Rozdział 21
Gdy obudziłam się, Nialla przy mnie nie było. Usiadłam na łóżku przecierając oczy, po czym rozejrzałam się po pokoju tak jakbym miała go zaraz zobaczyć, ale nawet nie było go na balkonie, gdzie zawsze pali papierosy czy też inne rzeczy.
Ponownie położyłam się i sięgnęłam po mój telefon, by przejrzeć aplikacje, czekając tym samym na Nialla, który według mnie może być teraz w łazience lub kuchni.
*Niall's pov*
Po obudzeniu się przy Alissie, zastanawiałem się czy słyszała to co jej szepnąłem zanim zasnąłem. Wolałem właśnie w taki sposób wyrzucić z siebie słowa, które nasuwały mi się na myśl od jakiegoś czasu, bo z jednej strony nie jestem kimś, kto wprost mówi o swoich uczuciach. Ale okazanie miłości nie wiąże się tylko z tymi dwoma słowami, które można usłyszeć w każdym romantycznym filmie, a z czynami, które okazują troskę i zainteresowanie.
Tak jakbym wcześniej doświadczył miłości.
Zatrzymałem się motocyklem przy sklepie, po czym zszedłem z niego i odwiesiłem kask na kierownicy. Westchnąłem i udałem się do sklepu, w którym miałem zamiar kupić papierosy i prezerwatywy, czyli jak zawsze.
Przechodziłem pomiędzy regałami z myślą, że znajdę jeszcze coś ciekawego i o dziwo natrafiłem na Zayna, który kupował alkohol razem z Harrym.
Wcale to nie dziwne, że dotarłem właśnie do tego stoiska.
Pierwszym, który mnie zobaczył był Harry, który skinął głową na mój widok. Przywitałem się z nimi, gdy do nich podszedłem i zaczęliśmy rozmawiać.
- Dobrze dziś wyglądasz - powiedział Zayn, który klepnął mnie w tyłek.
- Stary, niedawno wstałem, jak mogę dobrze wyglądać? - odpowiedziałem na jego słowa, ale to nie był pierwszy raz, gdy tak do mnie powiedział.
- Normalnie, w końcu to ty - Harry zaśmiał się, po czym Zayn dał mu kuksańca w żebra.
- Hej! - Styles go upomniał.
- Nie podrywaj go, dziś jest mój - powiedział Zayn, co mnie rozbawiło.
- Przykro mi, nie dziś, nie jutro, ani nigdy więcej - wzruszyłem ramionami.
- Co? - Harry zmarszczył czoło - Zmieniłeś orientację? - podniósł brew.
- Jesteś idiotą - Zayn wywrócił na niego oczami.
- O mój Boże, przecież żartuję, kretynie - Styles popchnął Malika.
- Uhm, jestem zajęty, chyba - powiedziałem i wtedy oboje otworzyli szeroko oczy ze zdziwienia.
- Pieprzysz - powiedział Harry - I coś czuję, że nie tylko mnie, och.
- Mam dziewczynę.
Czy ja to powiedziałem na głos?
Bo mam ją, prawda?
Ale jeśli nie, zrobię wszystko, by nią dla mnie była.
- Dziewczynę? Ty? Kto ci w to uwierzy? - Harry prychnął śmiechem.
- Nie musisz w to wierzyć, ale mam nadzieję, że zapamiętałeś jak to jest mieć mojego kutasa w sobie, bo to był ostatni raz - powiedziałem pewnie unosząc brew i od razu uśmiech zniknął z twarzy chłopaka.
- Czekaj, co? Chyba sobie żartujesz! A jeśli nie to zaraz się popłaczę - powiedział Harry, a Zayn zaczął się z niego śmiać i prawdopodobnie słyszeli go wszyscy ludzie, którzy aktualnie znajdowali się w sklepie.
- A Louis nadal myśli, że pieprzysz tylko dziewczyny - Zayn zaśmiał się pod nosem - Ale to nie ważne. Okej, życzę ci szczęścia z tą dziewczyną - mówił i w tym czasie Harry zaczął go parodiować.
- Co ci? - spytałem szatyna.
- O mój Boże, jestem zazdrosny - odpowiedział - Ale okej, przeżyję. Kim ona jest?
- Może Alissa? - przewróciłem oczami, bo tylko o niej rozmawiałem z chłopakami przez ostatni miesiąc, więc mógł domyślić się o kogo chodzi.
- To zmienia postać rzeczy! Sami swoi - zaśmiał się i wtedy miałem ochotę uderzyć się w czoło, bo czasem jego głupota mnie przerastała.
Dobrze, że inteligencję nadrabiasz urodą, Harry.
- Okej, skoro teraz wszystko wiecie to czy mogę już iść? Ali czeka na mnie, o ile się obudziła.
- Jasne, stary - Zayn uśmiechnął się - Do zobaczenia.
Harry odwrócił się do mnie plecami krzyżując ramiona na piersi i chyba myślał, że w ten sposób zyska moje zainteresowanie. Cóż, tak też się stało, bo wiedziałem o co mu chodzi.
- Harold? - powiedziałem uśmiechając się sztucznie i zbliżyłem się do chłopaka, by przytulić się do jego pleców.
- Nie bądź zazdrosny - powiedziałem tuż przy jego uchu.
- Nie pożegnasz się ze mną jak zawsze? Chociaż ostatni raz - wymamrotał.
- No dobrze - westchnąłem i wtedy Harry odwrócił się, by pocałować się ze mną.
- Fakt, że dwójka chłopaków całuje się w pieprzonym sklepie przy setkach butelek wódki wcale nie jest dziwny, nie? - odezwał się Zayn i wtedy odsunąłem się od Harry'ego, by spojrzeć na Malika.
- Mam ci wypomnieć...
- Okej, daruj sobie - przerwał mi chęć wspomnienia o naszych wyczynach w miejscach publicznych i wtedy pokręciłem głową rozbawiony.
- Dobra, to ja już idę - powiedziałem uśmiechając się - Hej.
- Hej - odpowiedzieli równo.
Po wyjściu ze sklepu zapaliłem pierwszego papierosa tego dnia, po czym razem z drobnymi zakupami wróciłem do domu, a tam nastał mnie bardzo uroczy widok, który sprawił, że od razu się uśmiechnąłem.
~
*Alissa's pov*
- Ni! - krzyknął Theo, którego trzymałam za rękę, gdy zobaczył Nialla wchodzącego do domu - Bawiłem się z Ali, kiedy ty uciekłeś. Nie możesz tak robić! - pomachał na niego palcem, co mnie rozbawiło.
- Dziecko, zachowujesz się jakbyś był co najmniej starszy ode mnie - Niall powiedział do swojego bratanka - Hej, kochanie - przywitał się ze mną cmokając moje usta.
- Masz szczęście, że nie zadzwoniłam na policję i nie zgłosiłam twojego zniknięcia - podniosłam brew sprawdzając jego reakcję - Wiesz co? Theo to najmądrzejszy dzieciak jakiego znam.
- Myślałem, że zdążę wrócić zanim się obudzisz, ale jak widać, nie wyszło, więc przepraszam. To więc, co dziś robimy?
- Wesołe miasteczko! - krzyknął Theo unosząc rekę i wtedy Niall odetchnął głęboko patrząc się na niego, a następnie na mnie, nie będąc zadowolony z pomysłu małego Horana.
Uśmiechnęłam się lekko i wtedy Niall zrobił to samo.
- W takim razie okej, jedziemy do wesołego miasteczka - stwierdził opuszczając ramiona zrezygnowany.
Theo oszalał, gdy Niall zgodził się na jego pomysł i całą drogę przeżywał, że będzie mógł pojeździć na karuzeli i zjeść watę cukrową. Marudził trochę, że długo jedziemy, ale przestał, gdy zobaczył z daleka atrakcje parku. Robiło się ciemno, przez co wesołe miasteczko niedługo będzie naprawdę świetnie wyglądać w połączeniu z licznymi, kolorowymi światełkami banerów oraz miejsc zabaw.
- Ni, chcę pójść na karuzelę - odezwał się Theo, gdy ją zobaczył - Ale Ali musi pójść ze mną!
- Oczywiście, że pójdę - uśmiechnęłam się.
- Tylko uważajcie na siebie - Niall zażartował.
- Oczywiście! Bo przecież będziemy jechać na tych koniach z zawrotną prędkością - prychnęłam, a Niall za to dźgnął mnie w żebro.
- Po prostu się martwię - wzruszył ramionami.
- Ja też ciebie kocham - powiedziałam.
- Czekaj, co?
- Theo się niecierpliwi - zauważyłam i szybko odeszłam z nim od Nialla, by zająć miejsca na atrakcji, za którą zapłaciłam.
- Alissa! - krzyknął za mną.
Patrzyłam się na niego podczas jazdy na karuzeli i zaśmiałam się widząc jak Niall podnosił brwi z zaskoczenia i zakłopotania.
*Niall's pov*
- Ja też ciebie kocham - powiedziała i wtedy jakby moje serce się zatrzymało, a myśli skupiły się tylko na wypowiedzianych przez nią słowach.
- Czekaj, co? - spytałem zaskoczony.
- Theo się niecierpliwi - powiedziała, po czym odeszła ode mnie razem z Theo i nawet moje wołanie jej nie zatrzymało. Patrzyłem się na nią, gdy była na karuzeli i gdy zaśmiała się, pokręciłem głową, bo to co tu się dzieje jest niedorzeczne.
Alissa w końcu do mnie zeszła razem z Theo i wtedy patrzyłem się na nią tak jakbym wiedział, że zaraz się odezwie. I tak też było.
- Słyszałam.
- Co słyszałaś?
- Też ciebie kocham - powiedziała i wtedy otworzyłem usta, a ona wykorzystała to i pocałowała mnie obejmując moją szyję. Nadal będąc zaskoczony oddałem pocałunek, ale ona po chwili go zakończyła odsuwając się ode mnie. Splotła nasze palce, po czym mrugnęła do mnie i zaczęła iść gdzieś ze mną i z Theo. Bez skomentowania tego szedłem za nią oszołomiony i o mój Boże, ja naprawdę jestem w niej cholernie zakochany.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro