Rozdział 2: "Jesteśmy Razem"
Yoongi był zły, kiedy przechodził przez szkolny korytarz. Dość nasłuchał się tego dnia głosu osoby, której nienawidził. Ludzie, których mijał natomiast przyglądali mu się i szeptali coś między sobą. Nie chciał ich słuchać. Podszedł do swojej szafki, wykręcił czterocyfrowy kod i wyciągnął zeszyt do niemieckiego, po czym zatrzasnął drzwiczki. Tym zwrócił na siebie uwagę dyrektora, który akurat przechodził obok.
- Min, do mnie! - zawołał surowo Jackson Wang czyli dyrektor jak i brat chłopaka matki Yoongiego, którego Yoongi nienawidził bardziej od Jungkooka.
W Liceum, co zabawne połączonym z uniwersytetem był zakaz trzaskania szafkami, lecz Min wiedział że dyrektorowi o to nie chodziło.
Yoongi mruknął pod nosem brzydkie słowo i poszedł za Wangiem do jego gabinetu, wkładając zeszyt do torby.
Usiadł na krześle na przeciwko Jacksona - Czego chcesz? - spytał go oschle.
- Mój brat - zaczął Jackson - Ma zamiar dzisiaj oświadczyć się twojej matce - dodał mężczyzna z chytrym usmiechem, a Yoongi otworzył usta by coś powiedzieć, ale dyrektor mu przerwał - Będziesz moim siostrzencem! Czy to nie cudowne?
- Już wolałbym sie powiesić niż mieć z tobą coś wspólnego - krzyknął siedemnastolatek, wychodząc z gabinetu i dało się słyszeć za nim śmiech dyrektora - Czego się gapicie!? - wydarł się na patrzących w jego kierunku uczniów, którzy szybko odwrócili wystraszeni swój wzrok w inne strony.
- Ciebie, kochanie - usłyszał przy swoim uchu szept. Chłopak odwrócił się, a jego oczy napotkały te należące do Jeongguka.
Zacisnął usta w wąską linie - Spieprzaj stąd.
Jungkook przygryzł kolczyk w swojej wardze, sprawiając że Yoongi był bardziej zły niż przedtem - W porządku.
- C-Co? - zapytał młodszy, gdyż Jeon nigdy nie dawał za wygraną od tak, a teraz po prostu się poddawał?
- Widzimy się na Francuskim - burknął chłopak, odchodząc.
Min w tym momencie mógł zobaczyć tyłek wyższego, a jego policzki przybrały purpurowy odcień. Licealista właśnie w tej chwili miał ochotę podejść i złapać go za miejsce, gdzie przed chwilą spoczywał jego wzrok. Aish, tyłek Jungkooka był idealny.
Skrzywił się i potrząsnął głową, jakby chciał pozbyć się myśli o szatynie z niej, a potem ruszył przed siebie z recami w kieszeniach i wysoko uniesioną głową, aż w końcu znalazł się przed salą od języka Niemieckiego.
Rozważał czy wejść, czy też może poczekać do dzwonka aż w końcu zdecydował się wtargnąć do środka. Kiedy już zajął swoje miejsce, wyciągnął z torby notes, z którego zaczął uczyć się słówek. W połowie pierwszej strony jednak zadzwonił dzwonek, a do środka wtargnęła jego dość pokaźną klasa. W niej był też Seokjin, którego w pasie obejmował... Kim Namjoon i się zatrzymali aby się pocałować.
Co do cholery?
Seokjin spojrzał na jego zaskoczony wyraz twarzy, po czym usiadł obok - Co to było? - spytał szeptem niższy.
- Jesteśmy razem - Seokjin uśmiechnął sie szeroko - Też sobie kogoś Znajdź gburze.
- Spieprzaj - przyjaciel uderzył go w ramie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro