29.
Kolejna niesamotna dla Shikiego noc. Zawsze kiedy zasypiał z Tsubasą blisko swojego ciała, przypominał sobie pierwszy raz takiej sytuacji. Wtedy po części był skrępowany jego obecnością, gdyż nie był przyzwyczajony by dzielić łóżko z kimkolwiek. Tego ciepła, przestrzeni, bliskości. Po jakimś czasie uznał, że jest to zdecydowanie lepsze od spania samemu w chłodnym pokoju bez przytulania się do niczego. Biorąc pod uwagę, że chłopak zachowywał się nad wyraz normalnie, nie próbował się do niego dobierać, nie kręcił się z jednego boku na drugi, nie przekładał po raz setny poduszki na chłodną stronę. Spał spokojnie, nie martwiąc się niczym szczególnym.
Gorzej było jednak z jego budzeniem się. Takamurę dziwił fakt, że kiedy blondyn śpi sam, coś takiego jak nakaz do wstania jest praktycznie bez sensu, bo i tak go on ignoruje. Natomiast kiedy śpi właśnie z nim, kilka godzin regeneracji jest wystarczające, aby następnie wstać jak najwcześniej i nieco mu podokuczać. Tak działo się między innymi i w tym przypadku.
-Shi-chan... -mruknął do ucha fioletowowłosego, do którego dochodził też jego ciepły oddech.
-Hm... która jest godzina? -spytał od niechcenia.
-Odpowiednia, żeby się obudzić i przywitać ze swoim księciem. -przytulił się do niego bardziej.
-Że niby z tobą? -zaśmiał się cicho po nosem, a Okui tylko burknął. Shiki w końcu otworzył oczy i spojrzał na niego.
-Niemiły od samego rana, baka... -szturchnął go w policzek, za co otrzymał ciepły uśmiech od starszego. -Co ci się dzisiaj śniło?
-Nie pamiętam.
-Jesteś pewny, że nie było w tym śnie żadnego pięknego blondynka, z cudownym uśmiechem, gotowego zrobić dla ciebie wszystko, abyś był szczęśliwy? -spytał ironicznie, nie mając na myśli nikogo innego niż właśnie siebie.
-Nie przypominam sobie nikogo takiego. -zaśmiał się. -Przynajmniej nie dzisiaj.
-Przynajmniej?
-Kiedyś ci opowiem. -powiedział. Przypomniał mu się sen o Tsubasie, który miał już jakiś czas temu. Do teraz nie umiał o nim zapomnieć, nawet jeśli bardzo by tego chciał. A nie chciał.
-Coś ukrywasz... -spojrzał podejrzliwie w jego oczy, próbując doszukać się w nich prawdy.
-Każdy ma swoje tajemnice.
-A ja ci swoją niedługo zdradzę. -powiedział, Shiki popatrzył na niego ze zdziwieniem. Sam nie wiedział, czy zadać jakiekolwiek pytanie odnośnie tej wypowiedzi, bo wydała mu się ona nieco podejrzana. Postanowił jednak na ten moment to zignorować. Próbując wstać z łóżka, został jednak zatrzymany przez chłopaka, który przykleił się do jego ramienia. -A ty dokąd?
-Jak "dokąd"? Do pracy. -odpowiedział, jakby było to dla niego oczywistością. Dla Okui'ego jednak nie było.
-I tak mnie po prostu tu zostawisz? -udał smutnego, by choć trochę na niego wpłynąć.
-No słuchaj przykro mi. -po tych słowach blondyn pociągnął go za rękę, przez co Shiki znowu wylądował na łóżku. -Ej...
-Jeśli nie dostanę buziaka, wątpię, że gdziekolwiek pójdziesz. -odparł, po chwili chcąc się wpić w jego usta. Nie do końca mu się to jednak udało, ponieważ trafił w ich kącik. Starszy był jeszcze bardziej zdezorientowany, rozszerzając swoje oczy. -Teraz możesz iść, miłego dnia skarbie~
...
Tym sposobem Shiki kiedy wychodził, miał definitywnie lepszy humor. Tsubasa miał w sobie swego rodzaju moc. Kiedy Takamura potrzebował pocieszenia, nie musiał nic mówić, a młodszy domyślał się, że istnieje jakiś problem, po czym próbował mu zaradzić. W którymś momencie swojego życia stwierdził, że gdyby nie wsparcie, które codziennie sobie okazują, byłby zupełnie innym artystą, a nawet człowiekiem. Dlatego każdego dnia cieszył się z jego obecności, a od jakiegoś czasu zaczął się smucić z powodu jej braku. Jednak wiedział, że Tsubasa jest osobą, na którą definitywnie może liczyć.
Wracając do domu z kolejnego spotkania w agencji, domyślał się, że chłopak przez cały dzień nie zrobił ze sobą nic produktywnego a jedynie do tej pory wyleguje się w jego łóżku. Taki widok spodziewał się zastać. Jednak kiedy wszedł do mieszkania, uderzył w niego zapach potencjalnie pysznego jedzenia.
-W końcu wróciłeś, Shi-chan. -odparł chłopak, który do niego podszedł, chcąc zdjąć jego marynarkę.
-Co tak pachnie? -spytał zaciekawiony.
-Zrobiłem ramen. Pewnie myślałeś, że się obijam?
-Wcale nie... -mruknął, nie chcąc w żaden sposób tego potwierdzać. Kiedy Takamura zdjął całą wierzchnią odzież, oboje poszli do kuchni, gdzie zobaczył, że na stole faktycznie stoi ramen, jednak był umieszczony w jednej, dużej misce, zamiast w dwóch mniejszych. -Jak się domyślam, mamy tą całą porcję zjeść razem?
-Przez żołądek do serca, prawda? -zaśmiał się, a mężczyzna subtelnie się uśmiechnął.
Usiedli do stołu, zaczynając swój posiłek. Starszy nigdy nie kłócił się z faktem, że Tsubasa gotuje definitywnie lepiej od niego. Także najczęściej na niego spadał ten obowiązek, z czego jednak oboje bardzo się cieszyli. Zawsze posiłki te miały w sobie coś niezwykłego, jak i dało się wyczuć, że są robione z miłością i dużym zaangażowaniem. W pewnym momencie oboje spostrzegli, że ich pałeczki są połączone tą samą nitką makaronu. Spojrzeli na siebie dyskretnie.
-To się musiało kiedyś stać. -odparł Tsubasa, wkładając sobie jedną z końcówek makaronu do ust. Był ostrożny, aby jej nie przerwać. -Shi-chan...
-Mhm... -burknął zawstydzony, po czym zrobił to samo, co przyjaciel. Zaczynali się do siebie zbliżać, zjadając powoli makaron, jednak blondyn był przy tym nieco bardziej śmiały. Pozwolił mu jednak na ten ostatni krok.
-No dalej... -pogonił go widząc, że Shiki jakby się zawiesił i zarumienił. Był tak speszony, że nic dalej nie zrobił. No dobra, następnym razem na pewno się odważysz...-pomyślał, po czym delikatnie go pocałował. Dopiero po chwili poczuł, jak zostaje mu to oddane. Znowu one. Cudowne usta cudownej osoby. Kocham je tak bardzo, a niedługo będę miał do nich pełne prawo.
-Przepraszam... jakoś tak chciałem, żebyś to ty...
-Jeju, jaki słodki, podobało mi się~
Po skończonym jedzeniu, szybko uporali się ze sprzątaniem. Takamura poczuł się trochę zmęczony, co młodszy mógł dostrzec patrząc na niego. Domyślał się, że dzień był dla niego bardzo ciężki, dlatego stwierdził, że spróbuje mu ulżyć.
-Shi-chan... -podszedł do niego, chwytając za skrawek koszuli. -Może zrobię ci masaż?
-Teraz?
-A niby kiedy? -zaśmiał się. Takamura stwierdził, że taka forma aktywności faktycznie może mu pomóc. Przeszli do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Tsubasa natomiast przeszedł za niego. Uznał jednak, że jest jedna rzecz, która mu ewidentnie przeszkadza. Zaczął odpinać guziki przy koszuli Shikiego, na co ten nie mógł pozostać obojętny.
-Tsubasa, nie powiedziałem...
-Ciii... -zasłonił mu palcem usta, nie pozwalając dokończyć. -Ten jeden raz. Mówiłem ci wczoraj, masz piękne ciało. A mi też tak będzie łatwiej. -po tych słowach przyjaciel już nic nie powiedział. Chłopak zsunął koszulę z jego ramion ukazując jego nagi tors i plecy.
-Bądź delikatny. -mruknął.
-Spokojnie, będzie dobrze. -zapewnił, w końcu usadawiając swoje ręce na jego ciele. Czuł jak delikatna skóra jest rozgrzana, lecz nie wiedział, że to przez uczucie zawstydzenia. Cieszył się, że mógł w końcu lepiej przyjrzeć się, jak i lepiej poznać jego budowę. Szerokie barki, całkiem dobrze widoczny kręgosłup i łopatki, piękny mimo, że mało umięśniony, tors. Wszystko ze sobą współgrało. Jest piękny. Zaczął powoli przesuwać dłonie od szyi, po barki zjeżdżając na plecy, zaciskając się w niektórych miejscach. Shiki zamknął oczy, oddając się przyjemności. Pomimo, że dopiero przyzwyczajał się do nowego doświadczenia, czuł się niesamowicie. Jęknął cicho, słysząc, że coś strzeliło.
-Bo mnie połamiesz... -mruknął, a Tsubasa się zaśmiał.
-Więcej wiary we mnie. -odparł, nie zaprzestając czynności. -Jak się czujesz?
-Cudownie. Nie przestawaj... -odpowiedział. Poczuł w pewnym momencie mocniejsze naciśnięcie przy karku. -Ahhh...
-Ale z ciebie sztywniak. Dobrze, że do wieczora jeszcze trochę czasu. -ucieszył się na myśl tego, co będzie robił przez następne dwie, trzy, a może i więcej godzin. -Shi-chan, a może się położysz?
I tak po chwili pytanie stało się rzeczywistością. Kiedy Shiki leżał, Okui miał większe pole do popisu, siedząc na nim okrakiem. Starszemu nie przeszkadzała nawet jego waga. Po prostu wyciszył się, zamykając z rozkoszą oczy. Blondyn też był szczęśliwy, że może mu po raz kolejny pomóc. I pomyśleć, że to piękne, idealne w każdym calu ciało niedługo będzie należało tylko do mnie... Nie mogę się doczekać. Nie wiem, czym sobie zasłużyłem, ale dziękuję. Kocham.
Dwa tygodnie mnie tu prawie nie było, matko wstyd .-.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro