie i wybiegłem z domu...
- jak to wyzywali? Przecież nic nie zrobiłeś? A spotkać się z sąsiadka możesz zawsze
-nic nie rozumiesz...
- co?
- Karol to długa historia...
- mów - powiedział stanowczo
Nastała cisza. Mam powiedzieć osobie której nie znam moja historie? Czy to ma sens?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro