Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ranek...i rozmowa #10

{Włączcie piosenkę przy Tych gwiazdkach °•°*°•°}
Dylan

Rano obudziłem się wyspany.
Abi leżała wtulona we mnie.
Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Boże jaka ona słodka kiedy śpi...
Po paru minutach też się obudziła.
-Hej- szepnąłem.
-Hej- odpowiedziała z uśmiechem. Po czym jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.
Nagle usłyszeliśmy donośny głos Matt'a.
-Abigail! - wydarł się.
Ona spojrzała na mnie trochę przerażona.
-Pójdę z tobą- powiedziałem i wstałem z łóżka.
Powoli zeszliśmy na dół,  a ona kurczowo trzymała mnie za rękę.
Kiedy znaleźliśmy się w salonie Matt spojrzał na nas wściekły.
-Co to wczoraj miało być? - jak narazie zapytał spokojny.
-Ja.. No wykonałam z..zlecenie- za jąkała się. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie.
-Yhy... Czyli mam rozumieć że nie słuchasz się swojego szefa? -podniósł głos.
-Ja.. Ja słucham ale jesteśmy grupą. - powiedziała już pewniej. Czuje że zaraz wybuchnął.
-No to jakim cudem ten pierdolony facet żyje? - krzyknął- wiesz jak ten twój wybryk zagrażał misji??!!
Mogli nas przyłapać a w tedy albo do pierdla albo ich zabić!!!
Tego właśnie chcesz?!
Na nastepnął misję nie jedziesz!
Bo ty tylko utrudniasz nam wszystkim życie!! -tym razem się wydarł.
-A ty jak śmiesz na mnie krzyczeć?
To mój dom i moje zasady!!
Nie pamiętasz jak mnie błagała żeby móc tu mieszkać?!!
To ci teraz przypominam!!!
Jeśli ja utrudniam życie i to mój dom to wypierdalaj z niego!!!!
Przynajmniej będziesz żył na swoich zasadach!!! - Abi jeszcze bardziej się wydarła niż Matt.
Ujuj z tego to zrobił się problem.
Matt wybiegł z domu a Abi, nie uwierzycie ale zaczęła strasznie głośno płakać. Szybko pobiegła na górę,  a ja za nią.
Trzasnęła drzwiami.

Mijają dni a ona chodzi przybita.
Nikt z nią nie rozmawia, bo ona nie chce.
Matt gdzieś pojechał., nie wiadomo gdzie.

Aktualnie Abi siedzi w salonie i ogląda jakiś serial, chyba Teen Wolf.
Nagle ktoś zapukał. Ale nikt nie wstał żeby otworzyć drzwi. Ten ktoś sam sobie wszedł.

°•°*°•°

W progu pojawiła się sylwetka Matt'a.
Abi też go zobaczyła i już chciała coś powiedzieć ale on jej przerwał.
-Przepraszam- powiedział że skruchą.
-"Już za późno na przeprosiny, za późno. "
-Ale proszę wybacz mi, zachowałem się egoistycznie i jak dupek- szepnął.
-"Powiedziałam, że już za późno na przeprosiny, za późno "- odparła.
-Może i masz rację ale daj szansę. - powiedział smutny.
-Nawet jeśli dam ci drugą szansę... To czy ty jej nie zmarnujesz? - zapytała.
-Postaram się- odparł cicho.
-W takim razie mogę ci wybaczyć twoje grzechy- powiedziała i przytuliła Matt'a.
-Dziękuję!  - powiedział uradowany.
Abigail od razu miała lepszy humor tak jak i reszta.
-Co wy na to żeby zagrać w butelkę? - zaproponowała dziewczyna.
-W sumie czemu nie- powiedziałem.

Wszyscy usiedliśmy na podłodze, pierwsza kręciła Abi i wypadło na Rapha.
-Pytanie czy wyzwanie? - zapytała Abi.
-Dajesz wyzwanie- zaśmiał się chłopak .
-No to.... Zdejmij koszulkę i siedź bez niej do końca gry- powiedziała uradowana brunetka.
Raph zdjął koszulkę i położył ją za sobą.
Dalej wypadło na mnie.
-Wyzwanie- uprzedziłem go.
-Poderwij banana. - zaśmiał się szatyn.
No pięknie.
Wziąłem banana i usiadłem na środku.
-No hej piękna!  Jak dzisiaj pociągająco wyglądasz.
Ahh ta skórka, nie gorąco ci? - gadałem do banana, reszta oczywiście się śmiała. - Czas zdjąć nie potrzebne rzeczy- zacząłem obierać banana ze skóry. - mnnn - zacząłem jeść biedny owoc.

Graliśmy około godziny.
Teraz Charles kręcił i wypadło na Abi.
-Wyzwanie- powiedziała. On tylko się chytrze uśmiechnął.
-Pocałuj Dylan'a- powiedział.
Spojrzeliśmy na siebie.
Ona powoli podeszła do mnie i zaczęła zbliżać swoją twarz do mojej.
Aż nasze twarze dzieliły milimetry.
Poczułem jej słodkie usta na moich.
Calowaliśmy się powoli. Złapałem ją w pasie i przysnąłem bliżej.
Po czym poglebiłem pocałunek.
Ona zarzuciła mi ręce na kark.
Przykryzłem jej wargę, prosząc o dostęp.
Rozchyliła usta a ja włożyłem język.
Po chyba 5 minutach Oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc.
Uśmiechnąłem się lekko.
Po chwili usłyszałem brawa.
Okej.. Oni są dziwni ale nie myślałem że aż tak.

Wpatrywaliśmy się w siebie, ale tą pieknął chwilę przerwał nam dzwonek mojego telefonu.
Spojrzałem na wyświetlacz.
Zamarłem.

                      CDN

653

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro