Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

Niall: Jak bardzo jesteś na mnie zła?

- Jake - szturchnęłam przyjaciela łokciem, a on wtedy oderwał swój wzrok od ekranu laptopa i spojrzał na mnie.

- Co?

- Niall do mnie napisał - powiedziałam pokazując mu wiadomość.

- I co teraz?

- W sumie to zostawię go sobie na później, bo nie chcę psuć tak dobrego wieczoru - powiedziałam i oparłam głowę na ramieniu chłopaka, który swoją drogą się uśmiechnął.

Gdy bajka skończyła się, do domu dotarł dostawca pizzy, więc Jake poszedł po nią. Zaśmiałam się, gdy wrócił z pudełkiem Pizza Hut do pokoju, bo jego mina sugerowała, że był cholernie głodny.

- No co? - zaśmiał się - Jestem głodny!

- No co ty nie powiesz? - pokręciłam głową rozbawiona.

- A ty nie? - spytał kładąc pudełko z pizzą na łóżku, by usiąść obok niego krzyżując pod sobą kostki.

- Niezbyt, ale na pizzę zawsze mam ochotę - odpowiedziałam.

Podczas oglądania kolejnego filmu, a dokładniej Króla Lwa, dostałam kolejną wiadomość od Nialla.

Niall: Przepraszam, nie chciałem. Odpowiesz mi?

Przepraszasz za to co mi powiedziałeś czy za to, że tak znikąd Daisy zaczęła ciebie podrywać, a ty zgadzałeś się na to czy cholera wie co robiłeś?

Westchnęłam i postanowiłam mu odpisać.

Ja: Znowu zachowałeś się jak dupek, zgaduj :)
Niall: Ta, wiem, ale tak już mam.
Niall: Kurwa.
Ja: Ile razy będziesz się tłumaczył w taki sposób? Nie sądzisz, że lepiej nad tym popracować? Ranisz ludzi nie myśląc co robisz :))

Po chwili na ekranie zobaczyłam przychodzące połączenie od Nialla, ale odrzuciłam je, bo nie miałam ochoty z nim rozmawiać.

Niall: Gdzie jesteś?
Ja: U mojego najlepszego przyjaciela, który właśnie poprawia mi humor w taki sposób, na którego ty byś nie wpadł 😙
Ja: I nie masz przychodzić tu, ani do mnie.
Niall: Ali, nie chciałem, żeby tak to wyglądało, kurwa :)))
Ja: A jednak to zrobiłeś.

Mimo, że dostawałam od niego kolejne wiadomości, nie sprawdzałam ich, bo nie miałam na to najmniejszej ochoty.

Wróciłam do oglądania filmu i nie martwiłam się o nic więcej tego wieczoru.

~

Następnego dnia po przebudzeniu się nie fatygowałam się, żeby sprawdzić stan wiadomości w moim telefonie. Wyszłam z łóżka i udałam się do łazienki, by z niej skorzystać, bo mama wczoraj mówiła, że dziś rano będziemy ubierać choinkę.
A w momencie, gdy załatwiałam swoje potrzeby, zauważyłam, że dostałam okres.

Jeśli to ma być tym cudownym prezentem na święta to ja podziękuję, do cholery.

Mimo, że miałam ochotę spędzić cały ten dzień w łóżku, po około pół godziny zeszłam na dół ubrana w dresy oraz mając turban z ręcznika na głowie. Udałam się do kuchni, by zrobić sobie kanapki i oczywiście przywitałam się z rodziną, która również przygotowywała sobie posiłek.

- Nie lubię świąt - stwierdził Peter z niechęcią jedząc swoją kanapkę.

- Ja też - odpowiedziałam.

- Przynajmniej ty je spędzasz ze znajomymi!

- Tak już się przyjęło, poza tym z wami też je spędzam, geniuszu.

- W tym roku też do kogoś idziesz? - odezwała się moja mama.

- Do Nialla.

Chyba.

Nie ma to jak kłótnie przed samymi świętami, och.

Ale ja naprawdę chcę, by Niall pokazał mi, że mu zależy oraz by poprawił swoje zachowanie, bo to trochę męczące, że zachowuje się w ten sposób i tłumaczy to ciągle tym samym stwierdzeniem typu "Bo tak już mam".

Po śniadaniu i ogarnięciu moich włosów ubraliśmy choinkę i ozdobiliśmy dom, a po tym udałam się do łazienki i ruszyłam do pokoju, by zamknąć się w nim i w łóżku przeczytać wiadomości od Nialla.

Niall: Tak wyszło, że to powiedziałem. Nie chciałem Ciebie zranić i Ty to wiesz!

Ale to zrobiłeś.

Niall: Nie kłóćmy się na te pieprzone święta, bo chcę je spędzić z Tobą, u mnie.
Niall: Poza tym, nie bądź zazdrosna o nią.

Więc mógłbyś mi wytłumaczyć twoje i jej zachowanie?

Niall: Nie masz po co, tylko Ty liczysz się dla mnie, rozumiesz?

Udowodnij.

Niall: Ta, okej, jestem najgorszy i dobrze o tym wiem :))))
Niall: PRZEPRASZAM.
Niall: Widzę, że nie masz na mnie czasu i mi nie odpiszesz.

Jedyne czego na ciebie nie mam to nerwów, Niall.

Niall: Przepraszam, Księżniczko.
Niall: Okej, jest po 3 w nocy, a ja nie śpię, bo myślę o Tobie.
Niall: Nie mam już fajek :)
Niall: Dlaczego nie możesz być po prostu w moich ramionach i oglądać ze mną tego pięknego nieba?

Kurwa, tryb Shakespeare'a Ci się włączył?

Piąteczka, Lissa.

Niall: Dobranoc, Księżniczko, śpij dobrze.

Na tym Niall zakończył pisanie do mnie i szczerze mówiąc nie wiem co o tym myśleć, a z jednej strony nie chciałabym odpuścić mu od razu, bo wydaje mi się, że o swoich błędach ma pojęcie tylko przez krótki czas.

Postanowiłam zdrzemnąć się przed obiadem i na szczęście szybko mi to poszło.

Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi i wtedy miałam ochotę nakrzyczeć na Petera, który zapewne chciał mnie zawołać na obiad. Po dobrej minucie odwróciłam się na bok i otworzyłam oczy i oczywiście, że to nie Peter mnie obudził.

Tylko Niall.

Nic nie mówiąc wróciłam do mojej poprzedniej pozycji i zakryłam się kołdrą, by na niego nie patrzeć. Ale on po chwili postanowił, że naruszy moją przestrzeń i usiądzie na moim łóżku, przez co poczułam bijący od niego zapach papierosów.
Trwaliśmy w ciszy, aż ja jako pierwsza odezwałam się.

- Kto do cholery ciebie wpuścił do domu?

- Twoja mama - odpowiedział.

Mogłam przewidzieć tę sytuację i powiedzieć jej, żeby tego nie robiła.

- Fajnie.

- Alissa... - odezwał się w tym samym czasie jak ja, na co westchnęłam.

- Przepraszam - powiedział dotykając mojego ramienia przez kołdrę, ale odsunęłam się od niego, żeby tego nie robił.

- Idź dotykać Daisy - powiedziałam będąc ciekawa jak na to odpowie.

- Chcę dotykać tylko ciebie.

Ciekawe.

- To nie tak jak myślisz.

Nienawidzę tych słów.

- Widziałaś, prawda?

- Czy widziałam jak ciebie dotykała, a ty ją? Czy widziałam w jaki sposób patrzyła się na ciebie i uśmiechała? Tak kurwa, widziałam.

- To nic nie znaczyło.

- W takim razie jak to wytłumaczysz?

- Wytłumaczę to tak, że zagadała mnie, żebym kupił jej fajki, a gdy dotknąłem ją to mówiłem jej, by na nic nie liczyła, a chciała.

- Co chciała?

- Pieprzyć się, uch.

- Pieprzyć się? Uch? - powtórzyłam jego słowa śmiejąc się sztucznie - Zrobiliście cokolwiek razem?

- Nie.

- W ilu procentach mówisz prawdę?

- W stu.

- Dotykała cię, a ty nic z tym nie zrobiłeś.

- Chciałem być miły i...

- I jednak jej na to pozwolić? - uśmiechnęłam się sztucznie - A może powiesz mi, że każdej na takie coś pozwalasz, bo jesteś do tego przyzwyczajony?

- Zawsze miałem wokół siebie pełno dziewczyn i chłopaków.

Jeśli w taki sposób chcesz mnie pocieszać to wyjdź stąd natychmiast.

- Chciałem załatwić to inaczej - dopowiedział.

- Niby jak?

- Musisz mi uwierzyć.

- Och, czyżby?

- Tak, Lissa.

- Bo?

- Księżniczko.

Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko.

Okłamujesz mnie, prawda?

- Okej, a dlaczego mnie zraniłeś mówiąc coś co mnie cholernie zabolało?

- Nie myślałem nad tym. Nie chciałem cię urazić, a wiedziałem, że byłaś zazdrosna o nią, więc zapytałem...

- To logiczne, że byłam zazdrosna i nie tłumacz się ciągle w ten sam sposób!

Nastała chwila ciszy, przez którą słyszałam nierówny oddech Nialla.

- Co robiłaś wczoraj razem z Jakiem? - odezwał się w pewnym momencie.

- Spędzałam dobrze czas.

- To nie brzmi dobrze.

- Zdradzałam cię z naszym wspólnym przyjacielem. To chciałeś usłyszeć?

- Co? Nie, ja nie...

- Wiesz, że żartuję?

Niall wypuścił z siebie powietrze, po czym odezwał się po chwili:

- Denerwuje mnie.

- On? Tym że jest kiedy ciebie nie ma? Że pomaga mi, kiedy ty nie potrafisz?

- Alissa...

- Prawda niestety boli, co?

- Przestań.

- Przestań? - prychnęłam śmiechem - Masz rację, ta rozmowa idzie w złym kierunku. Opuść sobie. Nie denerwuj mnie dziś, bo lepiej żebyś tego nie robił z pewnych względów. Lepiej stąd idź, bo i tak nie odezwę się do ciebie ani słowem i mogę to tobie przysiąc. Cześć.

Niall po chwili ciszy wstał z mojego łóżka będąc rozdrażniony i wypuszczając z siebie oddech udał się do wyjścia z pokoju.

- Nigdy nie odpuszczę - powiedział cicho, ale twardo, po czym wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie razem z moimi myślami, których pozbyłam się, gdy ponownie zasnęłam.

~

W dzień wylotu Jake'a pojechałam z nim, Michelle i jego rodzicami na lotnisko, by ich pożegnać. Nie będziemy widzieć się z Jakiem maksymalnie dwa tygodnie, ale i tak będziemy tęsknić za sobą.

Po całej odprawie pojechałyśmy do domu Michelle, gdzie miał do nas dołączyć Louis. Sam nie wtrącał się w moją i Nialla sprawę, ale dziś był zainteresowany faktem, że nie rozmawiałam z Horanem przez trzy dni, a w końcu jutro są święta i to u niego.

- Niall nie odzywał się do ciebie przez ten czas? - Louis odezwał się do mnie, podczas gdy ja przeszukiwałam z Michelle jej szafę, by wybrać dla niej ubrania na jutro. Szczerze mówiąc czułam, że Louis robi za zwiady dla Nialla, więc nie chciałam dużo mu mówić.

- Starał się - odpowiedziałam.

- Nawet gdy chciała wyjść na zakupy, zauważyła kwiaty pod drzwiami, które były od Nialla - Michelle poruszyła brwiami szturchając mnie łokciem, na co przewróciłam oczami.

Ale tak - to prawda i szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego po nim.

- Co? - Louis zaśmiał się zdziwiony - Niall i kwiaty? Cholera, to nie dzieje się zbyt często. Właściwie to pierwszy taki raz - powiedział poważnie.

- Serio? - spytałam odwracając się, by spojrzeć na Louisa, który siedział na łóżku i patrzył się na nas.

- Serio - skinął głową - Zależy mu na tobie.

Patrzyłam się na niego w ciszy, a on kontynuował:

- Ciągle mi o tobie nadaje i to pewne, że ciebie kocha. Mimo wszystko.

Jego słowa trochę poprawiły mi humor oraz fakt, że Niall starał się przez te trzy dni coś zmienić. Jeśli ta sprawa z kwiatami jest prawdą, a Louis raczej nie ma powodu by kłamać, to cieszę się z nich jeszcze bardziej.

Swoją drogą to sama nie chciałabym stracić Nialla, bo stał się dla mnie bardzo ważny. A on jednak stara się i w dodatku jest o mnie zazdrosny co świadczy o tym, że mu zależy.

- Co powiecie o tej sukience? - spytała Michelle, która tymi słowami oddaliła ode mnie myśli związane z Niallem. Dziewczyna uśmiechnęła się pokazując nam czarną, elegancką sukienkę, która spodobała się mi oraz Louisowi, dzięki czemu postanowiła ją ubrać na jutrzejsze święta. Gdy wrócę do domu także muszę wybrać dla siebie coś ładnego i uszykować się do czasu, gdy Louis i Michelle po mnie przyjadą. Swoją drogą zdałam sobie sprawę, że czas mija tak cholernie szybko i w tak krótkim czasie może tyle się wydarzyć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro