Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rużdżki

Przyjaciółki spędziły razem tydzień w Hogwarcie. coraz lepiej dogadywały się z huncwotami oraz zdążyły już podpaść kilku nauczycielom. Na przykład Roxsan zasnęła na lekcji obrony przed czarną magią i usprawiedliwiała się tym iż profesor przynudzał i nie mogła słuchać tego bełkotu. 

- O czym tak myślisz - szturchnęła oliwkooka swoją przyjaciółke.

-  Tak zastanawiam się co z naszymi rodzinami - Ev obróciła głowę w stronę okna pociągu którym jechały - jestem ciekawa czy ktoś za mną tęskni - zaśmiała się gorzko na wspomnienie swojego domu

- Niewiem czy ktoś tęskni czy pamięta ale teraz Hogwart to nasz dom i same tak wybrałyśmy wiec trzeba zaakceptować obecną sytułacjie  w końcu stałyśmy się czarownicami

- Ona ma racje a rodzice dostali listu w których odpowiednio zostali poinformowani - Hagrid wyjaśnił kilka spraw które również zastanawiały dziewczynę. Ta tylko westchneła cicho i kiwnęła głową bo już nie chciała drążyć tematu. Drogą do Londynu przespała tak samo jak Cam i Rox. Jedynie gajowy czuwał całą drogę i obudził je w momencie gdy pociąg zatrzymał się na peronie 9 3/4. Teraz dość szybkim krokiem pokonywali drogę do dziurawego kotła skąd zaraz udali się na ulice Pokątnom. Dziewczęta podziwiał wystawy sklepowe z rozdziabionymi ustami. Na witrynach były poustawiane rużno barwne przedmioty, książki czy słodycze. Masa słodyczy na których sam widok ciekła silinka. Gdy mijali kilka czarownic w szpiczastych kapeluszach i rażących sukniach do ziemi te obruciły głowy i dopóki nie znikły w sklepie który jest celem ich podróży dziwnie im się przyglądały. Jak gdyby coś im co najmniej zrobiły. 

- Jesteśmy - powiedział gajowy - dzień dobry - przywitał się donośnym głosem z mężczyznom stojącą za ladą. Jego twarz okalały zmarszczki a z twarzy nie znikał uśmiech odkąd weszli do sklepu.

- Panienki po różdżki - uśmiech mężczyzny jeszcze się poszerzył jeżli to wogule możliwe - a więc - przyłożył swój kościsty palec do brody i chwile zastanawiał się po czym obrócił się w stronę zakurzonych pudełek i wyciągnął trzy o różnych barwach. Niebeiskie postawił przed Roxsan, czerwone przed Ev natomiast bordowe podał Camil. Cam otworzyłą je i chwyciła rużdżkę w swoją rękę a ta wtedy zapłysneła. Rox zafascynowana tym co przed chwilą się stało chwyciła za swoją a niebeiski blask wypełni pomieszczenie. Evelain wykonywałą każdy ruch powoli i ostrożnie jak to miała w zwyczaju a gdy już miał rużkę w dłoni zawiał wiatr a pomieszczenie wypełniło ciepło.

- Wow - mruknęła i odłożyła ją

- Zadowolone ? - zapytał Hagrid podekscytowany równie tak samo jak dziewczyny. Te tylko kiwnęły głowami równocześnie - idziemy coś zjeść - zapytał gdy wyszli ze sklepu

- Jasne, że tak - ucieszyła się Roxsan więc skierowali się w stronę dziurawego kotłą gdy ktośnagle zaczoł biec naprzeciw nich. Kobieta uciekała przed dwójką czarodziejów. Miaął na sobie powyciągnae i ubłocone ubrania a jej brązowe włosy były pożądnie skołtunione i zasłaniały je twarz

- Bombarda- wrzasnoł jeden z czarodziejów goniących uciekinierkę. Zaklęcie ogłuszyły dzieczyny i poaliło je na ziemie. Spojrzały się w sronę unoszącego dymy w poszukiwaniu kobiety jednak ta jak gdyby rozpłynęła.

-------------------------------------

przepraszm za tak krutki rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro