Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41 - Marzenie

Przewróciłem się po raz kolejny na bok i westchnąłem ciężko. Camilla ostatnio nie miała dla mnie czasu przez egzaminy końcowe. Całe dnie spędzała przy biurku z wyjątkiem tych godzin, które musiała przeznaczyć na dyżur. I nie powiem, nudziłem się. Zoey też była zajęta, ponieważ przygotowywała wystawę. Była jedną z najlepszych i najbardziej pracowitych osób na swoim roku, pomimo ciężkich przeżyć, których ostatnio doświadczyła.

W mojej głowie pojawił się niecny plan, podszedłem do mojej dziewczyny i rzuciłem jej się na szyję i zacząłem całować jej kark. Początkowo wydawało mi się, że uległa, zadrżała i zaczęła coś mruczeć, ale po chwili dostałem po głowie książką.

- Za co? – powiedziałem urażony, rozmasowując miejsce uderzenia.

- Za to, że mi przeszkadzasz – odparła Camilla, spoglądając na mnie z czułością. – Chcę wszystko zdać w terminie, żeby potem mieć jak najwięcej wolnego czasu, ale nie uda mi się, jeśli będziesz mnie rozpraszać.

- Żebym był, chociaż wystarczająco skuteczny – mruknąłem pod nosem.

- Jesteś, ale tym razem moja determinacja jest odrobinę silniejsza – próbowała mnie pocieszyć.

- Ale jestem tak bardzo znudzony!

- To, co ty robiłeś przez te sto lat, zanim zacząłeś mnie męczyć? – zaśmiała się serdecznie, ale odwróciła się w stronę biurka.

- Głównie wylegiwałem się na plaży na Hawajach i wdawałem się w mnóstwo romansów – odpowiedziałem z lekkim westchnieniem, nie żeby mi bardzo tego brakowało, ale to były miłe wspomnienia.

- Brzmisz, jakbyś za tym bardzo tęsknił. Nie zabraniam ci tego robić ponownie – Camilla była zadziwiająco poważna, gdy wypowiadała te słowa.

- To jakiś test? – zapytałem, ponownie ją obejmując, ale nie próbując nic poza tym.

- Ależ skąd – odparła zgryźliwie, ale mnie nie odepchnęła.

Obserwowałem ją przez chwilę przy pracy, jak wertowała wielki słownik i przeglądała tabela z odmianami, zręcznie się odnajdując w całej tym chaosie. Chociaż spokojnie mogłaby oszukiwać i poprosić o pomoc niejednego ducha, nigdy nie brała tego pod uwagę. Na wszystko chciała zapracować sama, szanowałem ją za to i kochałem, nawet jeśli to oznaczało, że w trybie ciężkiej pracy trochę mnie ignorowała.

- Nie masz jakichś planów, czy marzeń, które chciałbyś spełnić? – zapytała zmartwiona. – Teraz masz więcej możliwości.

- Nie – odpowiedziałem, zdziwiony jej pytaniem. – Nawet za życia ich nie miałem. Liczyła się tylko obecna chwila, byłem młody i głupi, nie myślałem o przyszłości. Może gdybym to zrobił, w końcu bym się ustatkował, pewnie doczekał dzieci, wnuków i próbował prowadzić stajnie równie dobrze, co moi przodkowie. Cieszę się, że moja siostra okazała się w tym o wiele lepsza, niż ja kiedykolwiek bym był.

- Na pewno byś sobie świetnie poradził – powiedziała, kładąc dłoń na moim policzku.

- Nawet po śmierci nie interesowało mnie, jak zmienił się ten świat, a potem nagle wydał mi się taki ciekawy, ponieważ ty i Zoey byłyście jego częścią. – Uśmiechnąłem się, wdzięczny za to, że mnie nie krytykowała, tylko próbowała zrozumieć. – A ty o czymś marzysz?

- Nie mam konkretnych celów. – Pokiwała głową. – Chciałabym skończyć studia, trochę pozwiedzać świat, a przede wszystkim być dobrą partnerką dla ciebie, dobrą przyjaciółką, siostrą, ciocią, medium, pozostając wierną sobie. Gdyby jednak coś pojawiło się w twojej głowie, to daj mi znać.

- W sumie...

- Słucham, czego sobie życzysz?

-Nigdy nie byłem w kinie – odpowiedziałem nieco zawstydzony, ale jej uśmiech sprawił, że zrozumiałem, że zrobi wszystko, żeby to się szybko zmieniło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro