Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28.

Jak duża część ludzi nadal żyje starym rokiem nawet po jego zakończeniu? Pewnie znikoma, a Shiki do niej nie należy. Drażniące promienie słońca wdarły się przez jego okno, przez co zmuszony był się obudzić. Nocne wydarzenia pamiętał niczym przez mgłę, przyćmiewał go wtedy nietrzeźwy stan, któremu pomógł oczywiście alkohol. Faktycznie, wypił więcej niż planował, ale i był szczęśliwy, że w swej ogarniętości nie dopuścił się żadnej głupoty. Właśnie, żadnej? 

Pamiętał, że nie przebywali na dworze zbyt długo, ale do mieszkania wrócili już bez przyjaciół, którzy zaginęli w tłumie. Dai jednak był na tyle miły, żeby napisać mu, że zatrzymuje się z Rikką w najbliższym hotelu. Po tej wiadomości mężczyzna nie był już zaniepokojony. Wiedział, że czeka go teraz coś znacznie bardziej skomplikowanego do wyjaśnienia. Dotknął ręką odruchowo swoich warg, które tej nocy stykały się z czymś niesamowitym. A raczej kimś. 

Wstał z łóżka, czując przeszywający ból głowy. Czuł, że ten kac będzie życiowym sprawdzianem, przez który nie może się poddać. Poszedł od razu do salonu, spodziewając się tam tego, co zobaczył. No bo po co iść spać do swojego pokoju, skoro można się najzwyczajniej walnąć na kanapę i ślinić poduszkę, śniąc o tym ile alkoholu można by jeszcze wypić? Okui w stanie nietrzeźwości zawsze zasypiał z salonie, ale Shiki rozumiał jego brak koordynacji. I brak znajomości drogi do pokoju. 

-Tsubasa, wstawaj. -powiedział starszy, szturchając jego ramię. -Hej... 

-Shi-chan?... jeszcze pięć minut... -mruknął, czując jak bardzo nie ma na nic siły. Takamura usiadł koło niego. 

-Chociaż otwórz oczy. -poprosił łagodnie. Chłopak nikło westchnął, po czym złote tęczówki po chwili patrzyły na niego. -Jak się czujesz? 

-Gdyby nie to, że obudził mnie tak wspaniały widok, to czułbym się znacznie gorzej. -zaśmiał się. Takamura postanowił zebrać się w sobie i nie odwlekać ważnego dla niego tematu. 

-Tsubasa, bo... 

-Tak, Shi-chan? -uśmiechnął się, widząc, że przyjaciel się przez coś waha. 

-Chyba wiesz, że musimy porozmawiać. I chyba dokładnie wiesz o czym. -odparł, spuszczając minimalnie głowę. Blondyn podniósł się do siadu. -My w nocy się... 

-Tak, całowaliśmy się. -dokończył za niego, słysząc jak jego głos się minimalnie łamie. Chyba to nie najłatwiejszy temat do rozmów. 

-I... co teraz powinniśmy z tym zrobić? 

-Wiesz, wcale nie zamierzam się tłumaczyć tym, że byłem pijany. Bo ty też byłeś. -odpowiedział, podnosząc palcem jego podbródek. -Wiesz, ludzie po alkoholu robią znacznie gorsze rzeczy. Ale wszystko da się przetrwać.

-Na przykład jakie? -zmarszczył brwi. 

-A co mi się pytasz, jakbym wiedział? Dai i Rikka na przykład poszli do hotelu i cholera wie po co, na co, dlaczego... 

-Dobra, załapałem. -zakomunikował, nie chcąc znać więcej szczegółów, których oboje mogli się tylko domyślać. 

-Więc Shi-chan, powiem tak. Jeżeli nie chcesz mnie znać i nie mieć ze mną nic wspólnego, powiem tylko, że niczego nie żałuję, ani jednej chwili z ostatniej nocy. -odparł stanowczo, uśmiechając się delikatnie. -Bo dla mnie to było coś cudownego. 

-Tsubasa, nie mam zamiaru ci nic mówić za tamto. 

-A za to? -spytał, po chwili chwytając jego twarz w dłonie, przyciągając do siebie, całując prosto w usta. Shiki był bardzo zaskoczony tym gestem. Nie miał nawet czasu aby przymknąć oczy, dlatego nieco je rozszerzył. Ten pocałunek różnił się od poprzedniego, choć nadal był w wykonaniu blondyna, dość namiętny. Każdy taki jest? 

-Za to... też nie.. -powiedział, kiedy młodszy się odsunął. Uśmiechnęli się do siebie łagodnie. 

-Shi-chan? -Okui mruknął pytająco. -Bardzo dobrze całujesz, nie spodziewałem się. 

-Przestań... -próbował odwrócić wzrok, ale chłopak mu na to nie pozwolił. Sięgnął ręką pod poduszkę, skąd ku zaskoczeniu idola wyjął pudełko Pocky o smaku mango. 

-Jeszcze nigdy nie graliśmy. -powiedział Tsubasa z uśmiechem. 

-To na pewno dobry pomysł? 

-Nie poniesie mnie tak, jak wczoraj. Znaczy... raczej nie. -mruknął, przypominając sobie co robił i gdzie był jego język, jednocześnie powoli otwierając pudełko. -Shi-chan? 

-Tak? 

-Podobało ci się chociaż wczoraj? -spytał cicho, przybliżając się do niego. Shiki przystawił swoje usta do jego ucha.

-Bardzo. 

Granie w Pocky podczas kaca było czymś bardzo zabawnym. Shikiemu tylko przez myśl przemknęło, czy nie robi czegoś złego, całując się z własnym przyjacielem. Niby nikt sobie nic nie obiecywał, ale straszy naprawdę odczuwał, jakby był w jakimś związku, na który czysto teoretycznie zgoda nigdy nie nastąpiła. Widział, że Tsubasie nie robi to większej różnicy, bo nie powstrzymywał się on od dawania buziaków starszemu przez zjadanie kolejnych słodkich paluszków. Wiedział, że gra ma za zadanie zbliżać i przełamywać pewne strefy komfortu. Lecz w którym momencie byłaby to przesada? 

O tym myślał również pod koniec dnia, leżąc już w łóżku. Sam nie wiedział dlaczego, ale zaczął się też zastanawiać, jak zareagowali by wszyscy wokół na wieść, że byliby razem. Rodzice, fani, menadżer, współpracownicy, przyjaciele? Każdy na pewno inaczej. I jak duża jest szansa, że ktoś ich wczoraj ich dostrzegł, a raczej to, co robili? Niby wszyscy skupieni na niebie pełnym fajerwerk, a może ktoś zauważył ten mało dyskretny i namiętny akt czułości? 

Rozmyślając o tym wszystkim był prawie u kresu zaśnięcia. Poczuł jednak nagle, jak ktoś obejmuje go ręką w pasie, a dokładniej wkłada ją pod materiał koszulki i tym samym przylega do niego mocno. Odczuwał ciepły oddech na swoim karku.  

-Tsubasa? -spytał pół tonem. 

-Nie mogłem dzisiaj usnąć bez ciebie. Chyba się nie pogniewasz? -spytał ze śmiechem, jeżdżąc dłonią po jego skórze. 

-Nie... -odpowiedział Shiki, czując, że jest nieco bardziej rozbudzony. Okui nadal przesuwał swoją rękę po jego torsie od góry, aż do podbrzusza. 

-Nie czuję kaloryferka... -zaśmiał się, nie wyczuwając swoim dotykiem niemal żadnych wyrobionych mięśni. Nigdy mu to tak naprawdę nie przeszkadzało, mimo iż sam dysponował całkiem imponującym sześciopakiem, którego starszy w tajemnicy mu zazdrościł. Okui zjechał na środek brzucha, czując, że jest on dziwnie napięty. -Nie wciągaj brzucha, Shi-chan... -zaśmiał się.

-Ehh, muszę trochę schudnąć... -mruknął niezadowolony. 

-A tylko mi spróbuj. -powiedział ostrzegawczo. -Żadnego chudnięcia nie będzie. Jesteś piękny, idealny i koniec tematu. 

-Serio? -spytał mało przekonany. W tej chwili poczuł jak ta sama dłoń dotykająca jego klatki, znajduje się teraz na jego pośladku. 

-Jak mi schudniesz to ten tyłeczek też zniknie, a tego bym nie chciał... -mruknął Okui, zaciskając delikatnie dłoń. 

-Nie-nie dotykaj mnie tam... -fuknął, czując jak macanie w tych okolicach powoli staje się to dla niego niekomfortowe. Lekki gorąc przeszył jego ciało, zahaczając chyba o każdy centymetr.  

-Za bardzo kusi, to jest silniejsze ode mnie.  

-Jeżeli wsadzisz mi rękę pod spodnie, wylecisz z tego pokoju. -powiedział bardziej stanowczo.  

-A to moja wina, że matka natura cię tak kocha i hojnie obdarzyła? Nawet nie wiesz, jak się powstrzymuję... 

-Możemy po prostu iść spać? Bo jeśli przyszedłeś tu tylko po to, żeby mnie zmacać, to już możesz wyjść. -powiedział z irytacją, odwracając się w końcu w jego kierunku. Tsubasa westchnął, ostatecznie przytulając się do przyjaciela, nie dotykając już żadnej części, za którą mógłby zostać wyrzucony z pokoju. Schował tylko twarz w zagłębieniu szyi starszego, który również mocno go przytulił. 

-Dobranoc Shi-chan~ -zadowolony w końcu zamknął oczy.

-Śpij, śpij. -powiedział łagodnie, całując go jeszcze w czubek głowy. 

No i witam w nowym roku~ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro