Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49 - Sprzątanie

Zoey i Camillę dopadła chęć gruntownego posprzątania mieszkania. Zjadły porządne śniadanie i zakasały rękawy, ciesząc się na możliwość wspólnego spędzenia czasu oraz współpracy. Co prawda nie mogłem za bardzo pomóc, ale byłem gotowy się poświęcić i robić za poduszkę, gdyby którą z nich spadła z krzesła, myjąc okna. Najpierw posprzątały części wspólne, kuchnię, łazienkę i salon, a potem przeszły do sypialni Zoey.

Czasem miałem wrażenie, że zapominały o mojej obecności i robią sobie z tego babski dzień. Planowały nawet na wieczór zamówić pizzę i rozmawiały o tym, jakie drinki będą najlepsze, skoro im się należało po ciężkiej pracy.

- Zapytaj się Zoey, jak jej ostatnia randka z Thomasem? – poprosiłem Camillę, mając nadzieję, że dzięki temu włączą mnie trochę do rozmowy.

Obie spojrzały w moim kierunku i zaczęły niekontrolowanie chichotać, a nie powiedziałem nic śmiesznego. Zoey dodatkowo spłonęła rumieńcem i pokręciła przecząco głową, jakby nie zamierzała odpowiadać na moje pytanie. Zmarszczyłem brwi i zrobiłem obrażoną minę.

- Są pewne rzeczy, o których dyskutuje się tylko w kobiecym gronie – odparła żartobliwie Camilla i wstała, żeby mnie pocałować i nieco udobruchać.

Nadal jednak udawałem obrażonego, nieco poprawił mi się humor, kiedy dziewczyny zaczęły przeglądać szafę z ubraniami Camilli, robiąc jednocześnie mały pokaz mody. Już uzbierały cześć rzeczy Zoey, które mogłoby oddać i zamierzały zrobić to samo z kolekcją mojej dziewczyny. Słuchały uważnie mojej opinii, chociaż często się z nią nie zgadzały. Kiedy ja mówiłem, że coś jest zbyt obcisłe albo wyzywające, one stwierdzały, że Cami wygląda w tym dobrze, gdy coś mi się podobało, w połowie przypadków odrzucały to, uznając za niemodne.

Cała szafa została w końcu przejrzana i odetchnąłem zmęczony z ulgą. Chyba zaczynałem rozumieć, czemu w filmach, które oglądałem, faceci na samą myśl o zakupach ze swoimi partnerkami niemal mdleli. Nagle z dna szafy Camilla wyciągnęła karton i podała go przyjaciółce, która wyrzuciła całą jego zawartość na podłogę. Pochyliliśmy się nad tym we trójkę, chociaż ja sam nie wiedziałem, na co właściwie patrzę.

- Nawet nie wiedziałam, że to mam – mruknęła Camilla, biorąc w ręce kolejne przedmioty.

- Patrz, to bransoletki przyjaźni, które sobie zrobiłyśmy, jeszcze w szkole! – wykrzyknęła wesoło Zoey, unosząc do góry biżuterię, która wyglądała, jakby miała się zaraz rozpaść, nie przetrwawszy próby czasu. – O to zdjęcia z wycieczki do muzeum! – Podniosła wyblakłą nieco fotografię i podstawiła Camilli pod oczy.

- Byłyście urocze – powiedziałem, uśmiechając się na ten widok. – Ale Cami masz strasznie niezadowoloną minę.

- Pamiętam, że strasznie kiepsko się wtedy czułaś – przypomniała sobie Zoey.

- Tak – Camilla skrzywiła się nieco. – Duchy w muzeach są szczególnie uciążliwe i miały wtedy dla mnie za silną aurę, przynajmniej w takiej ilości, w jakiej tam siedziały.

Brały w dłonie kolejne rzeczy i wspominały ich historię. Ich wzajemne portrety z pierwszych lekcji plastyki, gdzie Zoey wcale nie przypominała siebie, a jej własny talent był już doskonale widoczny. Kolejne zdjęcia z różnych momentów ich wspólnej historii, liściki, które przekazywały sobie na lekcjach. Listy z opisami ich ideałów, wspólnych planów, imion dla przyszłych dzieci. Rzeczy, które razem zrobiły, nie wszystkie koniecznie śliczne. Patrzyłem na to wszystko z uśmiechem, ale jednocześnie pewną żałością.

- Co jest? – zapytała Cami, widząc moją smutną minę.

- Przykro mi, że ja nie mogę tworzyć z nami takich wspomnień - odpowiedziałem. – Nie będziesz miała po nas żadnej pamiątki.

- Wciąż możemy przechowywać i pielęgnować wspomnienia w głowie. – Pocałowała mnie w czoło. – A nad resztą możemy jeszcze popracować, prawda Zoey?

- Pewnie!

Uśmiechnąłem się i udałem, że ocieram łzy wzruszenia, byłem cholernym szczęściarzem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro