Rozdział 4
Wróciłam do swojego pokoju. Byłam padnięta, więc opadłam na łóżko. Postanowiłam wcześniej się położyć. Wzięłam piżamę i ruszyłam pod prysznic. Wzięłam krótki zimny, po czym przebrana wyszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Zdziwiło mnie to, ale odebrałam.
- Halo? - spytałam
- Rose mam dla ciebie wiadomość od ojca - zaczął głos
Mój brat dzwonił do mnie.
- Nie powinieneś dzwonić - przypomniałam mu
- No tak, ale jest sprawa - odpowiedział - Rodzice nie wysłali cię do Japonii bez celu - zaczął
- Myślałam, że dlatego, iż to mój ulubiony kraj - przyznałam ze smutkiem
- Ja też, ale jak wyjechałaś, ojciec mi wytłumaczył
- Okej, to o co chodzi? - spytałam
- W tym kraju rządzi pewna bogata rodzina - zaczął - Pewnego razu, gdy byli w Rosji nasz ojciec nieźle się z nimi pokłócił
- Ale co ja mam, z tym wspólnego? - spytałam niezbyt rozumiejąc
- Ojciec oczekuje, że ją zniszczysz. Wkradniesz się i ukradniesz jeden drobiazg - odpowiedział, a ja westchnęłam
- Jaki? - spytałam
- Naszyjnik pani rezydencji - odpowiedział - Tylko bądź ostrożna. Policja tam jest ostatnio bardzo aktywna. Musisz uważać na jednego z jej najlepszych agentów. Podeślę co jego dane - wytłumaczył, a ja wzięłam laptopa i zaczęłam go włączać
- Będę ostrożna - odpowiedziałam
- Tylko pamiętaj, że nie mogą cię poznać - zastrzegł, a ja westchnęłam
- Tak wiem - odpowiedziałam tylko
- Ojciec wysłał ci okulary i nowe soczewki - poinformował mnie - Powinny dojść niedługo. Trzymaj się - pożegnał się
- Pa - odpowiedziałam i rozłączyłam się
Mój wzrok skupił się na laptopie, gdzie już odpaliłam dane wysłane przez brata. Skupiłam się na nich. Niewiele wiadomo o tym agencie. Tylko zaufani funkcjonariusze o nim wiedzą. Przydałoby się dowiedzieć kim jest, ale tak aby on nie dowiedział się kim ja jestem. Będę miała dużo pracy. Wyszukałam sobie ród, który mam okraść. Powiem wam, że to nie będzie proste. Jest pilnie strzeżony. To naprawdę wpływowa rodzina. Muszę się postarać, bo inaczej nie będzie wesoło, a tym bardziej, że jutro zaczynam szkołę. Znając mojego ojca, jak tylko skończę to zadanie da mi kolejne.
Naglę usłyszałam dzwonek i podeszłam do drzwi. Dostałam paczkę. Ci to mają wyczucie czasu. Wzięłam ją i podpisałam odebranie. Rozpakowałam ją i spojrzałam do środka. Grube czarne okulary i soczewki zmieniające kolor. Mają kolor ciemnobrązowy. Ja zaś wyjęłam swoje i nałożyłam okulary. Spojrzałam na siebie w lustrze. Dawno nie miałam okularów. Wolę nosić soczewki, ale co poradzić? Przed spaniem przeszukałam jeszcze internet. Mimo to nie dowiedziałam się niczego nowego o agencie. Wiem tylko, że nazywają go Raven. To nie pomoże mi zbytnio w wykonaniu zadania.
Musze jakoś sobie poradzić inaczej może być źle.
_____
Taki krótszy rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro