Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

List szesnasty

Aleksandrze,

Czas. Czas. Czas.  Przemija bezustannie.  

Studniówka. 

Tego dnia strasznie się denerwowałam, dlatego od samego rana zajęłam się szykowaniem, aby nie myśleć o stresie. Nie miałam jednak ku temu podstaw, bo wiedziałam, że z Tobą wszystko, zawsze było perfekcyjne. Gdy tylko Cię zobaczyłam, całe uczucie niepewności magicznie opuściło moje spięte ciało. "Wyglądasz pięknie, kochanie" - szepnąłeś, muskając mój zaczerwieniony policzek. Zaoferowałeś mi swoje ramię, a potem z uśmiechem na ustach przekroczyliśmy próg sali.

Kochanie. Kochanie. Kochanie.

Przez całą noc, Twoje ciepłe dłonie błądziły po moich plecach, a usta badały powierzchnię skóry policzka. Niebieskie tęczówki błyszczały nieokreślonym blaskiem, a ja wpatrując się w nie, miałam wrażenie, że patrzę w gwieździste niebo. Usta wykrzywione były w szczerym uśmiechu, przez co w policzkach widoczne były urocze dołeczki, które tak kochałam. Czarny garnitur i czerwona muszka, harmonijnie kontrastowała się z salą skąpaną w bieli. Byłeś piękny. Idealny i delikatny niczym opadające płatki śniegu. Twoja uroda oczarowywała i wprowadzała mnie w stan zakłopotania, bo zaczynałam mieć wątpliwości, czy ktoś taki jak Ty, może być realny. 

Byłam  cholernie w Tobie zakochana. 
Jestem cholernie w Tobie zakochana.

Dawałeś mi ogrom szczęścia. Byłeś moją czterolistną koniczyną, szczęśliwą podkową i spadającą gwiazdą. To Tobie zawdzięczałam każdy dobry humor, uśmiech na twarzy i wszelkie nadzieje na lepsze jutro. 

Rozświetlałeś mrok całego mojego świata.

Zdawałam sobie sprawę z tego, że nic nie trwa wiecznie, jednak tamtej nocy, gdy ponownie mnie pocałowałeś... Przysięgam, czułam nieskończoność. 

Rosie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro