Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

światełko w lesie

- Już nie jestem twoim wybawcą? - wyciągnął w jej stronę ręce

- Nie - fuknęła i odwróciła się od niego.

- Daj piąteczkę - zrobił maślane oczka - no daj-  wydoł usta w podkówkę. Ta wystawiła niepewnie rękę. A gdy ich dłonie zderzyły się ze sobą złapał ją za nią i i przyciągnął do siebie zamykając w szczelnym uścisku.

- Dusisz mnie - wychrypiała gdy zaczął coraz  mocniej ją ściskać. Dziewczynie zaczynało powoli brakować powietrza. Przymknęła oczy aby skupić się na jednej czynności.

- Co jest - puścił ja gdy zobaczył co zrobił

- Już okej - uśmiechneła się niemrwo - Naprawde-  dodała znacznie głośniej. Przyglądnoł jej się się badawczo i stwirdził, że mówi prawdę a wtdey pocałował ją wczolo. Ta uśmiechneła sie promiennie i odwruciła sie do przyjaciół. Ci przyglądalisie wszytkimeu z uśmiechami n atwarzach.

- Noo życzę szczęścia - roksan podbiegła do przyjaciółki a ta znów została zamknięta w uścisku. Camil nie zdążyła nawet zastanowić co się właśnie wydarzyło a ta od niej odskoczyła i zaczęła na nią wrzeszczeć:

- Ja nic o tym nie wiem?! - założyła ręce na piersi

- Ale oczym - dziewczyna odpowiedziała piskliwym głosem

- No przyznaj się

- My nie jesteśmy razem. Przeliterować? - zapytała dobitnie. Chociaż gdzieś tam w serduszku coraz mocniej lubiła Pottera. Ta myśl na chwile odciełą ją od realnego świata i nie zauważyła, że do sali wszedł Filch. Po otaksowaniu całej sali wzrokiem na jego twarzy pojawił się ogromny grymas złości.

- Wynocha!!! - krzyknął na nich a jego kotka miauknęła ze strachu -  Pani Noris - pobiegł za nią - Pani Noris - usłyszeli jeszcze raz oddalając się od sali

- Zobaczymy jeszcze kiedyś taką minę ? - zapytał ze śmiechem Rogacz

- N i e - odpowiedział Syriusz.

Gdy byli już przy Dormitorium Dyrektor zastąpił im drogę.

- Nie spodobała wam się kara! Narobiliście jeszcze większego bałaganu niż był. Co wy sobie myślicie. Nie możecie zachować się jak banda rozwydrzonych małolatów! - zrobił się czerwony ze złości - tym razem nie pójdę wam na rękę i macie iść z Hagridem do zakazanego lasu. Rozumiemy się? Czekam na was o  22 - odszedł zostawiając ich w osłupieniu

- No to pięknie teraz wszyscy musimy iść - zaburczała Evelain.

Równo o 22 dotarli na dziedziniec. Czekał już tam na nich Hagrid uzbrojony w łopatę, wiaderko oraz lapkę a przy jego boku stał czarny pies z nadwagą.

- Kieł, idziemy - zawołał a zwierzę ruszyło za nim grzecznie przy nodze.

- Co nabroiliście? - brodacz zapytał gdy zaczęli wchodzić do lasu

- Nic takiego zdemolowaliśmy tylko główną sale - odpowiedział James

- No nieźle. Dyrektor się pewnie wkurzył. Nie powinniście się tak zachowywać

- Wiemy tylko jakoś tak wyszło - wzruszył ramionami czego nikt nie widział

- Dobra musimy się rozdzielić - dziewczyny zdecydowały, ze pójdą razem a chłopcy z brodaczem. W między czasie mężczyzna pokazał im roślinne jakiej mają szukać. Evelain wwlekła się z tyłu rozglądając się bez celu. Nie miała humoru i sił, żeby włóczyć się po lesie.

- Ktoś tam jest - Roxsan wskazała palcem na jakoś postać. Wszystkie wrosły w ziemie gdy zobaczyły kroczącą w ich stronę osobę. Camil złapała się za ramię Ev a drugą rękom z kieszeni spodni wyciągnęła różdżkę.

- Lumos - szepnęła szatynka aby dokładniej zobaczyć osobę będącą coraz bliżej

- Remus - Evelain była w szoku - Co ty tu..?

- Nie powinno was tu być - z jego gardła wydobyło się warknięcie

- Czemu ? - ciało chłopaka zaczęły opanowywać dziwne drgawki. Evelain zaczęła piszczeć przerażona tym co się dzieje z chłopakiem. Już miała do niego podchodzić gdy Cam dostała olśnienia i zaczęła ją odciągać.

- Zostaw mnie !- zaczęła się szarpać

- Nie - Cam miała problemy z utrzymaniem przyjaciółki ale nie mogła pozwolić by ta do niego podeszła

- Chce mu pomoc! - zdzierała sobie gardło

- Ale nie możesz! -  znikąd pojawił się Syriusz z James. Zrobili wielkie oczy.

- Na Merlina - wymruczał Syriusz

- Nie może was tu być ! - rozkazał James. Evelain w końcu się uspokoiła - Zabierajcie się z tond  - złapał jeszcze Cam za rękę. Ta spojrzała mu w oczy pełne troski i przerażenia - uważaj na siebie - ucałował ją w czoło. Ten gest spowodował ciepło na sercu dziewczyny, które rozeszło się po całym ciele. Kiwnęła głową a gdy ją puścił zaczęła gonić przyjaciółki.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro