Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

Po przerwie świątecznej wróciliśmy do nauki i szczerze mówiąc byłam bardziej zmęczona niż przed wolnymi dniami od szkoły. Nie wiem dlaczego, ale jest tak zawsze.

Pan Johnson z racji tego, że rozleniwiłyśmy się przez święta postanowił zorganizować nam trening koszykówki. Nie miałam nic przeciwko temu jak i Niall, któremu spodobała się ta wiadomość, gdy przekazałam mu ją po przyjściu do szkoły.

- Zajebiście - stwierdził za szkołą, gdzie wspólnie paliliśmy papierosy.

- Jesteś niemożliwy, wiesz?

Niall w odpowiedzi tylko się uśmiechnął.

- Stresuję się - powiedział po chwili ciszy, gdy rzucił resztki papierosa na ziemię, by je zdeptać, po czym schował dłonie w kieszenie swoich jeansowych spodni i oparł się o ścianę budynku.

- Czym?

- Nagraniem piosenki, no wiesz. To będzie takie... profesjonalne. I to sprawia, że się denerwuję.

- Ach, racja! Kiedy mamy tam się zjawić? - spytałam kończąc papierosa.

- W piątek o szesnastej.

- Będzie dobrze - powiedziałam podchodząc do niego, by go przytulić. Niall objął mnie ramieniem, po czym pocałował mnie w głowę.

- Jeśli będziesz tam razem ze mną, to owszem.

Wróciliśmy do szkoły, by przeżyć dłużące się lekcje oraz przerwy na których Daisy rozbierała Nialla wzrokiem. Miałam ochotę ją za to zabić, ale Horan ignorował ją, dzięki czemu byłam spokojniejsza.

- Szczerze mówiąc wyobrażam sobie twoją pięść na jej twarzy - powiedziała Michelle podczas jednej z przerw, gdy Daisy patrzyła się na wiadomo kogo, ale na jej nieszczęście rozmawiał on ze swoimi przyjaciółmi.

- Ja też, ale nie sądzę, że to konieczne - zaśmiałam się.

- Pamiętaj, że w razie czego masz mnie - posłała mi głupi uśmiech szturchając mnie ramieniem na co pokręciłam głową rozbawiona.

Przed treningiem udałyśmy się do szatni, by się przebrać, a po wyjściu z niej prawie dostałam zawału, bo zobaczyłam znane mi blond włosy i szeroki uśmiech.

- Jake! - pisnęłam i przytuliłam się do chłopaka, który rozczochrał moje włosy.

- Cześć, siostrzyczko - zaśmiał się.

- Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona, gdy odsunęłam się od niego i wtedy zobaczyłam jeszcze kogoś - Michaela ubranego w białą bluzę Nike, z którym z tego co pamiętam całowałam się kiedyś na imprezie Nialla.

Och.

- Przyleciałem od Logana i dowiedziałem się, że masz trening, więc przyszedłem, ale nie sam - powiedział i wtedy Michael uśmiechnął się do mnie. Dzięki swojej grzywce wyglądał na o wiele młodszego i to było urocze.

- Hej - odezwałam się do niego patrząc w jego niebieskie oczy.

- Hej, Lissa - odpowiedział ciepło i coś czuję, że został moim crushem.

- Idziemy na halę? - odezwałam się wskazując w stronę wejścia do niej.

- Jasne - Jake skinął głową, a Michael gestem dłoni dał mi znać, że mam iść pierwsza.

Uch, mogłeś nie pojawiać się tutaj, bo przypomniałam sobie o tobie.

Po kilkunastu minutach trening się rozpoczął i mogłam z przyjemnością oddać się grze.

*Niall's pov*

Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem Jake'a z Michaelem i to razem, ale nie miałem ku temu nic przeciwko, bo byli moimi przyjaciółmi. Gdy weszli na trybuny, by usiąść obok mnie i Louisa przywitałem się z nimi uściskiem dłoni. Michael usiadł obok mnie mając uśmiech na twarzy i wtedy zastanawiałem się dlaczego.
Ale to nie jest tak, że zakazuję mu być szczęśliwym czy coś.

- Nigdy bym się tutaj ciebie nie spodziewał - powiedziałem do niego.

- Nie poszedłem dziś do szkoły, a zobaczyłem Jake'a, więc podbiłem do niego.

- Wagary, co?

- Raz na jakiś czas nie zaszkodzi - powiedział na co zaśmiałem się pod nosem.

- Szczerze mówiąc to tęsknię za moją szkołą. Coś tam się zmieniło?

- Nadal nie ma na kogo popatrzeć na meczach, nie tak jak tu - odwrócił wzrok na boisko, poprzednio machając głową, by poprawić swoją grzywkę.

- Ta, masz rację, jest tu na kim zawiesić oko - powiedziałem patrząc się z uśmiechem na Alissę.

- Masz kogoś na oku?

- Uhm, co? - spytałem patrząc się na niego z opóźnionym refleksem.

- Czy któraś ci się...

- No raczej, że tak.

- Tamta jest fajna - mówił wskazując gdzieś palcem - Lissa, jeszcze tamta brunetka...

- Czekaj, co?

Michael spojrzał się na mnie krzywo prawdopodobnie nie mając pojęcia o czym mówię.

- Lissa? - powtórzyłem wypowiedziane przez niego imię.

- No, niezła jest.

Spierdalaj.

Ups.

- Kręci mnie od czasu tamtej imprezy - powiedział patrząc się na nią.

- Czyżby? - zmrużyłem oczy.

Pamiętam, gdy miałeś ją na swoich kolanach, a ja byłem o nią zazdrosny, bo to ona miała spędzać ze mną czas.

- Przecież powiedziałem.

- Nie rozpędzaj się - wymamrotałem i wtedy spojrzał się na mnie marszcząc czoło.

- Jest moja - podsumowałem twardo.

- Każdą nazywałeś swoją, więc...

- Ona jest jedyną moją na poważnie.

- Czekaj, co? - zamrugał - Jesteście razem?

Zaklaskałem mu przed twarzą uśmiechając się sztucznie, na co on przewrócił oczami.

- Kurwa, nie wiedziałem.

- To już wiesz, więc nie patrz się tak na nią.

- Książę, spokojnie - zaśmiał się unosząc dłonie w obronie - Myślałem, że prędzej będziesz miał chłopaka, jeśli miałbyś być w związku.

- Na twoje nieszczęście tak nie jest - mrugnąłem i zwróciłem swój wzrok na boisko, by zobaczyć jak Alissa biegnie do kosza przy asyście Michelle i zdobywa punkt dla drużyny.

Jestem dumny, kochanie.

*Alissa's pov*

Dni mijały, aż nastał wyczekiwany przez nas piątek. Niall zestresowany chodził po swoim pokoju i szczerze mówiąc nie wiedziałam jak go uspokoić.

- Nagrasz to, może puszczą to w radiu i będziesz sławny - powiedziałam siedząc na jego łóżku i patrząc na niego.

- I mimo że to fajna sprawa to trochę mnie przeraża - powiedział, po czym wziął papierosy z zapalniczką ze swojego biurka i wyszedł z tym na balkon.

- Niedługo musimy jechać - powiedziałam za nim.

- Spalę fajkę i jedziemy.

I po pół godziny znaleźliśmy się w studio nagraniowym.

Przywitaliśmy się z pracownikami studia, a jeden z nich rozpoczął rozmowę z Niallem na temat muzyki oraz procesów jej tworzenia. Ja w tym czasie usiadłam na czarnej skórzanej kanapie i zajęłam się swoimi sprawami jakimi było przeglądanie stron internetowych w telefonie. Zanim Niall poszedł nagrywać swoją piosenkę mrugnął do mnie, na co odpowiedziałam mu ciepłym uśmiechem życząc mu powodzenia.

*Niall's pov*

Po nagraniu swojego głosu odetchnąłem z ulgą, bo było już po wszystkim. To było naprawdę ciekawe doświadczenie, ale dopiero za jakiś czas poznam jego rezultaty, więc tylko pozostaje mi mieć dobre myśli.

- Myślałeś nad założeniem zespołu? - zapytał mnie mężczyzna, który wcześniej przedstawił się jako Josh.

- Tak, to znaczy... Kiedyś grałem w szkolnym zespole, ale to nie było coś co mogłem nazwać wielką rzeczą.

- W takim razie to czy wolałbyś zostać solowym artystą?

- Prawdopodobnie - westchnąłem - Ale niezłą zabawą byłoby szalenie na scenie razem z moimi kumplami - uśmiechnąłem się lekko.

- Czas pokaże co z tego wyjdzie - poklepał mnie po ramieniu, po czym odszedł ode mnie, więc mogłem udać się do Alissy, która czekała na mnie.

Zobaczyłem tylko jej telefon leżący na kanapie, a po niej samej nie było śladu. Podszedłem do mebla, by z ciekawości spojrzeć na ekran urządzenia, który nie był wygaszony i w tamtym momencie poczułem złość, gdy zobaczyłem wyświetlone wiadomości z kontaktem o nazwie "Michael".

Chciałem upewnić się czy coś mi się nie przewidziało biorąc telefon do ręki, ale zanim to zrobiłem, dziewczyna wróciła do pomieszczenia.

- Już jestem! Poszłam się napić i o mój... - pokręciła głową - Myślałam, że zgubiłam telefon - zaśmiała się, po czym podniosła go z kanapy, spojrzała się na jego ekran, a następnie zablokowała go i włożyła do kieszeni swoich spodni - Jak ci poszło?

- Dobrze - odpowiedziałem niezbyt entuzjastycznie.

- Na pewno? - na jej twarzy pojawił się cień smutku.

- Tak, na pewno - skinąłem głową.

Nie kłamałem, bo nagranie poszło dobrze. Ale do jasnej cholery, czy on do niej napisał mimo tego o czym rozmawialiśmy?

Nie jestem zazdrosny.

Kogo ja oszukuję, to oczywiste, że jestem.

- Chcesz wrócic do domu, czy gdzieś się przejedziemy? - spytała, gdy wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce. Szczerze mówiąc nie robiliśmy tego często, więc musiałbym to zmienić. Nadal okazywanie uczuć jest dla mnie trudością, ale staram się nad tym pracować i wychodzi mi to.

- Co powiesz na spędzenie nocy u mnie? - zaproponowałem otwierając jej drzwi od samochodu, przez co po chwili zajęła miejsce pasażera.

- Jestem za - odpowiedziała, gdy usiadłem za kierownicą.

- Chcesz wstąpić do ciebie po jakieś rzeczy? - spytałem, gdy ruszyliśmy autem w stronę mojego domu.

- Po co skoro mogę sprawić, że twoja szafa będzie uboższa o kolejną koszulkę? - rzuciła mi spojrzenie z pewnym siebie uśmiechem.

- Bardzo zabawne, chcę je z powrotem - powiedziałem kładąc dłoń na jej kolanie.

- Tylko jak ładnie poprosisz - stwierdziła krzyżując ramiona na piersi, by spojrzeć za okno.

- Alissa - westchnąłem, ale nie dostałem odpowiedzi - Księżniczko - wymamrotałem zmieniając bieg, po czym pociągnąłem za brzeg jej bluzki.

- Kim jest Księżniczka?

- Skarbem swojego Księcia - powiedziałem, a ona na to zachichotała.

- Jesteś słodki.

Zaczyna się.

- Nie mów tego. Wiesz, że tego nie lubię.

- Jesteś jak lizak. Wiesz jakie są lizaki?

- Jakie?

- Słodkie! - powiedziała przesłodzonym głosem, którego słysząc westchnąłem.

- Zaraz wysiądziesz na skrzyżowaniu, przysięgam.

- Nie sądzę.

- Bo?

- Nie wiesz, że dziewczyny mają zawsze rację?

Zakryłem dłonią jej twarz, by więcej nie mówiła i nawet zignorowałem fakt, że ugryzła mnie w nią.

Nic nowego.

W końcu dojechaliśmy do mojego domu i tym samym zakończyło się porównywanie mnie do misiów, tęczy i jednorożców.

Radujmy się.

*Alissa's pov*

Odpowiedziałam na kilka wiadomości podczas gdy Niall szykował dla nas kanapki. Rzucał mi przy tym sprawdzające mnie spojrzenia, a ja nie miałam pojęcia dlaczego. Zbrodnią stało się pisanie sms-ów?

Kolację zjedliśmy w prawie zupełnej ciszy, po której Niall chwycił mnie za rękę i zaprowadził do łazienki, gdzie zaproponował mi wspólną kąpiel, na którą bez dłuższego namysłu się zgodziłam.

- Powiesz mi co jest nie tak? - spytałam, gdy Niall stanął za mną i opuścił dłonie wzdłuż mojej talii.

- Dlaczego miałoby być coś nie tak? - wymruczał odpinając moje spodnie, gdy pocałował mnie w kark.

- Bo zachowujesz się jakoś inaczej - powiedziałam odwracając się, bym mogła spojrzeć na jego twarz. Niall bez słowa ściągnął swoją koszulkę, a następnie pozbył się mojej.

- Więc?

Niall wzruszył ramionami, po czym włączył wodę, by wypełniła wannę razem z pianą po użyciu płynu do kąpieli. Po paru minutach chłopak zachowując ciszę zaczął myć moje plecy gąbką.

- Powiedz mi! - wydęłam wargi kładąc się na jego brzuchu, by odwrócić głowę i na niego spojrzeć - Coś się stało na treningu lub podczas nagrywania? - spytałam i wtedy Niall odetchnął głęboko, co oznaczało, że coś jest na rzeczy.

- Może - odpowiedział.

- Byłeś zazdrosny, bo Jake wrócił?

- Nie o niego chodzi.

- A więc o kogoś innego? - zmarszczyłam czoło - O Michaela?

- Ta, wkurwił mnie dziś - przyznał.

- Dlaczego?

- Bo powiedział coś co mnie zdenerwowało i coś jeszcze.

- Do czasu nagrywania nie byłeś zły, więc przeszłoby ci to, a później znów byłeś - zauważyłam.

*Niall's pov*

- Z kim dziś tak długo pisałaś? - zapytałem tak naprawdę nie chcąc słyszeć odpowiedzi.

- Z Mich... Och! - zaśmiała się pod nosem.

- Co?

- To nie tak jak myślisz, głupku.

- Więc jak?

- Pisałam z Michelle.

Zmarszczyłem czoło.

- Z Michelle? - powtórzyłem zdziwiony.

- Właśnie tak! Myślałeś, że z Michaelem?

- Kurwa.

Jestem pieprzonym zakochanym zazdrośnikiem.

- Właśnie tak myślałem - wypuściłem z siebie powietrze, a ona zachichotała:

- To kochane, wiesz?

- Przez to dzisiejsze spotkanie z nim przewidziało mi się, że to z nim pisałaś. A chciałem to sprawdzić!

- Nie tłumacz się już, nic się nie stało - powiedziała, po czym trafiła swoimi ustami w moje i ja byłem tym, który zaczął krótki pocałunek.

- Ma szczęście, bo coś bym mu zrobił - powiedziałem.

- Jest twoim przyjacielem, racja?

- Tak i co z tego?

- Jesteś niemoźliwy - zaśmiała się kręcąc głową.

Może trochę.

Po wyjściu z łazienki ubrałem Alissę w moje ubrania tak jak tego chciała. Czasami była naprawdę dziecinna, ale to nie zmienia faktu, że potrafiła pokazać pazur. To w niej uwielbiałem, bo zawsze była w stanie mnie czymś zaskoczyć i nigdy nie było nudno.

- Przytulisz mnie? - zapytała ziewając, gdy znaleźliśmy się pod kołdrą po tym jak założyłem na siebie czarną koszulkę i bokserki.
Bez słowa zrobiłem to o co prosiła i do tego przełożyłem swoją nogę przez jej łydkę.

- Nie musisz być o mnie zazdrosny - odezwała się.

- Dobrze.

I tak będę.

- Dobranoc, Ni - powiedziała co wywołało u mnie uśmiech.

- Dobranoc, Ali - szepnąłem, po czym pocałowałem ją w kark i po zbędnych rozmyślaniach zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro