" - Uważajcie na siebie "
Następnego dnia Camil obudziła się pierwsza. Niedowierzała, że to wszystko prawda. Odtwarzała w głowie wydarzenia od poranka w szkole aż po wieczór z huncwotami. Usiadła na łóżku tak, że jej nogi dotykały podłogi.
- To naprawdę prawda - powiedziała sama do siebie i zerwała się na równe nogi szczęśliwa. Stanęła między łóżkami swoich przyjaciółek. Złapała za krańce obu kołder i na trzy ściągnęła je z nich. Lekko przestraszona Evelain podniosła głowę i rozglądnęła się za przyczyną jej pobudki.
- Spadaj, śpie - burknęła gdy zlokalizowała Cam. W tym samym czasie Roxsa na oślep starała się znaleźć kołdrę która jej nagle uciekła jednak zaraz się poddała i po prostu zwinęła się w kłębek.
- Co za lenie - mruknęła pod nosem Cam - wstawać bo inaczej użyje środków perswazji - zagroziła.
- Po pierwsze to mój tekst a po drugi kto tu jest leniem - odpowiedziała zaspanym głosem Evelain rozciągając się przy tym na całej długości łóżka.
- Co z nią zrobimy? - szepnęła szatynka po chwili wskazując kciukiem na kłębek. Evelain zatarła ręce. Szybko chwyciła za nogi śpiącą przyjaciółkę i pociągnęła ją w stronę podłogi. A ta z piskiem wylądowała na niej tyłkiem. Nic nie mówiąc dziewczyna wstała i rozmasowała swoje pośladki. Ev i Cam przyglądały się temu wszystkiemu w ciszy ponieważ myślały, że Rox zareaguje znacznie gorzej.
- Co wy sobie myślicie ! - oliwkowooka zaczęła wrzeszczeć ku radości swoich przyjaciółek. Dziewczyny z trudem powstrzymywały się od parsknięcia śmiechem - A gdym sobie coś złamała!
- Sprawdź czy nie spuchło - palnęła Ev
- Ja ci dam! Nigdy więcej nie chce takich pobudek! Jasne! - pogroziła palcem a Evelain zacisnęła usta w wąską linie i grzecznie pokiwała głową. Jednak gdy spojrzała na dziewczynę nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. I chwile później wszytkie trzy były już w świetnych nastrojach.
*
- Cześć - dziewczyny zatrzymała je wysoka brunetka o jasnej karnacji i filigranowej budowie ciała - Jestem prefektom Gryfindoru - jej pozytywne nastawienie do życia było mocno zaraźliwe - A wy to?
- Evelain - przedstawiła się szybko szatynka - Camil, Roxsan - wszystkie trzy uśmiechnęły się przyjaźnie
- Miałam wam przekazać, że macie stawić się u dyrektora po lekcjach - przyglądneła im się po czym dopowiedziała - musze już iśc do zobaczenia - i pomachała na pożegnanie - Aaa - dziewczyna wróciła się i podała im kartkę - to wasz plan zajęć w następnym semestrze będziecie mogły dobrać sobie przedmioty które was intersują - wyjaśniła i zaraz już jej nie było. Pierwszymi zajęciami było wróżbiarstwo. Wszystkie spojrzały się po sobie. Nagle matematyka zamieniła się na wróżbiarstwo. Były podekscytowane .
- To niewiarygodne w końcu nie musze uczyć się wzorów - ucieszyła się Evelain.
- Ty znasz takie słowa - zakpiła Rox
- Tak - wytknęła język niebieskooka.
- Dobra już idziemy - Cam pociągnęła je za sobą. Szukanie odpowiedniej klasy zajęło im dłuższą chwile dlatego teraz jako ostatnie wchodzą do klasy obserwowane przez kilkanaście zainteresowanych par oczu łącznie z nauczycielką, która wygląda niczym wiewiórka po kąpieli. Dziewczyny zajęły wolne miejsca przy okrągłych stolikach a wtedy nauczycilka zazceła lekcję.
- Pokaże wam na czym polega wróżenie z kart - kobieta podeszła podeszłą do biurka. Z jednej z szuflad wyjęła talię bogato zdobionych kart. Podeszłą bliżej uczniów a wtedy jej błędny wzrok padł na trzy nastolatki zauroczone jej słowami. Jedyna Ev nie do końca dopuszczała do siebie myśl, że to wszystko prawda.
- Jestem Sybilla a wy to ? - przerwała i wyciągnęla swoją pomarszczoną dłoń w ich stronę - Camil, Evelain i Roxsan nieprawdaż - uśmiechnęła się tajemniczo przerecajac lekko swoją głowę na bok. Dziewczyny tylko nieznacznie kiwnęły głowami. Nauczycielka podeszła do ich stolika. Rozłożyła talię kart na stoliku.
- Wybierz dwie - jej wzrok zatrzymała się na Ev. Ta tylko z lekko uchylonymi ustami wpatrywała się w nią. Po chwili wskazała na siebie palcem - Tak ty - odparła zniecierpliwiona kobieta - wszyscy czekali zniecierpliwieni. Błękitnooka drżącą dłoniom wysunęła dwie karty. Nauczycielka obróciła ja na drugą stronę a gdy zobaczyła co na nich jest odsunęła się o mało się nie przewracając. Zasłoniła usta rękom
- Walet - przerwała - pik
- Co to znaczy? - zapytał ktoś z tyłu zniecierpliwony
- Tragedia - złapała się z głowę - próba, tragedia - powtarzała jak mantrę czym lekko przeraziła uczniów - idźcie już - opadła na krzesło i wskazała na drzwi. Wszyscy posłusznie wykonali polecenie - uważjcie na siebie dziewczęta- ostrzegał jej jeszcze na odchodne.
*
Gdy skończyły wszystkie lekcję kierowały się już do swojego Dormitorium wspominając żart huncwotów, który zrobili na lekcji ślimaka gdy zatrzymała ich ta sama dziewczyna co rano
- Zapomniałyście - bardziej stwierdziła niż zapytała i pociagneła je w drugą stronę. Dziewczyny starały dorównać jej tępu jednak było to prawie niemożliwe zastanawiały się skąd dziewczyna ma tyle energii.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro