35 - Wspomnienie
Camilla sprawiła, że tamtego wieczoru czułem się naprawdę szczęśliwy, kiedy oznajmiła wszystkim, że jestem jej chłopakiem. Nie ważne, że nie mogła tego potwierdzić, ale całą imprezę powtarzała to z coraz większą pewnością. W końcu jednak poczuła się zmęczona i poprosiła, aby pomógł jej dostać się do domu. Pod koniec zresztą nie piła już tak dużo i miałem wrażenie, że kiedy czekaliśmy na taksówkę, to chłodne powietrze pomogło jej nieco rozjaśnić umysł. Bałem się, że w związku z tym zaraz wycofa się ze swoich wcześniejszych deklaracji. Nie zrobiła tego jednak ani w drodze do domu, przytulając się do mnie cały czas, ani gdy szykowała się do snu.
Usiadła obok mnie na łóżku i wpatrywała się we mnie z uśmiechem. Cieszyłem się z tego, ale jednocześnie niepokoiło mnie to. Nie wiedziałem, co zrobić, czy wykonać jakiś ruch, licząc na jej przychylność, a może przekonać ją, aby położyła się spać i porozmawiać z nią o poranku. Wciąż były pod wpływem alkoholu i nie chciałem tego wykorzystywać, chociaż okazja wydawała się tak kusząca.
- Powinnaś iść spać – powiedziałem, mając nadzieję, że podjąłem właściwą decyzję. Zaskoczyła mnie, kiedy pochyliła się i złożyła na moich ustach pocałunek. Spojrzałem na nią niepewnie, ale wciąż się uśmiechała i położyła dłonie na mojej klatce piersiowej. – Cami, sporo wypiłaś, nie chcę tego wykorzystywać, nie chcę, żebyś potem czegokolwiek żałowała...
- Jestem całkowicie świadoma tego, co robię – odpowiedziała pewnym głosem. – Mam przed sobą ducha, którego kocham. Może to i głupie i wbrew wszystkim moim zasadom. Może nie dopuszczam jeszcze do siebie całkowicie tej myśli, ale chcę być z tobą! Dlatego tym bardziej nie mam zamiaru niczego żałować. Czemu tak w ogóle mówisz? – nagle w jej głosie pojawił się smutek, a w oczach zebrały się łzy. – Nic do mnie nie czujesz? Nie chcesz mnie? Możesz mieć każdą, dlatego mnie odrzucasz?
- Cami, ależ oczywiście, że cię kocham i to od dłuższego czasu. – Ująłem jej twarz w swoje dłonie i pocałowałem, najpierw w czoło, potem jeden policzek, następnie drugi. – Nie chcę, żebyś w to kiedykolwiek zwątpiła. – Nos, który tak lubiła czasem zadzierać. – Dlatego pytam jeszcze raz, czy jesteś całkowicie świadoma tego, co się dzieje?
Nieco mnie zdziwiło, kiedy zarumieniła się, wbrew swojej pewnej siebie, trochę złośliwej codziennej siebie. Nagle uciekała spojrzeniem i nie mogła znieść napięcia, które sama wywołała. Przytaknęła i spojrzała na mnie z wyczekiwaniem, więc pocałowałem ją. Chciałem jej przekazać, jak bardzo tego pragnąłem, wyznać jej tym całą miłość, jaką ją darzyłem.
Poczułem jak drży, gdy nasze ciała zbliżyły się do siebie, a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Odsunąłem się od niej, obawiając się, że marznie przez moją obecność, kiedy zauważyłem, że sam reaguje tak na ciepło jej ciała.
- Jesteś niepoważny – zaśmiała się i przytuliła się do mnie. – Przecież nie mówiłam, że mi to przeszkadza. Co będzie dopiero, jeśli pozbędziemy się ubrań? – Nawet nie zauważyłem, kiedy zaczęła rozpinać guziki od mojej koszuli...
- Jak mogłam o tym zapomnieć – oznajmiła nagle, sprawiając, że wyrwałem się z fali wspomnień o tamtym wieczorze.
- No właśnie – odparłem obrażony. – Wiesz, jak mi było przykro z tego powodu i jeszcze oberwało mi się po głowie od jej królewskiej mości.
- Ale ostatecznie mi się przypomniało – odparła na swoją obronę i wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
- W przeciwnym razie musiałbym inaczej rozbudzać twoją pamięć. – Pocałowałem ją w czoło, samolubnie sobie życząc, by nikt mi jej nie odebrał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro