49
Youngjae pov.
- MiYoo! - krzyknąłem, zrywając się z łóżka, zrzucając przy tym na ziemię pościel. Usiadłem, spuszczając stopy na chłodną podłogę i oparłem głowę o dłonie oddychając ciężko. Spojrzałem na kalendarz. To nie był ten dzień. Nie ta godzina. Nie to miejsce. Czegoś brakuje. Kogoś. MiYoo. Wtedy uświadomiłem sobie, że nic z tego wszystkiego nie wydarzyło się naprawdę. To był tylko sen. Kilka łez spłynęło po mojej twarzy.
MiYoo pov.
Podniosłam się z łóżka dość późno. Dlaczego teraz spałam? Czy zasnęłam na randce, a Jae mnie tu przyniósł? Urocze. Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju zapytać rodziców czy faktycznie tak było i potwierdzić wersję o moim księciu z bajki.
- Mamo? To Youngjae mnie tu przyniósł wczoraj wieczorem? - zapytałam wchodząc do kuchni.
- Jaki Youngjae? - odpowiedziała pytaniem i zaczęła przyglądać mi się badawczo.
- Ten miły chłopak, który raz tu był i przyszedł się mną zaopiekować gdy niedawno byłam chora, już pamiętasz?
- Ale, Skarbie - zaczęła powoli mama - nigdy nie przyprowadziłaś do domu żadnego chłopaka, chora byłaś ostatni raz pół roku temu, a wczoraj położyłaś się późno, ponieważ oglądałyśmy razem film i nigdzie nie wychodziłaś - patrzyłam na nią w osłupieniu, nie wiedziałam co powiedzieć - Wszystko w porządku? - zapytała, a ja pokiwałam głową na "tak" i skierowałam się do pokoju, a tam usiadłam z telefonem w dłoni. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było wejście na mój kakaotalk i sprawdzenie wiadomości. Żadnych od Youngjae. Nic. Pustka. Wpisałam w wyszukiwarce jego nick.
Brak użytkowników o tym nicku
Byłam w szoku, sprawdziłam datę i dzień. Nic nie pasowało. Skuliłam się na łóżku. To był tylko sen.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przedostatnia część, Kochani, za kilka minut ostatnia^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro