Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Butelka (cz2)

- Potter ty możesz poetą zostać - Łapa klepnął po plecach przyjaciela a ten posłał mu groźne spojrzenie. Rogacz zakręcił butelką. Szkło wykonało kilka obrotów aż w końcu zatrzymało się na Remusie. Zrobił on kwaśną minę ponieważ wiedział, iż rogacz się zemści. Czekał jak na wyrok.

- Pocałuj Roxsan - Luniu spojrzał się na niego jagdyby urwał się z choinki. Roxsan i Ev parsknęły równocześnie śmiechem.

- Mogę pocałować...

- Bardzo dobrze - ucieszony Potter przerwał wypowiedź Lunia.

- Mogę pocałować ale Ev - dokończył zyirytowany

- Hymm... - zastanawiał się huncwot - niech będzie - Evelian otworzyła szeroko oczy. Jak to tak, że on miał ja pocałować?! Huncwot zaczął zbliżać się do przerażonej  błękitnookiej. Zamknął oczy. W momencie gdy ich usta miał się złączyć dziewczyna szybko przekręciła głowę a usta chłopaka zderzyły się z jej zaróżowionym policzkiem. wszyscy obecni zarechotali.

- Nie zaliczone - odparł Potter - przegrywasz

- Ale jak?! To nie moja wina! - oburzył się - Luniu.

- Niech mu będzie dobre chęci - zaczęła go bronić Ev co zdziwiło jej przyjaciółki ponieważ dziewczyna jest raczej wredna i nieufna wobec nowo poznanych ludzi. Rogacz udawał, że ciężo zastanawia się nad odpowiedzią.

- No niech będzie. gramy dalej - Remus zakręcił butelką, która dwa razy z rzędu zatrzymała się na nim.

- Serio - mruknżł i zakręcił po raz kolejny a wtedy wypadło na Rox

- Pytanie - odparła

- Pietrasz - zakpił Syriusz jednak ona puścił to mimo uszu i czekała na swoje pytanie jedząc piankę.

- Jaki masz kolor majtek? - Luniu zadał pytanie które jako pierwsze wpadło mu do głowy.

- Czarne - dziewczynie nie mieściła się w głowie głupota huncwotów.  

- Miałem nadzieje, że czerwone - Syriusz udawał zawiedzionego. Rox zakręciła a szyjka butelki butelki wskazała na  Evelain.

- Wyzwanie

- Pokaż jak zarywała byś do chłopka, który ci się podoba - blondynka nie zastanawiał się nawet pięć minut. Evelain wstała podeszła do kolumnu która utrzymuwała sufit.

- No cześć kocie ! - oparła się jedną rękom o kolumnę - Co u ciebie? Jak ci życie leci? - obruciła głowę i uśmiechnęła się zalotnie do betonu. Wszyscy zaczeli płakać ze śmiechu gdy zobaczyli jej poczynania. Camil trzymałą się za bolący brzuch a Remus ocierał łezki lecące z jego oczu choć Ev jeszcze dobrze nie zaczęła

- Widzę, że ci się podobam. Wiesz ty mi też - ciągnęła dalej - chcesz żebym z tobom byłą. Ale to za wcześnie, tak nie wolno  - przytuliła się do kolumny - zostaw mnie odchodzę - wrzasnęła i tupnęła nogą. Ukłoniła się i usiadła na miejsce. Wypadło na Cam.

- Pytanie

- Ilu miałaś  chłopków?

- Żadnego - policzki Camil lekko się zaróżowiły a Potter uśmiechnął się zwycięzko i upił kako.

- Wąsy - Camil zachichotała a James zaczoł się zawstydzony wycierać.

- W tym roku będom nabory do quidicza? - wypaliła Cam

- Tak po nowym roku,  jakoś w styczniu - odparł Potter, który  ogarnoł swoją twarz - a co zainteresowana?

- Może - odparłą tajemniczo.

- Czeka was sporo nadrabiania - powiedział poważnie Syriusz

- Echh... -wstneły wszytkie trzy

- Możemy wam pomuc - zaproponował chłopak

- Wy nam ? - zaśmiał się Roxsan

- Tak a czemu by nie?

- Pożyjemy zobaczymy

Nowo poznani przyjaciele rozmawiali ze sobą jeszcze długich kilka godzin.Śmiejąc się ze swoich żartów.  Wśmienicie czuli się w swoim towarzystwie. Nie musieli udawać kogoś kim nie są. Wiedzieli, że mogą sobie ufać.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro