Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

  Pierwsze, co Youngjae poczuł po przebudzeniu się taka dziwna pustka. I nie był to jego żołądek, domagający się śniadania. Otóż, jak trafnie zauważył, w jego ramionach nie spała już MiYoo, jednak po tym jak rozejrzał się wokoło, zorientował się, że dziewczyna siedzi obok i patrzy na niego z uśmiechem.
- Dzień dobry, śpiąca królewno, jest prawie dwunasta w południe - zaśmiała się, a Jae patrzył na nią z niemałym szokiem, ponieważ nigdy nie zdarzało mu się budzić później niż przed dziewiątą. Musiało mu się naprawdę niesamowicie dobrze spać, co było dość dziwne, zważając na fakt, że spał w na wpół siedzącej pozycji, na niewygodnej kanapie i w dziennych ubraniach - Głodny? - z przemyśleń wytrącił go głos (jeszcze) przyjacióki. Jae pokiwał głową i ziewnął, a następnie wstał powolnym krokiem kierując się w stronę kuchni, w międzyczasie przecierając dłonią zaspane oczy.
- Ja ci zrobię śniadanie - zawołała MiYoo i wyprzedziła (jeszcze) przyjaciela wbiegając do kuchni, prawie potykając się o stojące tam krzesło.
- Ale MiYoo... Przecież jesteś chora, nie możesz - Jae już otwierał usta, aby skończyć swoją wypowiedź, ale dziewczyna przerwała mu, chwytając go za oba ramiona i sadzając na krześle.
- Nie, nie, nie, ja jestem już zdrowa, nawet mama przed pracą sprawdzała mi temperaturę i nic nie wskazuje na to, żebym była chora. Ona uznała to za jakiś cud, bo jeszcze wczoraj rano ledwo się ruszałam - zaśmiała się na swoje słowa.

Ten cud nazywa się Choi Youngjae i siedzi tuż obok mnie...

Tak właśnie uważała i chyba uważała naprawdę dość słusznie.
- Mogę już wszystko zrobić i wszędzie wyjść i skakać i tańczyć i latać. Chociaż nie, latać chyba nie mogę... No trudno! - chłopak zaśmiał się na jej urocze i radosne zachowanie, a na te słowa do jego głowy wpadł pewien pomysł...
- Czyli możesz już wychodzić? - zapytał niepewnie patrząc na MiYoo - Ale na pewno? - dziewczyna pokiwała głową i z ciekawością wpatrywała w oczy Jae - Skoro możesz, to tak sobie pomyślałem, że chciałabyś się ze mną gdzieś wybrać, zanim wrócę do Mokpo.
- A to będzie randka? - spytała, a kąciki jej ust powoli uniosły się ku górze,a w jej oczach pojawiły się tajemnicze iskierki.
- Kto wie... - Jae udał poważny wyraz twarzy, po czym uśmiechnął się prawdopodobnie najpromienniej jak tylko był w stanie.
- W takim razie zgoda - stwierdziła jego (JESZCZE) przyjaciółka i pocałowała go szybko w policzek, bez słowa odchodząc i zajmując się przygotowywaniem śniadania dla swojego (JESZCZE) przyjaciela.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja naprawdę jestem zbyt roztrzepana. Przepraszam, że te rozdziały nadal nie są tak często jakbym chciała. Mam jednak nadzieję, że ze mną zostaniecie mimo wszystko^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro