Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

 Stałem nad moim Aniołkiem... Nie... Już nie moim, bo jest on już martwy.

Tak dobrze zrozumieliście, Licht Jekylland Todoroki nie żyje. Leży na dywanie, a wokół niego krew i bałagan. Porozwalane papiery, kwiaty z doniczek wywalone, poduszki i inne śmieci porozwalane. Zupełnie jak po naszej jednej z wielu bójek.

Anioły nigdy nie umierają... Okłamałeś mnie! -Jedyne te dwa zdania wyszły z moich ust, natomiast z moich oczu płyną łzy. Nie, nie płyną to jest fala łez! Gorzkich smutnych łez! Pozwoliłem mu zginąć tak jak Opheli.

Nie chciałem go stracić, przecież go kochałem, ale on mnie nienawidził... Cholera! Moje serce znów ściska żal po stracie ukochanej osoby i krwawi jak poprzednie moje eve. Mój aniołrk leży zakrwawiony w salonie, chcę go przytulić i pocałować czule w usta, ale nie mogę. Pozatem to chyba podchodzi pod nekrofile. On jest już martwy, a ja mu na to pozwoliłem. Ty głupi cholerny szczurze! Gdybym wrócił wcześniej! Może by nie zginął! Ująłem jego bladą twarzyczkę moimi dłońmi całując go w czoło, aby następnie przytulić aniołka. 

Teraz będziesz prawdziwym aniołkiem -Zaśmiałem się cicho zamykając powoli swoje powieki. Jezu. Nawet w takich chwilach denerwuje go. Dostałbym solidnego kopniaka w tyłek tym kozakiem po głowie i Kranz by mi wygłosił mowę na temat tego, że znowu prowokuje Lichta. Taki już jestem! Nie zmienie się! Niestety...

Po chwili stania nad Lichtem cotrząsłem się i zadzwoniłem do Kranza. Drżącymi dłońmi wybierałem jego numer telefonu i przyciskałem słuchawkę. Po około dwóch minutach rozległ się dźwięk blondyna w słuchawce.- Halo? Lawless to ja Kranz, stało się coś?

Myślałem chwile jak obrać w słowa to, że Licht zmarł. W salonie słyszałem tylko swój oddech. Mam mu powiedzieć, że Licht dostał evolucje w prawdziwego anioła? Jak ten jego zwierzak w telefonie? Ten pikachu?- Licht...

...nie żyje...

-Z moich oczu popłynęła kolejna nie pochamowana fala łez, nie chciałem ich. Przytuliłem mocniej chłopaka i zacząłem się śmiać. Teraz o tobie Aniołku zapomną! Tak jak ci mówiłem! Umarłeś! Nie jesteś aniołem! Mówiłem ci, że gwiazdy gasną?! Teraz już o tym wiesz! Hahaha! Jakie to niesprawiedliwe! To ja ci obiecywałem śmierć! Pamiętasz? Teraz... Wyglądasz jak Julia, która w XXI wieku łykneła prochy dla Romeo. Po chwili usłyszałem w telefonie coś w stylu "Zaraz będę i dzwonie po pogotowie, zmywaj się z tamtąd". Po cholerę komu pogotowie jak wiem, że nie żyje! Zmieniłem się w swoją jeżową formę i położyłem się na klatce piersiowej Lichta, zasnąłem.

...

Hyde... Kocham cię -Poczułem ciepłą dłoń na swoich kolcach, coś mnie głaskało. To było miłe uczucie, może to Licht? Nie rozpoznaje głosu, jest cichy i słaby. Umarłem z tęsknoty do Lichta? Niczym jakaś dziewczyna z dramatu. A może po prostu zmarłem razem z nim? Po kilku minutach to "coś" przestało mnie głaskać, postanowiłem otworzyć oczy i zobaczyłem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro