Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

*Time skip*

-Fu....

I po raz kolejny oberwałem w czubek swojej czaszki od mojego brata. Od mojego pierwszego dnia w szkole minęło trochę czasu. Jutro miałem mieć pierwszą lekcję z tak zwaną Undyne. Z tego co słyszałem łagodna nie jest. Raz kogoś wysłała do szpitala przez te jej treningi. Z tego powodu mój kochany do bólu brat, postanowił ze mną trochę poćwiczyć walkę, abym jutro miał możliwe nieco łatwiej. Jedyne co się skupialiśmy to nasza tradycja czyli walka z bronią białą. No w tym przypadku drewniane kije a nie miecz czy coś. Tylko oczywiście to mi się obrywało częściej niż jemu. A szczególnie jak prawie co przeklinałem to obrywałem zanim w ogóle je powiedziałem. 

-Auła

Jęknąłem z bólu i usiadłem na ziemię, trzymając się za czubek czaszki. Nie zbierało mi się na łzy ani nic w tym stylu. Od tamtego dnia co zginęła moja mama, nie potrafię puścić ani jednej łzy. Pewnie dlatego, że tamtego dnia wypłakałem się za wszystkie czasy. 

-Wstawaj młody. Undyne ci nie daruje i będzie ci kazała dalej ćwiczyć, bez względu na to czy chcesz czy nie.

-Ugh....

Wstałem na równe nogi, nadal trzymając się za tamto miejsce. Może już nie było to takie silne silne uczucie, ale dawało o sobie znać, przez pulsowanie. Gdybym był lepszy z magii to bym się tego bólu pozbył a tak to nawet normalnie teleportować się nie umiem. Odsunąłem dłoń od czaszki i złapałem nią ten kijek, tak że teraz miałem go w dwóch dłoniach. Starałem się wyłapywać możliwe wskazówki dotyczące kolejnego ruchu mojego brata, ale dla mnie na razie było to trudne. Szczególnie jak cię czaszka nawala. Ale nie dam się mu złamać. Hehehe. Jak długo mój brat nie atakował, postanowiłem ja to zrobić. "Broń" dałem nieco na bok (Jakby ktoś nie załapał opisu to daję tu obrazek, jak to mniej więcej wygląda)

i ruszyłem biegiem w stronę mojego brata. Gdy byłem wystarczająco blisko, pociągnąłem "broń" w przeciwną stronę niż była, ale chyba tylko na to liczył. Odparł mój atak, po czym mnie odepchnął, trzymając a dłoniach teraz dwa kije, a ja przejechałem tyłkiem po ziemi. Oj będzie ślad. Dobrze, że nie na długo. 

-Nadpobudliwy i niecierpliwy. Ile razy mam ci powtarzać, że takie ataki są ryzykowne?

-Ale najbardziej skuteczne dla mnie

-Ale łatwo dajesz się pokonać jak coś takiego od razu odwalasz.

Przełożył jeden kijek do drugiej dłoni co miał już jeden i pustą już podał mi. Wstałem z jego pomocą i  zacząłem rozmasowywać swoje cztery litery z lekkim sykiem.

-Co to będzie na lekcjach z Undyne jak ty już tu płaczesz na naszych

-Ja wcale nie płaczę! Sam ze przejdź tyłkiem po ziemi

Przewrócił swoimi oczami po czym skierował się do domu. Ja tylko cicho westchnąłem i ruszyłem za nim. Jakoś duży nie był, ale jak na naszą dwójkę to trochę za duży. Kiedyś był w sam raz, ale wiadomo od kiedy nie do końca jest. Tak samo jak moja bluza, czy bluza Pap'a miał jaśniejsze elementy na przykład nad drzwiami czy przy oknach. A ja nadal nie rozumiem po co to jest. Niby to ma się jakoś wiązać z tym jak u nas jest pełnia, ale ostatnio nie mam czasu siedzieć w nocy, jak mam tą głupią szkołę. Dobra. Nie zauważają mnie i to wykorzystuję aby ich nastraszyć i może niektóre lekcje są fajne, ale ja chce w końcu pełnię zobaczyć. Chcę w końcu tą magię, o której niektórzy mówią zobaczyć

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro