"Czapka"
Czekaliśmy na was dziewczęta - profesor Dip przemówił.
- Na nas ? - zapytały równocześnie, teraz zapewne ich oczy były wielkości pięciozłotuwek.
- Tak - odpowiedział profesor i wskazał aby podeszły. Niepewnie stawiały kroki. Evelain zafascynowana oglądałą sufit, Rox patrzyłą się na uczniów natomiast z ust Cam nie schodził uśmiech. Dip przyglądał im się badawczo. Zastanawiał się czy aby napewno sobie poradzą w nowym świecie. Decyzja jednak należała tylko do nich.
- Czy chcecie uczyć się w Hogwarcie? - zaskoczone przyjaciółki spojrzały po sobie. Żadna nie była pewna do końca jednak kiwneły głowami na znak, że się zgadzają.
- W takim razie witajcie! - uśmiechnoł się dyrektor a w tym samym momeńcie chuda w długiej sukieńce kobieta o ciepłych rysach twarzy i brązowych lokach chwyciła tiarę przydziału. Czyli zniszczoną, szpiczastą czapkę.
- Profesor Macgonagal - mruknęła Camil
- Usiądź dziecko - nauczycielka wskazała na dość wysoki taboret. Ev usiadła a na jej głowie wylądowała czapka. Szatynka zacisneła dłonie na końcach taboretu. Kapelusz jak nazywała tiarę w myślach Ev mruczała coś pod nosem aż w końcu całą sale wypełniło głośne Gryfindor! Evelin zajeła miejsce między huncwotami. Roxsan nawet nie zdążyła usiądź a tiara bez zastanowienia wykrzyczała nazwę Lwa. Wyszcy zaczeli wiwatować jak w przypadku Evelian jednak najbardziej słychać było Ev i Blacka. Nadszedł czas na Camil. Tiara nie odzywałą sie przez chwilie po czym przemówiła:
- Jesteś godna zaufania, miła i waleczna razem z przyjaciółmi osiągniesz wiele nie ma wątbliwości, że twoje miejsce jest w Gryfindorze!!! - na twarz Cam odrazu wpłynęła ulga. Podbiegła do stołu i przytuliła się do koleżanek. Gdy wszystkie już zajeły swoje miejsca Syriusz Black odezwał się noszlancko patrząc prosto w oczy zwróconej w jego stronę Roxsan:
- Witam drogie panie w naszym domu, mam nadzieje że bliżej się poznamy.
- Napewno - odpowiedziała srkasytcznie Roxsan
- Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa - uśmiechnoł się zawadiacko
- idiota - fuknełą pod nosem oliwkowooka i odwóciła się w drugą stronę burcząc pod nosem rużne wyzwiska.
- A więc kim jesteście i z kąd? - zapytała jedna z Gryfonek siedzących przy stole.
- Emm... - Evelin nie była pewna czy ma powiedzieć prawdę.
- Z przyszłości - uprzedziłą ja Camil - dokładnie 21 wieku, przeniósł nas tutaj świstokilk - dziewczyna otworzyłą szeroko usta ze zdziwienia a z nią podążyło kilka innych osób. Dzięwczęta roześmiały się tylko.
Czas pośród Gryfonów mijał im naprawdę szybko i miło. Jedzenie i rozmowy były wyborne. Czuły się beztrosko. Nie interesowało ich to, że zostawiły swoje rodzinny bez żadnego wyjaśnienia. Nie wiedziały jeszcze co je czeka gdy nadejdzie czas...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro