Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18 - Następca

- Nie przyszedłem się przywitać, tylko żeby ci powiedzieć, że masz się nie fatygować i spadać - powiedział, wkładając ręce do kieszeni i odwracając się do mnie plecami.

- Hej, ty mały draniu nie waż się mnie lekceważyć, skoro już przejechałam taki kawał, żeby się z tobą zobaczyć! - zawołałam i poszłam za nim. - Nie myśl sobie, że się mnie tak łatwo pozbędziesz.

- Spadaj!

Przyśpieszył kroku, więc zrobiłam to samo. Nie liczyłam na jakieś wielkie powitanie z banerem, balonami i imprezą, ale też nie spodziewałam się kompletnej ignorancji. Młody już na wstępie mnie wkurzył i miałam ochotę sobie iść, ale obiecałem koordynatorowi i samej sobie, że się postaram. Chłopak ewidentnie zamierzał mnie zgubić, dlatego w pewnym momencie musiałam zacząć biec, co tylko podniosło poziom mojej złości. Nie po to ubierałam buty na obcasie, co prawda niskim, ale obcas to obcas. Poza tym byłam głodna i to bardzo.

Zatrzymałam się gwałtownie, gdy ujrzałam jak Sebastian, jest otoczony przez kilka duchów w różnym wieku, które zaczynają go popychać, śmiejąc się z niego. Nie oszczędzali go i jeżeli to trwało już od dłuższego czasu... Nic dziwnego, że nie potrafił sobie z tym poradzić i odreagowywał agresją w rzeczywistym świecie. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą żadnego sprzętu działającego na duchu. Pomyślałam, że trzeba było jednak przyprowadzić ze sobą Tristana. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam mały metalowy kosz na śmieci.

Miałam wrażenie, że kilku z nich widziałam w telewizji... Cholerni kryminaliści, przyczyniliśmy się do złapania wielu z nich, więc to oczywiste, że nas nienawidzili. Doświadczonemu medium jak mi nie mogliby uprzykrzyć życia, ale takiemu nowicjuszowi jak Sebastian i owszem. Wkurzyłam się jeszcze bardziej i ruszyłam na duchy z okrzykiem bojowym.

- Mówiliśmy, że zrobimy jej krzywdę, jeśli się jej nie pozbędziesz - powiedział, chyba przywódca grupy rozbójników i chwycił nastolatka za koszulkę, podnosząc do góry.

- Chyba prędzej to ja was skrzywdzę! - krzyknęłam i z całej siły wymierzyłam cios w głowę temu stojącego najbliżej mnie.

Chyba założyli, że jestem zwykłym medium, nie tym 2.0. Wykorzystałam ich chwilowe zaskoczenie, żeby przywalić koszem kolejnemu z nich. Nie była to zbyt dobra broń, bo po chwili powyginała się i nie robiła na nich wrażenia. Zaczęło robić się poważnie i nieprzyjemnie. Przyjęłam postawę bojową, chcąc im skopać duchowe tyłki, jak mnie kiedyś nauczył jeden karateka. Pomimo mojej pewności siebie to mi oberwało się bardziej, ale wkrótce nadeszła pomoc.

- No całkiem nieźle sobie radziłaś 942 - powiedział duch rosłego, przystojnego mężczyzny, ale rozpoznałam jego głos.

- Tak, musisz mi to przyznać 904 - mruknęłam, uśmiechając się i trzymając za brzuch, po którym dostałam parę razy.

- Miałem dobre wyczucie czasu - zaśmiał się. - Chciałem sprawdzić, co słychać u mojego następny. Trzymasz się młody? - zwrócił się do Sebastiana, który niepewne pokiwał głową, siedząc na ziemi.

- Nie sądziłam, że tak dobrze wyglądałeś za młodu - powiedziałam, przyglądając się duchowi. - Ale skoro już tu jesteśmy, to co się stało, że młody objawił się tak późno.

- Miałem operację, która tak jakby przedłużyła mi życie o parę lat - oznajmił 904 smutnym tonem. - Przykro mi, że przez to musiałeś cierpieć - ponownie spojrzał na Sebastiana, który chyba niewiele z tego rozumiał. - Przypilnuje, żeby więcej ci się nie naprzykrzali. Wiem, że nie muszę się o ciebie martwić. Jesteś w dobrych rękach. - Puścił do mnie oczko.

- Zaczęłam w to nieco wątpić - powiedziałam niepewnie. - Ale się postaram.

Były 904 zaśmiał się i zniknął. Podeszłam do Sebastiana i podałam mu rękę, żeby pomóc mu wstać. Nie skorzystał z mojej oferty. Wstał i wpatrywał się w przestrzeń, obejmując się ramionami. Przejrzałam się w telefonie i poprawiłam nieco potarganą fryzurę.

- Prowadź do twojego opiekuna - powiedziałam stanowczo.

- Po co? - zapytał bez emocji. - Nic o mnie nie wiesz, będziesz udawać jak wszyscy, że ci zależy.

- Po to, żebym cię mogła zabrać na obiad, bo jestem cholernie głodna - odpowiedziałam z zarzutem, szukając w torbie teczkę, którą przeglądałam w pociągu. - Jak będę z nią rozmawiać, przejrzyj to sobie, aresztę sam uzupełnisz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro