27.
Kolejny tydzień minął im nieubłaganie szybko. Już następnego dnia po "swojej Wigilii" poszli na miasto, aby zrobić kilka zdjęć aparatem chłopaka. Blondyn w głównej mierze chciał zrobić jak najwięcej zdjęć Shikiemu, które jego zdaniem wychodziły bardzo korzystnie. Na placu zaczepiło ich kilku fanów, pytając o zdjecie lub autograf. Duetowi nie przeszkadzały takie sytuacje, gdyż bardzo szanowali i kochali swoją widownię, a spotykając się z nią w realnym życiu, czuli dużą satysfakcję ze swojej działalności.
W końcu nadszedł ostatni dzień tego roku. Takamura nie przejmował się tym faktem za bardzo, gdyż ani nie miał żadnych postanowień, ani nie zamierzał się w jakiś sposób zmieniać. Tsubasa natomiast nie mógł się doczekać samego wieczoru, a powodu starszy sam mógł się domyślić. Z samego rana mieli przeprowadzić audycję na stacji radiowej. Rozpatrywali w niej między innymi, ile dokonali w tym roku, zarówno muzycznie, jak i poza tą działalnością. Wspominali niektóre wydarzenia z minionych miesięcy, jak i obiecali równie ciężko pracować w następnym roku, aby ich odbiorcy mogli być z nich jeszcze bardziej dumni. Podziękowali za współpracę oraz wszelakie dawane im wsparcie oraz życzyli wszystkim słuchaczom pomyślności, wiary w siebie i szczęścia na różnorakich płaszczyznach. Obiecywali natomiast własną wytrwałość, zaangażowanie i jeszcze większy postęp w muzyce.
Następnie musieli jechać do agencji, gdzie czekał na nich menadżer. Po przywitaniu się z nim oraz kilkoma innymi współzawodnikami, usiedli razem aby pokrótce omówić wstępny plan pracy na przyszły rok. Dostali wielkie gratulacje od wszystkich członków zespołu wspomagającego, za co byli bardzo wdzięczni. Po wspólnym posiłku, wznieśli toast niskoprocentowym alkoholem, którego Shiki nie wypił ze względu na prowadzenie samochodu. Okui stwierdził, że kieliszek nie może się marnować, więc sam opróżnił go w mgnieniu oka. Po alkoholu robi się jeszcze weselszy. Ciekawe, co będzie wieczorem. -mówił do siebie Shiki w myślach.
Kiedy wyszli z budynku widać było, że młodszy nie jest w stu procentach trzeźwy. Mimo wszystko dało się z nim złapać kontakt.
-Shi-chan, dzwoń do Dai'a i Rikki. -powiedział, czując, że niedługo najdzie go czkawka.
-Dobrze się czujesz? -spytał, patrząc na niego.
-Wszystko jest super. -czknął znowu.
-Chyba szybko się dzisiaj upijesz... Tylko nie mieszaj, bo się zrzygasz. -mruknął ku przestrodze, wyjmując telefon. -Wsiadaj do samochodu. -Tsubasa tylko prychnął coś pod nosem, po czym faktycznie zajął miejsce z tyłu.
Shiki wykręcił numer do przyjaciela. Woleli spotkać się z dwójką przyjaciół i razem świętować koniec roku, niż chodzić bez celu po klubach i wrócić totalnie nie trzeźwi na umyśle, co wydawało im się poniekąd niebezpieczne. Pomijając fakt, że Takamura nienawidzi klubów i panującej tam atmosfery. Zadzwonił do Sery, informując go, że może wraz z Dai'em ich wyczekiwać. Po zabraniu dwójki z mieszkania modela, Dai usiadł obok Shikiego, natomiast Rikka usadowił się z tyłu.
-Ricia! Jeju, jak ja cię dawno nie wiedziałem! -powiedział Tsubasa z radością, rzucając się mu na szyję.
-Shiki, co mu jest? -spytał różowowłosy.
-Wypił mój kieliszek kiedy byliśmy w agencji. I masz efekt. -odparł, tłumacząc.
-Sugerujesz, że jestem pijany? -fuknął w jego stronę blondyn, odsuwając się od przyjaciela. -Jestem najbardziej trzeźwą osobą w tym samochodzie.
-Jasne, jasne. Tylko nie mieszaj tego z Whisky, bo wiesz co się stanie. -zaśmiał się, odpalając samochód.
-A co mamy w domu do picia? -spytał, mając na myśli alkohol na dzisiejszy wieczór.
-Uspokój się w końcu. Wiem, że przez większość roku nie masz nawet dostępu ani pozwolenia do alkoholu, ale daj mi w spokoju dojechać do domu. -powiedział, a Dai siedzący obok zaśmiał się.
-Ciężko z nim, prawda?
-Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo.
...
Droga powrotna minęła im mimo wszystko bardzo miło. Okui rozweselał wszystkich, którzy przymykali oko na to, że jest pod wpływem alkoholu i gada głupoty, jakich nigdy by nie mówił na trzeźwo. Robiło się już ciemno, a wokół dało się usłyszeć próby puszczania petard i fajerwerków. Wszyscy nie mogli się doczekać północy, aby wyjść na zewnątrz i podziwiać kolorowe, rozświetlone niebo. Dojechali w końcu na miejsce, od razu kierując się do windy. Shiki jednak w głowie nie mógł się powstrzymać od wyobrażenia sobie pijanego Tsubasy, wchodzącego po schodach na piąte piętro. Dramat.
Wchodząc do środka, Tsubasa od razu zaczął się rozglądać wokół siebie, nawet nie zdejmując z siebie kurtki.
-Dobra Shi-chan, gdzie są kielony? -spytał, szukając owych szklanych naczyń.
-W barku. -odpowiedział starszy.
-A gdzie jest barek? -Takamura przez to pytanie tylko uderzył się ręką w czoło.
-Rikka, mógłbyś? -spytał jasnowłosego, który szybko zrozumiał aluzję, odnajdując kieliszki z cienkiego szkła.
-O, tutaj jest moje maleństwo... -wymruczał, biorąc do rąk odnalezioną przez siebie butelkę szampana, którego smaku nie mógł się już doczekać. Miał nadzieję, że gdzieś w pobliżu znajduje się jeszcze następna. Przecież jedna na czterech to trochę mało.
-Shiki, bo... -Dai wskazał palcem na chłopaka, widząc, że alkohol może być zagrożony rozbiciem o podłogę.
-Wiem, widzę. -powiedział, podchodząc do blondyna. -Tsubasa, skarbie, oddaj mi proszę tą buteleczkę. -poprosił, a chłopak tylko mocniej przycisnął ją do siebie.
-Mogę ci dać co najwyżej buzi, ale mojego kumpla nie dostaniesz! -powiedział, po czym odsunął się od niego. Nie zauważył nawet, kiedy Dai zaszedł go od tyłu i tym sposobem, wyrwał z jego rąk szampana. -No wiesz co Dai-chan, starego kupla tak wykiwać...
-Dobra robota. -odparł Rikka, ustawiając kieliszki.
-I tak chcę buzi. -mruknął marudnie, a Takamura westchnął i odszedł od niego. -Nadrobimy to później!
-No Shiki, chyba możesz otwierać. -powiedział Murase, oddając w jego ręce alkohol.
-Dalej, bo mnie suszy! -ponaglił go chłopak, który był najbardziej niecierpliwy. Shiki zdjął folię wraz z zabezpieczeniem i zaczął obracać korek. Po chwili było słychać jedynie charakterystyczny wystrzał, a korek na szczęście nie rozbił ich okna. Ściekająca piana została zatamowana przez przystawiony od dołu kieliszek. Kiedy Takamura napełnił już wszystkie, odstawił butelkę na stół, razem z wszystkimi podnosząc je go góry.
-Jesteście najlepszymi przyjaciółmi, jakich można sobie wyobrazić. Jestem bardzo szczęśliwy, mogąc być tu z wami. Dziękuję za wszystko.
-Zdrowie! -odparli chórem, stykając ze sobą kieliszki, które dźwięcznie rozbrzmiały po pomieszczeniu. Wypili pierwszą kolejkę niemal od razu, a pierwszy skończył oczywiście blondyn.
-Dawaj następną, nie ma co. -Tsubasa przystawił do niego naczynie, od razu dostając to o co poprosił.
Przez następną godzinę rozmawiali o wszystkich wspólnych wspominaniach. Miniony rok był jednym z tych lepszych w ich życiu, lecz mieli nadzieję na jeszcze więcej wspólnych chwil w przyszłości. Puścili oczywiście muzykę z gramofonu, do którego brzmienia nadal się przyzwyczajali. Oglądali zdjęcia, śmiali się, cieszyli z tak udanej przyjaźni, która będzie trwać jeszcze przez długie lata.
-Wiecie, chcielibyśmy wam o czymś powiedzieć i mam nadzieję, że nie jest za późno.
-O co chodzi, Rikka? -spytał Takamura, a różowowłosy spojrzał na Dai'a. Uśmiechnęli się do siebie, łącząc razem swoje dłonie.
-My jesteśmy raz...
-I dopiero teraz nam mówicie, że jesteście ze sobą?! -blondyn wtrącił im się w słowo. Rozszerzył swoje oczy i usta jednocześnie. -Shi-chan, wiedziałeś?
-Jeszcze nikomu o tym nie mówiliśmy. -odparł Sera, przytulając się do swojego ukochanego.
-Całkiem dobrze wam wychodziło udawanie zwykłych przyjaciół. A myślałem że Dai-chan nie potrafi kłamać. Jesteście tacy słodcy razem... A jeszcze trzy miesiące temu mówiłeś, że to tylko przyjaciel...
-Cicho siedź... -mruknął Murase, głaszcząc Rikkę po włosach.
-Nie chcieliśmy się z tym przy was aż tak afiszować bo wiemy, że wy nic nie... -Okui niespodziewanie zakrył mu usta swoim palcem, a następnie przysunął się do niego.
-To tylko kwestia czasu. -szepnął Serze wprost do ucha, a odsuwając się miał na twarzy szeroki ale i tajemniczy uśmiech.
-Co tam mamroczesz? -spytał Takamura.
-Nic, absolutnie, ważnego. -odpowiedział.
-Jeszcze jakieś piętnaście minut do północy, może już wyjdziemy? -zaproponował niebieskowłosy, patrząc na zegarek. Wszyscy się z nim zgodzili, po chwili opuszczając mieszkanie.
Wyszli na pobliski plac, na którym powoli zbierali się ludzie, wyczekując pokazu fajerwerk. Dai i Rikka trzymali się bardzo blisko, nie chcąc, aby to drugie się zgubiło. Minuty mijały coraz szybciej, a ścisk był coraz większy. Starszy również bardzo usilnie pilnował Okui'ego i mimo wypitego alkoholu czuł się całkiem dobrze. Nie chciał, aby coś mu się stało, więc również w pewnym momencie złapał za jego dłoń.
Mnóstwo ludzi, wyczekujących nowego roku. Nowego początku, nowych siebie, nadciągającej przyszłości. Ale przecież ciągle jesteśmy sobą, zmieniamy w sobie tylko pewne cechy, nie całą osobowość. Nie to kim jesteśmy. A wszyscy jesteśmy wartościowi, wyjątkowi, niepowtarzalni. I tak naprawdę swoją przyszłość możemy zacząć w każdej chwili. Możemy na nowo kochać, spełniać marzenia swoje lub innych, cieszyć się; sobą, życiem, światem. Możemy wszystko.
-Shi-chan... -zwrócił się w jego kierunku blondyn, kiedy to idol przyglądał się ludziom. Widział, że ich przyjaciele zaginęli gdzieś w tłumie.
-Dai i Rikka gdzieś odeszli i ich nie widzę... -powiedział zmartwiony. Na to Okui uśmiechnął się, przybliżając się do niego, chwytając w swoje ciepłe dłonie jego twarz.
-Ale ja nie odszedłem i mnie widzisz. I będę tu już zawsze. -wymruczał w jego usta, w które już po sekundzie się wpił. Starszy czuł się jak sparaliżowany. To się dzieje? To możliwe? Pierwszy, prawdziwy pocałunek? Nie mam nawet sekundy na oddech. Nie ucieknę... Przyjemny, ciepły, wilgotny. To twój język? Próbujesz się nim przebić jeszcze dalej? Nie każę ci walczyć, pozwalam bez problemu, abyś dotarł nim tam gdzie chcesz. Najwspanialsze usta na całym świecie, należą do osoby, którą mam przed sobą. No i on sam, osoba która dzieli się ze mną tym zmysłowym, niezapomnianym dla mnie doświadczeniem. Czuję się niesamowicie, chociaż moje serce telepie jak oszalałe i nie zamierza przestać. Nie przerywaj, proszę. Trwaj, oddam go. Oddał ci ten pocałunek, ale zostań przy mnie, błagam. W tym momencie istniejesz tylko ty, świat wokół mnie jest nieistotny. Chcę twojego szczęścia nawet za cenę własnego. Kocham... cię?
-Tsubasa...
-Szczęśliwego Nowego Roku, Shi-chan. -uśmiechnął się figlarnie, odsuwając od niego powoli. Następnie mocno się w niego wtulił. -Mówiłem, że to nadrobimy. -zaśmiał się.
A na niebie? Piękne, wystrzeliwane po kolei fajerwerki, symbolizujące nowy rozdział. Na ziemi? Szczęście, miłość i tylko nasza dwójka.
Ja wale, to jest najdłuższy rozdział w tym ff, ale było warto. Zawsze jest ~
A ja w sylwka w 5 osób w jednym garażu, no to będzie ciekawe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro