5
Time skip do tak pierwszego sprawdzianu sprawnościowego, bo jakimś tam czasie
Papyrus nie kłamał a pro po Undyne. Te lekcje na serio były ciężkie. I nie że na początku coś prostego i przyjemnego, tylko od razu z grubej rury 50 kółek wokół tej tak jakby areny, co prowadzi lekcje, potem pompki i dopiero potem uczyła nas jakiś prostych ruchów. I tak wyglądały lekcje przez całą pierwszą klasę. A dziś. Sprawdzian, który ma zadecydować, czy będę mógł dalej uczestniczyć na zajęciach z Undyne. A w przeciwieństwie do większości mojej klasy ja chcę. W końcu kto wie, kiedy mi się te umiejętności przydadzą. Bo biorąc pod uwagę, że tylko u Undyne jestem jakoś aktywny niż na przykład u Alphys, która uczy nas o elektronice, albo Asgore z historii naszego AU. Ba nawet u Toriel nie słucham jak uczy nas o magi. Jak to wytłumaczyć...W pierwszej klasie mamy wszystkie zajęcia. Po pewnym czasie to my wybieramy, które odrzucamy i chodzimy tylko na te co nas na serio interesują. Niektórzy zostają na magii, niektórzy na historii, a niektórzy na walce. Ja mam zamiar zostać na walce i zostać jednym z strażników dusz. Mniej więcej wiem, czym się oni zajmują i to mnie kręci. Więc tak. Jak sama nazwa mówi. Jeden strażnik na jedną duszę. Z tego co wiem jakiś człowiek co tutaj do nas wpadł ma jednego. A raczej powiedziałbym, że głównie ją pilnuje, aby nikogo nie zabijała. Nie pamiętam do końca jak ona się nazywa...Asgore coś tam kiedyś o tym mówił, ale nie za bardzo słuchałem. Myślami byłem gdzie indziej. Chary...Cheery...A! Chara! Tak to chyba to. Howltale to niby spokojne AU, ale czasami zdarzają się tacy co nie za bardzo przepadają za tym spokojem i głównie polują na ludzi, jeśli tu wpadną. Dlatego głównie oni potrzebują takich strażników. Ja chcę zostać jednym z nich. I może nawet najlepszym!
Zaraz po jakże nudnej lekcji z Asgorem, wybiegłem z klasy i o razu ruszyłem w kierunku areny. I tak większość nie zwracała na mnie uwagi, więc po prostu z tego korzystam. I tak za każdym razem jak się odzywam to ode mnie odskakuję wielce przerażeni. Może początkowo to było śmieszne, ale zaczyna się robić Nuuuuuuuudne. Mogliby w końcu na mnie zwrócić uwagę, a nie że według nich wyskakuję znikąd. Głównie dlatego z prawie nikim nie rozmawiam w tej budzie. Kiedy dobiegłem do areny, odrzuciłem swój plecak na to samo miejsce co zawsze i tylko czekałem aż to się zacznie. Stresik był i to nawet wielki. W końcu jeśli zawalę, to mogę się pożegnać z moim marzeniem. Muszę dać radę. Zacząłem się lekko rozgrzewać i gdzieś tak po dziesięciu minutach pojawiła się reszta osób z mojego roku. No to zaraz się zacznie znając życie. Undyne pojawiła się idealnie po nich. Chyba to ona ich wszystkich tutaj ściągnęła. Znając parę osób, to by zwiali.
-Dobra młodziaki! Czas na wasz egzamin! Na samym początku 100 kółek wokół areny! Pora sprawdzić kto z was wytrzyma najdłużej!
Przełknąłem swoją ślinę, ale wziąłem się do roboty. Niby początek nie najgorzej, więc może się uda. Przynajmniej mam taką nadzieję. I tak wiem co sobie powiedzie. Tak męczyć młodych. Ale wierzcie mi z czasem da się przyzwyczaić i robi się to automatycznie. I z coraz większą przyjemnością. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Te kółka minęły mi nawet w miarę szybko. No ale jak ćwiczyło się z Papyrusem. Z tego co mi kiedyś opowiadał, to nasz ojciec był jednym z strażników duszy. Próbował namówić mojego brata do tego, ale ten mu odmówił. Wolał uczyć się gotować. Ale parę ciosów zna i mnie nauczył. Kiedy ja skończyłem swoje kółka, mogłem chwilę popatrzeć jak reszta się jeszcze męczyła. Po nich to było widać to zmęczenie. U mnie głównie parę kropelek potu, bo pamiętałem o regulowaniu oddechu.
-Widzę, że już skończyłeś. To teraz zabieraj się za ten tor przeszkód mój drogi. Zobaczymy czy dasz radę.
Wskazała na dość długi tor składających się z różnych przeszkód. Przykładowo ścianka do wspinaczki po linie, drążek do podciągania, czy drabina w poziomie. I tym podobne, bo jeszcze tego było. Znowu musiałem wziąć głęboki oddech z lekkiego strachu, ale wziąłem się za to wszystko.
Time skip
Byłem wyczerpany i to bardzo, ale nie to co inni. Niektórzy to leżeli na ziemi. Ja stałem oparty o swoje kolana. Jakimś cudem udało mi się przejść ten tor, ale powtarzam. Jakimś cudem. A za chwilę mieliśmy poznać wyniki go zdał ten egzamin a kto nie. I jednocześnie zamknąć pierwszy rok. Undyne wyszła chyba po piętnastu minutach na środek z kilkoma kartkami. Czyli są osoby, które nie zdały. Zaczęła rozdawać, a ja tylko trzymałem kciuki aby mi się nie trafiło. Przymknąłem oczy, żeby nie patrzeć, czy do mnie podchodzi. Otworzyłem, je dopiero jak usłyszałem głos Undyne.
-Ci co nie dostali...Moje gratulacje zdaliście swój pierwszy egzamin u mnie. Widzimy się na kolejnych w drugim roku.
Teraz miałem szeroko otworzone oczy. Czyli...UDAŁO MI SIĘ! Pierwszy egzamin zdany! To teraz powinno mi pójść już z górki! Zostanę strażnikiem duszy jak nic!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro