Rozdział 3
Gdy otworzyłam drzwi od mojego nowego mieszkania zaniemówiłam. Z zewnątrz wyglądało jak jeden z czterech mieszkań w budynku, ale środek był idealnie zrobiony. Nie drogo, jak apartament w jakim mieszkałam, a mały i przytulny, ale z nowoczesnym sprzętem.
- Numer do mnie masz na lodówce. Dzwoń jakby coś się działo - poinformował mnie i wyszedł
Ja zaś zaczęłam się dokładniej rozglądać. Przedpokój, po prawo kuchnia odgrodzona od salonu wyspami kuchennymi, przy których stały krzesła barowe. Sam salon był tylko trochę większy od kuchni. Niby zwyczajny, ale wszystkie meble były drogie. Nie było telewizora, ale to dobrze. Nigdy go nie używam. Idąc dalej było dwoje drzwi. Te bardziej na lewo prowadziły do toalety, a po środku do mojego pokoju. Zrobiony w iście japońskim stylu, zresztą jak całe mieszkanie. Podoba mi się, nie jest zrobione w przepychu, ale też nie wygląda biednie.
Podeszłam do łóżka i spostrzegłam pistolet i karteczkę.
Korzystaj mądrze...
Na pewno będę - pomyślałam i wzięłam go do ręki. Załadowany. Zabezpieczyłam go i włożyłam do szafy. Rozpakowałam się i usłyszałam dzwonek do drzwi. Upewniłam się, że wszystko jest na swoim miejscu i poszłam otworzyć. W drzwiach stała jakaś pani. Uśmiechała się ciepło.
- Mogę w czymś pomóc? - spytałam widząc ją
- Słyszeliśmy, że ktoś się wprowadził, więc chcieliśmy zaprosić cię na obiad - odpowiedziała mi
Nie powiem zdziwiło mnie to.
- Miło mi, z wielką chęcią przyjdę - powiedziałam z uśmiechem
- To dobrze. Mieszkamy tuż obok, proszę przyjść za godzinę - poprosiła, a ja przytaknęłam
- Dziękuje i do widzenia - pożegnałam się
- Sayonara - odpowiedziała i poszła
Zamknęłam drzwi i westchnęłam. Może powinnam się przebrać? - pomyślałam i poszłam do pokoju. Dobrze, że wzięłam tą sukienkę. Wyjęłam ją z szafy i odłożyłam na łóżko. Do tego baleriny. Naszyjnika nie będę zdejmowała. Popatrzyłam na siebie w lustrze.
- Może powinnam podciąć włosy? Są trochę długie - powiedziałam do siebie przeglądając się w lusterku
Spojrzałam na zegarek. Mam jeszcze dużo czasu. Wzięłam więc pieniądze i wyszłam z mieszkania zamykając drzwi. Udałam się do najbliższego fryzjera. Weszłam do gabinetu i rozejrzałam się. Niewielkie pomieszczenie z trzema stanowiskami. Na podłodze walały się włosy, które zamiatał jakiś chłopak z długimi, jasnymi włosami. Gdy mnie zobaczył uśmiechną się przyjaźnie. Oczy miał różnokolorowe. Jedno niebieskie, drugie zielone. Dziwny, ale na swój sposób ładny.
- Dzień dobry, można? - spytałam, a chłopak pokiwał głową i wskazał jeden z foteli
Usiadłam na niego i przejrzałam się w lustrze. Moje niebieskie oczy były wyraźniejsze niż zwykle.
- Proszę, co robimy z tymi pięknymi włosami? - spytał gładząc je
- Chciałabym je podciąć. Tak do połowy pleców, może trochę krócej - poprosiłam, a chłopak nie zwlekając wziął się do pracy
- Jak ci na imię? - spytał naglę nie przerywając pracy
- Iwanow Rose, a pan? - spytałam na co chłopak się zaśmiał
- Jestem Izumi Mito i nie mów mi pan - powiedział, a ja się uśmiechnęłam
- Oczywiście Izumi - powiedziałam, na co oboje się zaśmialiśmy
- Gotowe - powiedział puszczając moje włosy
Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się. Izumi nachylił się nade mną i oparł się o oparcie.
- I jak? - spytał, a ja pogładziłam włosy
- Idealnie - powiedziałam nie wychodząc z zachwytu
Pierwszy raz tak szybko i dokładnie, ktoś ściął mi włosy. Do tego idealnie jak chciałam.
Podziękowałam i zapłaciłam za krótką wizytę. Wychodząc spojrzałam jeszcze na zegarek. Za piętnaście, mam jeszcze trochę czasu. Wróciłam do domu i ubrałam się w sukienkę. Rozczesałam włosy i poprawiłam makijaż. Gotowa wyszłam i skierowałam się do mieszkania obok. Zapukałam idealnie o czasie. Otworzyła mi ta sama pani.
- O witaj, zapraszam - powiedziała dając mi przejść
Ich mieszkanie mimo, że identyczne, umeblowane było zupełnie inaczej. Wszystko było bardziej ściśnięte. Dzięki temu dom wydawał się bardziej przytulny. Pani zaprowadziła mnie do salonu, gdzie stał stół, przy którym siedział jakiś chłopak (na oko w moim wieku) i młodsza dziewczynka. Przedstawiłam się i usiadłam naprzeciwko chłopaka. Pani domu poszła po jedzenie i podała wszystko. Po chwili zaczęła się rozmowa.
- Więc mieszkacie w tym domu we trójkę? - spytałam
- Nie Yo mieszka pod nami - powiedziała dziewczynka
- Yo? - spytałam patrząc na chłopaka
- Ise Yo - powiedział spokojnie
- Miło mi Ise-kun - powiedziałam, z uśmiechem
- Poza mną i Yumi mieszka także mój mąż Oda - wytłumaczyła pani Ise
- A ty z kim mieszkasz? - spytała mała Yumi
- Sama - odpowiedziałam obojętnie - Moja rodzina została w starym domu - postanowiłam nie mówić o tym, że musiałam wyjechać bo mieli drobne problemy
- Rodzina? Masz rodzeństwo? - spytał Ise-kun
- Tak starszego brata - odpowiedziałam
- Możesz do nas wpadać częściej - powiedziała pani Ise, a ja pokiwałam głową
Po obiedzie był jeszcze deser. Najadłam się jak nigdy. W końcu musiałam wychodzić. Rodzina Ise, jest bardzo miła. Nie sądziłam, że sąsiedzi mogą być tacy gościnni. U nas nigdy nie zostaliśmy zaproszeni na obiad, lub choć kawę. To trochę smutne, ale prawda jest taka, że nasza rodzina zawsze wydawała się zimna. Była wręcz idealna tylko, że w takim zimnym stylu. Ise-kun odprowadził mnie, bo miał po drodze.
- Mieszkam idealnie pod tobą wpadnij kiedyś - powiedział na pożegnanie
- Z wielką chęcią - odpowiedziałam i przytuliłam chłopaka
- To do zobaczenia - pożegnał się z nieśmiałym uśmiechem
- Do zobaczenia - odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę drzwi
Wróciłam do domu i rozejrzałam się. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Wszystko było na miejscu. Nie było tego dużo, ale jak dla mnie wystarczy na parę dni. Przejrzałam jeszcze szafki. Także były wypełnione. No było nakrycie do stołu, cukier, kawa, herbata itp. W toalecie także wszystko było. No kosmetyki, żel itp wzięłam ze sobą, ale na wiele nie starczy. Głupie ograniczenia w bagażu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro