Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog


Ocean odbijał kolor nieba, a fale bez ustanku toczyły się do brzegu. Nina z utęsknieniem spojrzała na ten obrazek, zdając sobie sprawę z tego, jak blisko, a zarazem daleko jest jej do odpoczynku nad brzegiem wody w takiej oto scenerii. W restauracji przepełnionej po brzegi turystami mogła jedynie pomarzyć o chłodnych podmuchach wiatru.

Pojedyncze kosmyki, jak i firmowa koszulka kleiły się do jej ciała. Musiała się podwójnie skupić, aby nie wypuścić talerzy, które trzymała w spoconych dłoniach. Ostatecznie obyło się jednak bez tragedii i w końcu postawiła je przed dwoma facetami mniej więcej w jej wieku. Jeden z nich uśmiechnął się do niej zaczepnie nawet nie ukrywając, że skanuje jej ciało śmiałym spojrzeniem. Nie odpowiedziała i odeszła najszybciej jak mogła. Była przyzwyczajona do czegoś takiego, jednak w wielu przypadkach wciąż robiła się nerwowa, a jej serce przyśpieszało rytm. Nawet po tylu latach.

Wszystkie stoliki były zajęte, a każdy z gości otrzymał swoje zamówienie, dlatego udała się do baru, aby chwilę odetchnąć. Widok zza okna był hipnotyzujący, a słońce oślepiało. Brunetka zastanawiała się dlaczego, Ci wszyscy ludzie woleli siedzieć tutaj w towarzystwie dźwięków Échame La Culpa, które w kółko dobiegało z radia, zamiast skorzystać z pięknej pogody. Wysokie smukłe palmy, czyste niebo i błękitna woda. Czego chcieć więcej? Ona sama odliczała dni do urlopu, który miał zapoczątkować zbliżający się ślub jej siostry.

— Oddałbym nerkę za chwilę na plaży, a oni siedzą tutaj dobrowolnie. — Stojący za ladą Devin jakby czytał jej w myślach.

— Dołóż do tego jeszcze kubełek lodów, a oddam nawet dwie nerki — mruknęła wydając z siebie ciche westchnięcie. - Ta klimatyzacja chyba już dawno wyzionęła ducha.

— Wieczorem pewnie zrobi się chłodniej. Może podwieźć cię do domu?

Pytanie niemal ociekało nadzieją. Chłopak proponował to, co najmniej trzy razy w tygodniu, jednak odpowiedź za każdym razem brzmiała tak samo. — Nie dzięki, wolę się przejść.

— To naprawdę żaden problem, a...

Nina nawet nie traciła sekundy, gdy ujrzała w górze dłoń klienta proszącego o rachunek. Był jej wybawieniem z tej niezręcznej sytuacji, która z niewiadomych powodów wciąż miała miejsce. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Devin nie dawał za wygraną. To nie tak, że go nie lubiła. Był czarujący i zawsze służył pomocą. Dziewczyna, jednak nie była w stanie sobie wyobrazić, aby mogła spotykać się z kolegą z pracy. Właściwie nie była w stanie sobie wyobrazić, aby mogła na ten moment spotykać się z kimkolwiek.

Jak w transie sunęła między stolikami, zbierając zamówienia, roznosząc rachunki i ścierając stoły. Starała się zawsze być w ruchu, a kiedy czas na to pozwalał, obserwowała turystów przewijających się przez lokal. Fascynowało ją to. Czasami nawet pozwalała sobie na żartobliwe, aczkolwiek nieco dziecinne wymyślanie biografii dla każdego z osobna wraz z Darcy, która zaczęła pracować U BENNY'EGO w tym samym czasie co ona. Traktowała to jako swego rodzaju hobby oraz trening pisarski. Właśnie temu oddawała się w pełni, gdy nie musiała pracować. Kochała pisać.

— Uważaj, bo nadciągniesz mięsień szyjny, jak będziesz tak wykręcała głowę, starając się go obserwować. — Brunetka zaśmiała się dołączając do przyjaciółki, która od kilku minut polerowała tę samą szklankę i wlepiała swój wzrok w klienta siedzącego w rogu pomieszczenia.

— Ja wcale nie... Okay, czy to aż tak oczywiste? — westchnęła.

— Twoje spojrzenie jest wręcz przytwierdzone do jego osoby, a ta szklanka aż się błyszczy.

Blondynka przygryzła dolną wargę, jakby zastanawiając się, czy powinna zapytać nieznajomego o numer. Nina za to pokręciła głową z rozbawieniem. Jej przyjaciółka ze swoimi lokami, niemal idealnymi rysami twarzy oraz smukłą sylwetką mogła uchodzić za jedną z modelek Victoria's Secret. Mimo to jakby nie była świadoma swoich atutów ani tego, że dziennie garstkami przyciąga spojrzenia płci przeciwnej. — A co z tobą?

— Jak to, co ze mną? — Nina wzrusza lekko ramionami, a jej wargi prawie wykrzywiły się w grymasie niezadowolenia. W ostatniej chwili zamieniła go na szczęśliwy, aczkolwiek fałszywy uśmiech.

Znowu się zaczyna — pomyślała. Powtarzanie tej rozmowy zaczynało być męczące.

Darcy odstawiła maltretowaną wcześniej szklankę na blat, po czym oparła się o bar, będąc gotowa do odegrania swojego scenariusza.

— Devin od dwóch miesięcy próbuje się z tobą umówić, a ty za każdym razem go spławiasz — zaoponowała.

— Dobrze wiesz, że wolę się nie spotykać ze współpracownikami.

— Tutaj nie chodzi tylko o niego. Jeśli tak dalej pójdzie zostaniesz starą panną z kotami — przewróciła oczami, po czym wskazała na jednego z gości. — Tamten brunet nie może od ciebie oderwać wzroku.

Nina odwróciła się w skazanym przez przyjaciółkę kierunku, a po jej ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Brunet, który wcześniej uśmiechnął się do niej zaczepnie, raczej nie mógł oderwać wzroku od jej piersi. Jej żołądek zacisnął się nieprzyjemnie, jednak nie dała po sobie nic poznać. Wzruszyła ramionami sięgając po kolejną szklankę. — Nie jest w moim typie.

Czasami zastanawiała się, czy nie powiedzieć przyjaciółce prawdy, jednak za każdym razem odrzucała ten pomysł. Nie było sensu rozgrzebywać starych ran, a najlepszym wyjściem z takiej sytuacji było milczenie. Nie bez powodu mówiło się, że milczenie jest złotem. Nigdy nie rozmawiała o tym, co się wydarzyło. Więc dlaczego miałaby teraz?

— Chyba nie ma na tym świecie faceta, który byłby w twoim typie — mruknęła Darcy mierząc dziewczynę spojrzeniem, które balansowało na granicy pomiędzy chęcią dalszej dyskusji a rezygnacją.

— Najwyraźniej po prostu nie mam szczęścia — odpowiedziała starając się wymusić przekonujący uśmiech. — A ty powinnaś lecieć po numer tego przystojniaka, za którym się tak oglądałaś, bo zdaje się, że zaraz wychodzi.

Westchnęła — Dobra, ale jeszcze wrócimy do tej rozmowy.

Nina była pewna, że blondynka jeszcze spełni swoją groźbę. Na razie, jednak nie musiała się tym martwić. Sądząc po barwie nieba, które zmieniło barwę z błękitnej na jasny róż zostały jej może jakieś dwie godziny pracy. Stoliki pustoszały, dlatego szybko dostrzegła nowych gości w *rewirze Darcy. Co prawda obsłużenie ich nie należało do jej zakresu obowiązków, jednak postanowiła, że zrobi to za przyjaciółkę, zanim klienci zrobią się niecierpliwi.

Podchodząc do pierwszego stolika już z daleka dostrzegła, że kobieta nie jest stąd i za pewnie nie często, jeśli w ogóle, bywała nad wodą. Bo kto przy zdrowych zmysłach chodził nad morzem w szpilkach? W beżowym żakiecie, który liczył zapewne więcej niż wypłata kelnerki oraz torebką od Louis Vuitton, pasowała bardziej do jakieś eleganckiej restauracji, a nie lokalu gdzie każdego dnia głównym daniem były frytki z rybą.

Dziewczyna dobrze wiedziała, że to głupie, ale nagle poczuła się nieswojo podchodząc do stolika w swojej firmowej koszulce z napisem NAJLEPSZE RYBY W MIEŚCIE. — Dzień dobry, czy mogę przyjąć zamówienie?

— Poproszę sałatkę z kurczakiem i wodę — mruknęła nawet nie podnosząc wzroku znad Menu.
Oczywiście, że sałatka — pomyślała ironicznie.

— A ty skarbie? — To pytanie zbiło Nine przez moment z tropu. Chwilę zajęło jej zorientowanie się, że zimna piękność ma towarzystwo, którego ona wcześniej nie zauważyła. Być może dlatego, że zbyt bardzo skupiła się na kobiecie.

Mężczyzna był pochylony nad swoim telefonem, jednak ona mimo wszystko go rozpoznała. Te kasztanowe loki, które opadały na jego czoło i kręciły się wokół uszu mogły należeć tylko do jej osoby. Nina poczuła jak traci kontrolę nad własnym ciałem, a coś na kształt paniki niczym wąż zaciska się wokół jej płuc i uniemożliwia nabranie oddechu. Ze wszystkiego, co mogło się wydarzyć w żadnym stopniu nie była w stanie przewidzieć tego spotkania. Tym bardziej, nie mogła być na nie gotowa. Nagle brunet uniósł wzrok znad swojego smartphonea, a ich spojrzenia się skrzyżowały. Zamarła. Znajome zielone tęczówki przeszywały ją na wskroś, w ułamku sekundy przywołując dawne wspomnienia.

Z początku mogło się zdawać, że jej nie rozpoznał, jednak po chwili i na jego twarzy pojawiło się multum emocji, których ona nie była w stanie odczytać.

Dlaczego wróciłeś? — To pytanie jakby echem odbijało się w głowie dziewczyny. Przez gulę, jaka uformowała się w jej przełyku nie była jednak zdolna do wypowiedzenia nawet najprostszego słowa.

— Kochanie zobacz, mają nawet colę wiśniową. Twoja ulubiona — Blondynka siedząca przy stole nawet nie była świadoma sceny, jaka się właśnie rozgrywała. Jej wzrok nadal był skupiony na karcie dań.

Harry uchylił nieznacznie swoje usta, po czym spuścił wzrok w dół. — Poproszę w takim razie colę wiśniową i frytki.

Poproszę w takim razie colę wiśniową i frytki. Aha. Nina nie wiedziała co szokowało ją bardziej — to, że Styles wrócił to tylu latach, czy to, w jaki sposób zignorował fakt, że się znają. Tępym ruchem zapisała na karteczce zamówienie, po czym przekazała ją kuchni. Nawet nie wiedziała, kiedy oddaliła się od stolika i znalazła się na zapleczu w pomieszczeniu dla pracowników. 

Momentalnie opuściła ją cała energia. Osuneła się w dół drzwi przyciągając kolana do piersi.To nie widok mężczyzny wywołał u niej takie odrętwienie. Tak. Być może poczuła lekkie ukłucie w piersi związane z widokiem dawnej miłości, lecz to wspomnienia zadały decydujący cios. Wspomnienie zdrady oraz te drugie, które miało miejsce tego samego wieczoru. Te, które za wszelką cenę starała się wyprzeć ze świadomości i nie miała odwagi nazwać po imieniu.

Znowu błądziła przed siebie w ciemnościach ze łzami spływającymi po policzkach. Widok Harry'ego obejmującego kogoś innego jakby wypalał jej serce. Odebrał jej zdolność racjonalnego myślenia, dlatego też nie zastanawiała się dokąd biegnie. Słyszała jego głos wołający jej imię, ale i to nie zmusiło ją do zwolnienia tempa. To był dopiero początek tej koszmarnej nocy.

*Pewna liczba stolików obsługiwanych przez jednego kelnera w restauracjach i kawiarniach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro