List szósty
Drogi (nie) znajomy!
Walentynki. Święto zakochanych. To wyjątkowy dzień, prawda? Dla mnie tegoroczne walentynki takie były. Pamiętam doskonale Twoją słodką niepewność, gdy zaprosiłeś mnie w ten dzień do kina. Byłam taka szczęśliwa!
Och, gdyby serce mogło pękać z radości, to myślę, że pękłoby mi w tamtym momencie!
Szykowałam się prawie cały dzień. Byłam taka zdenerwowana! To uczucie przeminęło, gdy tylko Cię zobaczyłam. Wtedy poczułam, że wszystko jest takie, jakie powinno być.
Ty i ja. Nie chciałam niczego więcej.
Myślałeś, że nie widzę, gdy rzucałeś ukradkowe spojrzenia w moją stronę. Twoje błękitne tęczówki przepełnione były niepewnością. To pewnie przez Twoje oczy nie zapamiętałam nawet tytułu filmu. Potem, gdy odprowadzałeś mnie do domu, zastanawiałam się, czy mogłabym pocałować cię w policzek.
Czemu tego nie zrobiłam?
Przyznam Ci się, że często myślę o tym dniu. Analizuję.
Każdy uśmiech.
Każde spojrzenie.
Każdy dotyk.
Każde słowo.
Czemu to odeszło?
Nie potrafię tego zrozumieć. Wspomnienia uderzają mi do głowy, jak najsilniejszy alkohol. Uczucia wylewają mi się z głowy niczym wulkan. Myśli skupione wokół jednej chwili sprawiają, że tracę orientację. Najwidoczniej moja dusza nie otwarła się nadal na nową rzeczywistość.
Twoja (nie) znajoma
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro