" -Ale zachowujesz się jak dziecko"
Brunetka zatrzymała się przed posągiem gryfa stojącego na dwóch tylnych rapetkach z uniesionymi skrzydłami ku górze. Ruchem głowy pokazała aby stanęły pod nimi. Wykonały jej nieme polecenie.
- Cytrynowy sorbet - zdążyły usłyszeć a wtedy gryf się poruszył i znalazły się w gabinecie dyrektora. Gdy do niego weszły rzuciła im się w oczy masa zakurzonych ksiąg i innych rupieci potrzebnych do czarowania
- Dziewczęta - usłyszały zachrypnięty głos dyrektora nad nimi. Dip schodził po schodach i zasiadł za dębowym biurkiem.
- Po co nas profesor wezwał - Camil przejęła inicjatywę.
- Chciałem was zapoznać z zasadami panującymi w Hogwarcie i poinformować o waszym wyjeździe za kilka dni.
- Jakim wyjeździe?- zapytały chórem.
- Po wasze różdżki - przerwał na chwilę przyglądając się ich reakcji - Hagrid was tam zabierze
- Nie wierze - mruknęła Cami tak aby nikt nie słyszał jednak nic nie umknie profesorowi
- Musisz to teraz twój dom - zamyślił się i dodał - wasz dom. No dobrze przejdźmy teraz do zasad :
Zabrania się :
-niszczenia mienia szkolnego
-spożywania mugolskich używek oraz posiadania mugolskich przedmiotów elektrycznych
-przebywania poza dormitorium po godzinie 22
-wchodzenia do zakazanego lasu
-zachowywania się nieodpowiednio na terytorium zamku (chodzi o to, czego publicznie robić nie wolno)
-zwiedzania Hogsmeade w czasie dni szkolnych
-kąpieli w jeziorze, fontannie
- Bo każdy kąpie się w fontannie - szepnęła na ucho konspiracyjnie dziewczętom Roxsan na co te zareagowały gromkim śmiechem. Dip skarcił je srogim wzrokiem.
- Zapraszam was na herbatę i ciasto czekoladowe - uśmiechną się uprzejmie i wskazał na stolik obok na którym zaraz magicznie pojawiło się wszystko. Przyjaciółki nie czekając na zaproszenie usiadły do stolika.
*
Gdy na zegarze wybiła 23 dyrektor kazał im się zbierać. Pożegnały się z nim i wyszły. Przyjaciułki szły spokojnie gdy usłyszały miauknięcie. Camil staneła jak wryta
- W nogi! - wrzasnęła i zaczęła bieg. Rox i Ev pędziły zaraz za nią. Kidy nagle ktoś lub coś złapało je za ręce i pociągnęło w zaułek. Przerażona Roxsan odychała w nierównym tępie. Machałą rękoma z szeroko otwartymi oczyma gdy przed nią pojawił się Syriusz. Oliwkooka odetchneła z ulgą.
- Co wy o tej porze robicie na korytarzu? - zapytał Remus dalej przytrzymując wyrywającom się Ev
- A wy ? - Camil zapytała tym samym pomagając wyrwać się przyjaciółce
- Nieważne - zbył ją Rogacz.
- Ważne - James miał już odpowiedź gdy usłyszeli ciężkie kroki. Huncwoci od razu zareagowali. Wepchneli dziewczyny do jakiegoś pomieszczenia.
- Zostańcie tu - szepnął na odchodne James i zamknął drzwi. Huncwoci w czasie gdy dziewczyny czekały na nich w pokoju życzeń zdążyli zalać gabinet Filcha i czekali tylko na to co zrobi. Syriusz postanowił pujść po dziewczyny. Gdy otworzył drzwi zobaczył całą trójke przytuloną do siebie. Posłał im pytające spojrzenie
- Roxsan boi się ciemności - wyjaśniła szybko Evelain
-Misiu - rozłożył ręce huncwot na co blondynka prychnęła - Okej. Teraz cicho - przyłożył palec do ust. Pokiwały głowami i powędrowały za Łapą.
- Zdążyliście - szepnął James gdy dotarli na miejsce i zaraz wrócił do obserwowania sytułacji.
- Co mu zrobiliście z gabinetem?- Cam zapytała a chłopcy spojrzeli na nią pytającym wzrokiem.
- Intuicja - odpowiedziała uśmiechnięta brunetka a wtedy ze składzika woźnego zaczęła wylewać się woda. Filch wyszedł z pomieszczenia wściekły jak osa co spowodowała radość uczniów. Nie wytrzymali i zaczęli się śmiać. Z nikąd pojawił się nad nimi Filch.
- Ja wam dam. Odechce się wam żartów - zagroził a wtedy na korytarzu zjawiła się McGonagal
- Spokojnie
- Jak spokojnie ! Wie pani co ci smarkacze zrobili! - oburzył się woźny.
- Nie ma pan dowodów - bronili się wszyscy.
- Wystarczy, że tu byliście - syknął w ich stronę mężczyzna. Oburzona Camil już powoli nie wytrzymywała jednak pani profesor postanowiła uratować swoich wychowanków.
- Zrobilście to? - zapytała z kamienną twarzą
- Nie! - wydarła się Camil, której puściły nerwy a wtedy James złapał ją za dłoń aby się uspokoiła.
- Dobrze idź juz do siebie, porozmawiamy o tym jutro bo jest już późno. Dobranoc.
- Dobranoc - odburknęła Camil i czym prędzej poszła w stronę dormitorium a za nią cała reszta której dopisywały humory. Do Cam podszedł James który szturchnoł ją w ramie.
- Co jest ? - zapytał
- Będziemy mieli kłopoty - odpowiedziała smutna.
- Nie będziemy - zapewnił ją James
- No niech ci będzie - chłopak ją objął i tak szli do dormitorium.
- Zakochana para - Ev zażartowała
- Ty się lepiej Remusem zajmij - odgryzła się Cam
- Co ?! - błekitnooka odskoczyła od chłopaka a ten zaczął się tylk śmiać - i co cię tak bawi - fuknęła dziewczyna i dalej ignorowała wszystkie dogryzki kierowane w jej stronę. W salonie gryfonów wszyscy się żegnali. Gdy nadeszła kolej Rox i Syriusza oboje byli lekko zakłopotani chłopak chciał ją przytulić jednak ta się odsuneła.
- Boisz się mnnie ? - zapytytał chłopak ze smutna miną \
- N i e - zwiesiła głowę.
- w takim razie pozwól sie pożegnać
- Nie... mogę - i po tych słowach uciekła a za nią pobiegły zaskoczone przyjaciółki
- Dobranoc - Syriusz szepnooł sam do siebie
- Co się stało - zapytał James widząc nie tęgą minę przyjaciela
- Sam jeszcze nie wiem - odpowiedział chłopak lekko podłamany
- No mów - zachęcił go Rogacz
- Uciekła - mruknoł
- Dlczego? - James nie dawał za wygraną - Może sie ciebie boi
- Nie , niewiem
- To pogadaj z nią - przerwał - albo ja zapytam Cam
- Nie! - szybko zaprzeczył przyjaciel - ja z nią porozamawiam, nie jestem dzieckiem
- Ale się sie zachowujesz jak dziecko - zakpił Remus przysłuchujący się ich rozmowie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro