Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zapomniany

(Mam wenę)

...Był to mój aniołek... głaskał mnie po kolcach i wymawiał moje imię, które mi nadał. W jego ustach brzmiało tak cudownie i bosko, ale to chyba przez to, że jesteśmy w śnie. Przecież on nie żyje, prawda? Po chwili wszedł do pokoju Kranz, ubrany o dziwo w inny strój niż zawsze.-

O Licht! Obudziłeś się! I widzę, że Hyde też się obudził! -Usiadł przy szpitalnym łóżku i pogłaskał aniołka po głowie, która była zabandażowana. Czy to jest niebo? Umarłem razem z Lichtem? To gdzie jest Ophelia?

Tak, ten uroczy jeżyk bardzo słodko spał... Przypomnisz mi jaką mamy godzinę? -Spojrzał na Kranza, Licht lekko zmieszany. Zeskoczyłem z jego nóg i wszedłem na Kranza, razem z nim wyszedłem i zmieniłem się w ludzką formę.-

Kranz! C-Co z nim jest? -Spojrzałem wystraszony na mężczyznę i objąłem się ramionami. Licht mnie nie pamięta? Rozumiem, że mało mnie rozpoznaje w zwierzęcej formie, ale nie jest na tyle głupi, że mnie nie poznaje! Przecież wie, że ma ze mną kontrakt!

Lawless, ty nic nie wiesz? -Zaśmiał się ze mnie Kranz, aż miałem ochotę mu przywalić! Niech się ze mnie nie śmieje!- Licht stracił pamięć

Licht

stracił

pamięć...

pamięć...

Te słowa obijały się po mojej całej głowie echem, czysta kartka? Nie pamięta mnie. Podszedłem do lekarza i złapałem go za kitel krzycząc zdenerwowany, a zarazem smutny, aby przywrócić mu pamięć. Z trudem Kranz mnie od niego odciągnął i posadził na krześle. Obiecał, że powie Aniołkowi o naszym kontrakcie, ale ja nie byłem tego pewien, nie mogę już nikomu ufać. Aniołek jest tylko mój. Mój. Brzmię jak jakiś psychopata z horroru prawda? Śmieszne, chcę mi się śmiać. Wyciągnąłem telefon i zacząłem grać w gry, napisałem też do Mahiru, że Licht nie przyjdzie na spotkanie eve i servamp'ów. W internetowych wiadomościach już było pełno nagłówków typu"Licht Jekkyland Todoroki NAPADNIĘTY W WŁASNYM MIESZKANIU". 

Siedziałem jeszcze dobre parędziesiąt minut i czekałem. Już dawno Licht mnie nie kopnął, dziwne uczucie. Dawno go nie widziałem zdenerwowanego lub krzyczącego "Ty głupi szczurze!", gdy nagle Kranz wyszedł z pokoju i kazał mi iść porozmawiać z nim. Jak poparzony wrządkiem wody wstałem z siedzenia chowając telefon oraz poprawiając na nosie okulary.-

Dobrze! -Pokiwałem głową i po chwili poczułem zimny pot na plecach. Czy ja się boje z nim spotkać? Na pewno mnie znienawidzi za to, że go nie uratowałem przed tym napastnikiem. Ale wtedy wróci wszystko do normy prawda? On mnie nienawidzi i będzie mnie kopał, a ja będę słodkim jeżykiem Lawlessem! Nie, nie wróci choć chciałem mam mętlik w głowie, tysiące myśli, bałagan, tysiące scenariuszy, czuje się jak aktor w jakimś dramatycznym spektaklu. Czuje się taki dziwny ucisk w sercu, jak przy Opheli... Czy to może żal? Smutek? Miłość? Czy może nienawiść?

Niczym William i jego cytat "Żyć czy nie żyć? Oto jest pytanie!". Ja miałem coś w stylu: "Otworzyć drzwi czy nie? Oto jest pytanie!".

Postanowiłem jednak to zrobić, zbliżyłem się do drzwi i złapałem za metalową klamkę. Poczułem zimno w okolicach dłoni, przyjemne zimno w takich chwilach. Opuściłem klamkę w dół i pchnąłem lekko drzwi. Kiedy je otworzyłem przed moimi czerwonymi oczami ujżałem....








P

O

L

S

A

T

Też was kocham

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro